16

622 64 16
                                    

Izuku doprowadził wszystkie sprawy do końca,  kilka dni przed ślubem. Zaczęli zjeżdżać się goście,  wiec musiał ich witać,  tak jak nakazywała etykieta.  Niestety,Katsuki potrafił znikać na całe dnie, a pokazywać się dopiero na kolacji,   co było nie zbyt porządane. Po pierwsze, maniery. Po drugie zielonooki był napalony. Każdego wieczoru czekał na męża. Zamierzał zmusić jego ciało, by te zadowoliło jego dziurkę. Seks był tym czego wymagał od przyszłego męża. Dawno nie uprawiał dobrego stosunku, więc albo ten weźmie się w garść,  albo  znajdzie sobie kochanka. Ktoś zapukał więc założył szlafrok po czym otworzył drzwi.

- Tom? - Izuku był zaskoczony. - co tutaj robisz?

- dostałem przepustkę,  by pojawić się na twoim ślubie  - oznajmił I wziął jego dłoń całując jego knykcie. Mieli obserwatora, ale żaden o tym nie wiedział.

- To mało z twojej strony. - oznajmił, a ten patrzył na niego chwilę. 

- Jestem do twojej dyspozycji Królowo. - oznajmił spokojnie. - We wszystkim. Mogę cię chronić, mogę ci usługiwać, ale i zadowalać - skłonił się by się wycofać. - Do zobaczenia - oznajmił, a Deku przekrzywił głowę.  Seks z Tomem był na prawdę dobry, więc jeżeli Katsuki nie da rady... pewnie zgłosi się do mężczyzny. Był wojskowym, trochę starszym od niego, potrafił go doprowadzić do wytrysku hardcorowo szybko. Był wysokim szatynem z ciałem wyrzeźbionym na skałę. Potrafił go podnieść i brać w powietrzu. Pieścił ustami i palcami jak młody bóg.  Omega zawsze się do niego udawała po ciężkim dniu. Może wrócą do tego układu.

Katsuki nie chciał wracać do sypialni. Poczuł obrzydzenie i nienawiść do faceta, który proponował jemu mate zadowolenie.  Zielonooki nic nie powiedział, ale kurwa, czuł, że ten po zamyśleniu się podniecił się. 
Czym prędzej odwrócił się i ruszył do ogrodów.  Musiał coś ze sobą zrobić, więc zmienił kierunek i pobiegł na dziedziniec. Ruszył biegiem do najbliższego lasu, by wyrzucić z siebie te wszystkie emocje. Poczuł się jak gówno, bo nie był w stanie ani zadowolić Omegi, ani godnie reprezentować i prowadzić Królestwa. Chciał przemyśleć czy to ma w ogóle sens... dlatego na noc nie wrócił.

*****
Ślub powinien być czymś, co parę młodą będzie cieszyć, a nie wpędzać w zadumę. Bakugo starał się jak mógł. Ciężko pracował, czytał, pisał oraz uczył się, by zadowolić Królową, ale miał wrażenie, że  do momentu aż go nie wyrucha,  nie uda mu się to.
Coraz częściej nie wracał do sypialni na noc. Omega i tak już zwykle spała, więc chował się w jednej z gościnnych i tam spał. Jednak gdy wesele miało odbyć się w ciągu dwóch dni, trzeba było przywitać gości Katsukiego i od tego się nie wymigiwał. Wiedział jak będą na nich patrzeć, więc nie pozwoli im poczuć też nieprzyjemnych słów. Kirishima i Yui nie mieli dużo rzeczy ze sobą. Nie wyglądali też na szczęśliwych...

- Witajcie... co się stało? - zapytał, a jego przyjaciel pokręcił głową I przytulił go w męski sposób. - Zaczynam się martwić. 

- Wszystko gra, wiesz jak to na wsi, ciężko I problemy ze zwierzyną, ale to nic... - oznajmił a ten pokiwał głową delikatnie, po czym zaprosił ich do środka. Jego rodzice, którzy także przyszli ich przywitać, uśmiechnęli się smutno, przez co Yui, który to dostrzegł, wiedział doskonale, że ci wiedzą.

- Kiri, Yui, to Królowa. Izuku - oznajmił, gdy byli na dziedzińcu. Ci  byli w szoku, kliknęli, ale Deku pozwolił im wstać.

- Miło poznać bliskich przyjaciół mate - oznajmił I serdecznie ich przytulił do siebie. Swoich gości witał oficjalnie. Dygał i podawał dłoń, ale ich miał ochotę uściskać.  - Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić w zamku. - stwierdził, a ci pokiwali głowami na tak, dość onieśmieleni. - Zjemy razem kolację, co wy na to? - zapytał, a ci znowu pokiwali głowami. Odszedł by zająć się swoimi obowiązami a Katsuki zabrał przyjaciół do łaźni. Pozwolił im razem wziąć kąpiel, na początku służba ich wyszorowała a potem pozwoliła posiedzieć w gorącej wodzie. Para była blisko i się przytulała. Blondyn starał się pocieszyć przyszłego męża gładząc jego bark.

- Powiedzmy mu - oznajmił cicho, a czerwonowłosy pokręcił głową twierdzac, że to nic nie pomoże.

- Nie mamy do czego wracać Yui. Wszystko spłonęło. Dom, zwierzęta, plony, marzenia... Nic nam nie zostało, idzie zima...

- Odbudujemy to...

- Yui... Jeżeli jesteś w ciąży... Jak nam się udało i nosisz pod serduszkiem moje dziecko... Ono się niedługo urodzi. Nie odbuduje domu, ani nie zarobię by was utrzymać. Nie będziemy w stanie się odbić od dna. Nie wyżywie rodziny ... Umrzemy z głodu.

- Gadasz głupoty - oznajmił i podniósł się. - Niech mój uśmiechnięty Kiri wraca. Nie pozwolisz by się tak stało. - stwierdził i ruszył by się wytrzeć i ubrać w szlafrok. Znalazł ubrania, były dla nich przygotowane, więc się przebrał w nie i wyszedł nim czerwonowłosy zdążył zaproponować. Gdy go znalazł, po tym jak się sam ogarnął, ten siedział z Katsukim w ogromnym salonie. Westchnął. No nie... Katsuki wiedział.

- Dlaczego nie powiedziałeś, że spłonął wam dobytek? - zapytał patrząc na niego, a ten pokręcił głową. - Może bym coś...

- Spłonął doszczętnie. Nie ma nic. Został popiół. Po uprawach, po zwierzętach, domu. Pole długo nie będzie żyzne przez ten pożar. - oznajmił i spuścił wzrok. - Nie damy rady się odbić przed zimą...

- Porozmawiam z Królową. Może coś poradzi. - oznajmił i wstał. Podszedł do niego i położył mu dłoń na ramieniu. - Coś wymyślimy. Obiecuje. - oznajmił patrząc mu w oczy. - Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? Przyjaciół się nie zostawia w biedzie. Pomogę, jak tylko będę mógł. - oznajmił, a ten przygarnął go do męskiego uścisku w ramach podziękowania. Może coś się uda podziałać. Oby wystarczyło.













Zapraszam do komentowania ;)

Królowa (Bakudeku)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz