19

611 72 6
                                    

Zielonooka postać uniosła powieki, czując, że wtulając się w gorące, twarde ciało, oraz że jest okryta pościelą. Gdy tylko jego wzrok odnalazł oczy mate, a ten dostrzegł, że ten mu się przypatruje, zaczął gładzić go po policzku. Omega zadrżała, gdy usłyszała drżenie piersi mężczyzny, gdy warknął cicho nakazującym tonem, podejść lekarzowi. Ten oczywiście zrobił to i sprawdził podstawowe funkcje, gdy się okazało, że wszystko w porządku, to się oddalił. Byli w sali szpitalnej, za parawanem leżał Kirishima, któremu też się trochę oberwało, a przy nim Yui.

- Mój Alfo... Wszystko gra? Byłeś tak mocno ranny... Tak dużo bólu...

- Wytłumacz mi... dlaczego byli tak zaskoczeni, że zmieniłeś się w wilka... - usłyszał szept. - zmieniłeś się w małego zielonego wilka, by zawyć na pomoc. Dlaczego byli tak zszokowani? I dlaczego zemdlałeś po zmianie powrotnej? - zapytał a ten wtulił się w niego, wdychając piękny zapach.

- Wytłumaczę... ale nie tutaj. Możesz zabrać mnie do sypialni?

- Dobrze. Odpoczniemy tam - oznajmił, wstał i wziął królową na ręce, by wyniesieść z pomieszczenia. - Z dzieckiem wszystko w porządku. - oznajmił, a ten pokiwał głową I odetchnął z ulgą.

- Cieszę się... - szepnął cichutko i gdy został położony na pościeli to wtulił się w gorące ciałko ukochanego. - Dużo mnie ominęło? - zapytał cicho, a ten pokręcił głową.

- Nie zawracaj sobie tym gitary. Wysłałem wszystkich gości do domu, oprócz moich rodziców. Martwią się o ciebie. Chcą cię zobaczyć. Kirishime kazałem podleczyć w sali szpitalnej. Yui z nim jest.

- Dobrze, mój Alfo. Dziękuję, że się wszystkim zajęłeś... - stwierdził.

- Dobrze więc. Wytłumacz mi dlaczego byli tak zszokowani. - patrzył na niego.

- Moja matka nie umiała tego robić... Więc wszyscy poddani uważają, że nie umiem tego też ja. Zachowałem te umiejętność właśnie na takie momenty, by wezwać pomoc, gdy nie będzie wyjścia... a zemdlałem, bo nie jestem przyzywczajony do zmian..

-Rozumiem - oznajmił patrząc na niego intensywnie. - Odpoczywaj, przyprowadzę moich rodziców, chcieli cię zobaczyć- oznajmił, a ten pokiwał głową nic nie mówiąc.

****
Minął kolejny miesiąc. Katsuki przez sytuację z napaścią zrobił ostrożniejszy. Dużo uczył się o technikach obrony, by móc jak najlepiej chronić Królową. Kirishima niestety dalej leżał w łóżku szpitalnym. Mocno mu się oberwało i leczenie długo trwało. Blondyna to martwiło, bo teraz na pewno nie zdążą odbudować swojego domu, ani zebrać zapasów, więc przyjaciel miał przekichane.

-Mój Królu. Kiroshima dziś wychodzi ze szpitala. Czuje się już dobrze. - oznajmił zielonooki zajadając się potrawką. Drugi miesiąc ciąży. Brzuszek ledwie się zaokrąglił, więc niezbyt było go widać, sale Deku czuł, że rozwija się w nim cudowne życie.

- Przecież oni zginął w zimie - westchnął ciężko mężczyzna zaczynając Dziubać w jedzeniu. Na szczęście Yui nie był w ciąży. Znaczy, prawdopodobnie, bo nie miał objawów... Gorzej jak był, tym bardziej nie przeżyją zimy.

- Chciałbyś bym dał im pracę? - zapytał, a ten podniósł głowę patrząc na niego w szoku. - Rozmawiałem z twoim przyjacielem. Zostanie twoim prywatnym strażnikiem, oraz będziecie razem ćwiczyć, bo cię to odpręża. Yui będzie pokojówkowym. Moim prywatnym. Dostaną lokum w zamku. Pytanie czy chcesz by zostali - oznajmił, a blondyn przez chwilę w ogóle się nie odzywał, by podnieść się nagle i pochylając się nad stołem pocałować Królową mocno.

- Tak! Dziękuję! - oznajmił I pocałował go jeszcze raz. Omega wyraźnie zadrżała z przyjemności. - Idę do niego. Jestem tak cholernie szczęśliwy! - oznajmił I jeszcze raz połączył ich usta na sekundę, poczym pobiegł na schody. Chciał przekazać cudowną nowinę przyjacielowi. Wpadł do sali szpitalnej, ten właśnie miał zmieniane opatrunki, ale widać, że był gotowy do wyjścia. Miał swoją torbę I Yui także, na ramieniu. Gdy powiedział mu, oboje szczęśliwi się po męsku przytulili. Yui długo dziękował mężczyźnie ze łzami w oczach, ale ten kazał podziękować Królowej.
Podszedł do obsługi i poprosił, by pokazali gdzie mają wolne kwatery. Wprowadził ich do jednej. Nie była duża, mieściło się tam łóżko, dość szerokie, więc na pewno we dwóch się zmieszczą, była mała szafa i to tyle z wyposażenia. Na szczęście pokój miał duże okno, na las z okiennicami.

- Pamiętajcie by chodzić w butach, bo podłogi sa tutaj wyjątkowo zimne - oznajmił spokojnie i rozejrzał się. - Gdzie jest piec? - zapytał cicho sam siebie. Oni mieli w komnacie kominek, który dawał ciepło. Tutaj nie było... Więc wyszedł na korytarz i zapytał służby.

- jest rura Królu. Proszę spojrzeć. - pokazała mu rurę biegnącą obok szafy. - Pokój jest na tyle mały, że jak pali się w kotłowni na dole, w zupełności wystarczy, by nie zmarznąć.

- O, dobrze, bardzo dobrze.... - pokiwał głową zadowolony. - Kto jest odpowiedzialny za palenie?

- Tak na prawdę... Ten komu zimno... zwykle służące to robią, bo żołnierze mają ciepłe ubrania i im nie przeszkadza pod pierzyną - oznajmiła kobieta, a ten uniósł brew patrząc na nią.

- Zaprowadz mnie do kotlowni, dobrze? - zapytał, a ta niepewnie pokiwała głową. Katsuki chciał zobaczyć jak to wygląda. Był po prostu ciekaw. Yui został w pokoju, Kirishima powędrował z nim. Zeszli na dół, pomieszczenie było zakurzone i brudne, dawno nikt tutaj nie bywał. Katsuki kichnął z tego wszystkiego. Spojrzał na przyjaciela i służącą. Zatarł ręce. - W końcu jakaś fizyczna robota! - uśmiechnął się szeroko i zwrócił się do kobiety, by przyprowadziła do niego dwóch żołnierzy I przygotowała mu jakieś wiadra. Zamierzał tam posprzątać (lubił te czynności). Kirishima też chciał pomóc, więc zadowolony, gdy dostał rzeczy, zabrał się do pracy. Czerwonowłosy zaczął od pajęczyn, a Katsuki od ładowania popiołu do wiader, by żołnierze mogli je wynieść. Była to brudna robota i ciężka, ale Katsuki był do tego przyzwyczajony, więc się nawet cieszył, że mógł coś takiego zrobić.

Przyszedł do komnaty cały czarny, nawet z czarnymi zębami. Izuku jak go zobaczył zaśmiał się cicho zasłaniając usta dłonią.

- służące mi powiedziały, co robiłeś, mój Królu. - zachichotał patrząc na niego z uśmiechem.

- jeszcze nie skończyłem.. jutro też będę pracował na dole. Doprowadze to do porządku! - oznajmił z mocą i ruszył do łazienki. Deku uśmiechnął się do siebie podziwiając kochanka.

Królowa (Bakudeku)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz