41

322 43 6
                                    

Izuku ocknął się z letargu, dopiero jak Alfa przyłożył dłoń do jego policzka. Spojrzał na niego, mrugając kilka razy. Ten przejął maleństwo, bo to płakało, a zielonooki nawet nie miał pojęcia, że zaczęło. Chłopiec po ululaniu przez ojca uspokoił się i dał odłożyć do łóżeczka. Wtedy blondyn znowu wrócił do męża, by pogładzić jego polik.

- Przestraszyłem cię. Przepraszam. - szepnął, ścierając samotną łzę przerażenia z jego twarzy. - Nie pozwolę więcej, by twoja matka cię krzywdziła, albo kazała Tobie samemu się skrzywdzić. - oznajmił cicho i o dziwo jego ton był już bardzo miły i spokojny.

-J-Ja nie wiem co powiedzieć...

- Nie musisz nic mówić. - szepnął I pocałował go w czoło. - Spędź czas z naszym synem, a ja będę musiał pożegnać kilku gości. Na stałe. - stwierdził i wyprostował się, by ruszyć do wyjścia. Zatrzymał się z ręką na klamce. - Jeszcze jakiś wujów kazała ci w ten sposób zadowalać? - zapytał odwrócony tyłem. Wiedział, że ten czuje wstyd i wstręt do samego siebie. W końcu czuli uczucia tego drugiego. Nie odwrócił się, by nie wprawić go w jeszcze większe zakłopotanie. Mocniej zacisnął dłoń na klatce, gdy ukochany wyszeptał jeszcze trzy imiona. - Nigdy więcej Izuku. Nigdy więcej nie pozwolę cię tak skrzywdzić- przyrzekł po czym wyszedł, zamykając za sobą drzwi.

****
Czerwonooki siedział w biurze, czytając co musi zrobić. Deku wypisał mu, co miał ogarnąć, więc mężczyzna bezzwłocznie się za to zabrał, bo wiedział, że Królowa chciała by mieć to już ogarnięte. Westchnął ciężko, przecierając twarz, ale gdy ktoś zapukał, wyprostował się i poprawił ubranie starając się wyglądać godnie i królewsko.

- Wejść! - oznajmił, odkładając na bok kartkę która musiała wyschnąć od tuszu. Do pomieszczenia wszedł wysoki blondyn z niebieskimi oczami. Widać ćwiczył coś, no jego postawa i mięśnie były imponujące i były widoczne nawet pod koszulą.

- Witaj Królu. - oznajmił, zamykając za sobą drzwi. - Elis Smith. Lekarz, po którego pozwałeś.

- To ty jesteś tym najlepszym lekarzem w królestwie?

- Tak mnie określają.  - stwierdził spokojnie.

- Musisz zbadać Królową.  Masz ze sobą całą aparaturę? - zapytał, a ten skinął głową.

- Tak, wasza wysokość. Jednak najpierw musimy omówić warunki współpracy. - oznajmił spokojnie, a ten warknął.

- Dobrze, byle szybko! - oznajmił zły. - Masz ją zbadać jak najszybciej. Nie wiem co jest z nim nie tak. Chce by wyzdrowiał.

- To zrozumiałe, oczywiście. - stwierdził Elis. - Mam jedynie trzy warunki. - zaczął mówić. Katsuki dłonią mu pokazał by kontynuował.- Potrzebuję sali, by rozłożyć i podłączyć sprzęt. Musi ona być dobrze oświetlona z dużymi oknami.- podał pierwszy warunek, a blondyn skinął głową. - Chce sowite wynagrodzenie za moją pracę, równe miliona. - drugi warunek już sprawił, że Król się skrzywił, ale ponownie skinął głową. - Ostatnie... Chce Shoto Todorokiego za męża.

- Kto to do cholery?! - zapytał unosząc brew.

- Królowa doskonale wie. Proszę jej zapytać. - oznajmił spokojnie. - Dopóki Shoto Todoroki nie zostanie moim mężem, nie rozpocznę badań.

- Nie! Rozkładaj się w najbardziej oświetlonej sali. A ja się dowiem kto to jest i dostaniesz go za męża. Pieniądze dostaniesz po wykonanej pracy.

- Tak właśnie sądziłem.  Dobrze. Pójdę wszystko przygotować mój Królu. Liczę, że szybko zacznę badać Pana małżonka. Słyszałem od waszego lekarza, że nie jest dobrze, a Królowa z każdym dniem ma coraz mniej siły...

- Tak... Dlatego Masz ją wyleczyć. - oznajmił wstając i ruszając do wyjścia.  - Idę się dowiedzieć kim jest ten Soto Troki czy jak mu tam - oznajmił łapiąc za klamkę.

- Shoto Todoroki mój Królu. - oznajmił z niezwykłym spokojem przyjezdny patrząc jak mężczyzna wychodzi.

***

Zielonooki westchnął ciężko i odchylił głowę, bo Yui mu ją mył. Lubił to, jaki ten był delikatny, rozmawiali cicho o tym co działo się na zewnątrz. Katsuki zabronił mu wychodzić, ale druga Omega była jakby oknem na świat Królowej. Cieszył się, że ma takiego przyjaciela.

- Zjadłbym jeszcze ciepły chleb na kolację od piekarza... znajdziesz chwilę, by podejść do niego i poprosić, by upiekł mi jeden? - mruknął, gdy ten spłukiwal mu głowę. Pod jego szyją było pełno ręczników, by było wygodnie, oraz by nie przemęczał szyi, bo takie odchylanie jej do tyłu mogło być niebezpieczne. Oczywiście, Yui sam o to zadbał, bo widział te wory pod oczami, oraz zapadające się policzki. Z każdym dniem było coraz gorzej. Izuku coraz mniej jadł, wiec też chudł, apetytu nie miał wcale, więc to, że poprosił o bochen było niespotykane.

- Niezwłocznie moja Królowo - oznajmił cicho wycierając mu głowę - Skończyliśmy. Pomogę Ci przejść do sypialni, oraz ubrać się, po czym rusze do piekarza.

- Zapłacisz mu więcej. W końcu jest już późno i pewnie będzie wygaszał piec. - mruknął, powoli się podnosząc. W tym momencie do łaźni wszedł Katsuki. - Dzień dobry mój Luby - Izuku się uśmiechnął, a ten podszedł do niego. Pomógł mu wyjść, a także okrył go ręcznikiem, który podał ich przyjaciel.

- Zajmę się nim. Możesz iść - oznajmił blondyn, a ten skinął głową. Wyszedł z pomieszczenia po obiecany chleb. Czerwonooki zaczął Królową wycierać, nie chciał już mówić, że ten jest tak chudy, że bał się go dotknąć. Szybko tracił na wadze, co nie było dobrym znakiem.

- Coś cię trapi, mój Luby? - zielonooki mocno się go złapał, gdy ten wziął jego ciałko na ręce. Wyniósł z łaźni i położył na łóżko, od razu okrywając nagiego pościelą by nie zmarzł. Szybko też podszedł do kominka, by podrzucić drewno.

- Przyjechał lekarz, który ma cię zbadać i określić co ci jest - zaczął,  po czym wybrał dla niego piżamę. - Chce się dowiedzieć kim jest Shoto Todoroki. Podobno będziesz wiedział. - spojrzał na niego, kładąc ubrania na pościel.

- Czego on chce od Shoto? - zapytał marszcząc brwi.

- Chce go wziąć za męża. - odpowiedział. - Kto to jest skarbie? Ktoś dla ciebie ważny? Dla królestwa?

- To mój najlepszy przyjaciel z czasów dzieciństwa- szepnął mnąc pościel. - Syn Króla Endevadora.  Książę małego państwa, na północ od naszego. - szepnął. - Ten Król sprezentował mi swoje własne dziecko jako służącego, ale ja go traktowałem jak przyjaciela I wsparcie...

- Co się z nim stało? - pogłaskał go delikatnie.

- Matka go wywiozła. Stwierdziła, że ma na mnie zły wpływ i przez to nie nauczę się nigdy rządzić... - szepnął cicho. 

- Czy... To możliwe, że on nie żyje? - zapytał Katsuki,  a ten podniósł żywo głowę i pokręcił głową.

- Nie... Musi żyć. Jego ojciec regularnie się z nim widuje, co roku, więc musi być żywy... ale nie wiem, gdzie matka go przede mną schowała. Szukałem go w tajemnicy, ale nigdy nie znalazłem nawet tropu... - szepnął.

- Porozmawiam z twoja matką.

- Chce porozmawiać z tym lekarzem. Dlaczego interesuje go Shoto? Co on chce mu zrobić? Nie pozwolę go skrzywdzić...

- Przyśle tu lekarza. Porozmawiasz z nim. - obiecał. - Jednak najpierw wezwę twoją matkę do zamku, by powiedziała, gdzie ukryła twojego przyjaciela. - oznajmił I pocałował go delikatnie w usta. - ale tak na początek pomogę Ci sie jednak ubrać - stwierdził. Gdy zdał sobie sprawę, że ten jest nagi.


Hejka, akcja nabiera tempa! Zachęcam do komentowania, chce by było was dużo.
Ostatnio dużo się u mnie działo, więc trochę mnie nie było, ale teraz postaram się na bieżąco wam coś pisać  ;)

Królowa (Bakudeku)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz