3

1K 101 30
                                    

Katsuki gdy się obudził nie chciał wstawać. Było mu przyjemnie, bardzo miękko i ciepło, po za tym trzymał w ramionach kogoś, kogo zapach sprawiał, że nie chciał puścić. Gdy otworzył oczy zobaczył te zielone, które obserwowały jego twarz. Mężczyzna mruknął zaborczo. Chłopak przygryzał wargę, a to wydawało mu się bardzo, bardzo  podniecające. Nie ruszył się, bo nie wiedział co ma zrobić. Chciał go do siebie przysunąć, zamknąć w ramionach, ale nie mógł mu pokazać, że zgodzi się na życie w zamknięciu. W złotej, ale jednak w klatce.

- Burczy ci w brzuchu - oznajmił zielonowłosy i schował twarz w jego szyi. - Kazałem przygotować syty obiad dla naszej dwójki. Chodźmy - oznajmił i sam się wyplątał z uścisku, w który został zawinięty, gdy blondyn spał, po czym uśmiechnął się, gdy ten się podniósł. - Potem krawiec zmierzy twoje ciało, by cię odpowiednio ubrać - oznajmił.

- Jako Królowa mogłeś mi się pokazać w szlafroku? Teraz jesteś ubrany - oznajmił, a ten wzruszył ramionami. Chodziło mu pewnie o królewskie maniery.

- Wielkimi krokami zbliża mi się ruja. Myślałem, że dostanę ją, więc byłem gotowy cię wykorzystać. Jednak cofnęła się. Jeszcze nie czas. - stwierdził i  podał mu ubrania, białą koszulę, oraz luźne spodnie, a także buty i skarpetki. Oczywiście bieliznę też dostał, jedynie uciskała nieprzyjemnie. Zszedł na dół z Omegą po czym usiadł do stołu. Miał plan ucieczki. Ale jak na razie musiał mu pokazać, że nie zamierza, by dostać więcej luzu. Wokół było pełno straży, więc by mu się nie udało. Czuł się dziwnie, bo przed nim położono talerz pełen jedzenia. Obok jeszcze kładziono półmiski z dodatkami, dodatkowym mięsem, ryżem, oraz jakieś sosy, mimo że na talerzu było coś czego nie potrafił zidentyfikować. Wziął pierwszy gryz jakiejś takiej potrawki i jego usta otworzyły się w szoku. Izuku rozbawiony zasłonił usta gdy dosłownie napadł na jedzenie. Zniknęło w trymiga, a to dlatego, że mężczyzna miał na prawdę mało okazji jeść mięso inne niż kurczaka. Takie rzeczy były cholernie drogie, więc nie mogli sobie na to pozwolić. Gdy talerz stał się pusty spojrzał na zielonookiego, który zjadł dopiero jedną trzecią. Gdy ten zobaczył zainteresowanie talerzem, podsunął mu pod ręce półmiskę z mięsem, ten także na to napadł zajadając się jak szalony. Deku nic nie powiedział na jego maniery przy stole, ale służba była tym przerażona. Zielonooki miał pojęcie, że ten nie często je takie rzeczy. Zdąży się nauczyć jak się zachowywać. Ten, gdy skończył, wyprostował się patrząc na wszystkich niepewnie.

- Dziękuję - oznajmił. Wiedział, że wypadało to powiedzieć.

- Cieszę się, że ci smakowało - oznajmił Deku i wziął chusteczkę, ścierając mu z podbródka sos. - Masz na coś ochotę? - zapytał, a ten pokręcił głową. Nie będzie nadwyrężać dobroci królowej, bo się od niej uzależni, a na pewno go wielokrotnie zdenerwuje, więc będzie jej potrzebował. - Dobrze - uśmiechnął się i wrócił do posiłku. Katsuki nie miał co ze sobą zrobić więc mało dyskretnie zaczął się rozglądać. Mimo ogromnego pomieszczenia stół był dość mały. Na dziesięć osób, sądził, że będzie większy.  Na ścianach wisiały gobeliny, tak to chyba nazywało, Bakugo nie miał pojęcia. Dla niego to dywany, takie jak że skóry niedźwiedzia. Gdy dostrzegł portret nad kominkiem, bo tak, w jadalni był taki, w którym palił się ogień przez co było ciepło, zmarszczył brwi.
Kobiety na nim nie kojarzył, za to małego, na oko siedmioletniego chłopca owszem. Nie wiedział kto to, nie wiedział skąd, ale wiedział, że go zna.

- To ty na tym portrecie? - zapytał, a ten zerknął w bok. Przełknął najpierw, a potem odpowiedział.

- Tak. W moje ósme urodziny - oznajmił spokojnie. - Co zabawne dopiero od tych urodzin wiem co się ze mną działo. Wcześniejszego okresu, przed urodzinami, nie mogę sobie przypomnieć. - dodał wpatrując się w młodego siebie.

- A ta baba to kto?

- Była królowa. Moja matka - oznajmił i wrócił do jedzenia, bo ten zamyślił się intensywnie wpatrując się w obraz.

- Królowo, wybacz, że ci przerywam posiłek, jednak  właśnie dotarł negocjator Australijski.  - oznajmił jeden ze strażników, który wszedł do pomieszczenia.

- Wybacz mi, muszę iść do pracy. Służba cię zaprowadzi do krawca - oznajmił chłopak wstając że swojego miejsca. Bakugo jedyne co dostrzegł to niedokończony obiad. Chłopak od razu musiał się zajść tą sprawą, czy nie był głodny?  Zostawił tak dużo. Czy on zawsze rzuca wszystko i załatwia sprawy?
Dziwny typ.




Zapraszam do komentowania rozdziałów, bo wtedy wiem, że kto to czyta i mam dla kogo wstawiać rozdziały, bo mam ich kilka napisanych, czekających na opublikowanie.

Może macie jakieś sugestie, albo zażalenia, albo lepiej, pomysły co się dalej wydarzy?

Królowa (Bakudeku)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz