Od zawsze marzyły mi się studia w stolicy. Od zawsze wiedziałam, że osiągnę mój cel ciężką pracą i w tym momencie mogę przyznać, że mi się udało.
Właśnie po raz kolejny tego ranka sprawdzam listę zakwalifikowanych na pedagogikę specjalną na Uniwersytecie Warszawskim i po raz kolejny nie mogę w to uwierzyć.
- Julia Lilianna Bednarska. - przeczytałam cicho przytrzymując palec przy swoim nazwisku.
- Liluś, chodź na śniadanie! - rzuciła mama z dołu, psując przy tym mój humor po przeczytaniu listy i maila z uczelni.
Moi rodzice jako jedni z niewielu byli przeciwni moim studiom w innym mieście niż oddalonym o kilkanaście kilometrów Gdańsku.
I to nie z powodu nauki, bardzo marzy im się żebym jako pierwsza z rodziny zdobyła dyplom i tytuł naukowy, a po prostu ze strachu.
Może powiedzieć, że całe życie byłam wychowywana pod kloszem. Rodzice martwiąc się o mnie bardzo zabranili mi wielu rzeczy takich jak imprezy w klubach, domówki czy nawet dłuższe wyjścia ze znajomymi.
Zawsze punk dziewiątą trzydzieści musiałam być w swoim pokoju. Rodzice w tej kwestii byli strasznie surowi, a każde moje spóźnienie czy nawet nieodebrany telefon zakazywał mnie na szlaban.
Całe szczęście tuż przed osiemnastką to się zmieniło. Z dnia na dzień mogłam robić co mi się żywnie podobało, ale wciąż musiałam informować o tym co, gdzie i z kim robię.
Kolejną sprawą odnoście studiów są pieniądze - jako iż nie pochodzę z majętnej rodziny rodzice martwią się po prostu jak to będzie wyglądało.
Poza tym muszę też im pomóc. Oboje wraz ze mną mają czwórkę dzieci, z czego dwójka mojego rodzeństwa jest niepełnosprawna.
Mama z tego powodu nie pracuje, ponieważ musi zajmować się moją najmłodszym siostrą, a mało tego po powrocie mojej drugiej, chorej na zespół Downa siostry musi ogarniać jeszcze ją.
Tata za to pracuje nadwyraz żebyśmy całą szóstką mogli żyć przyzwoicie i aby skończyć remont domu potrzeby do normalnego funkcjonowania Olgi, która porusza się na wózku.
Sama teraz nie mam pojęcia jak będzie wyglądało moje życie. Z jednej strony chciałbym być przy rodzinie i pomagać im jak mogę, ale z drugiej studia to moje największe marzenie, którego spełnienie obrodzi się w coś mam nadzieję cudownego.
~~~
- Lila, czemu nie jesz? - spytał mój brat kończący swoją porcję.
- Jem przecież.
- Nie wolno kłamać. - zaśmiała się Igunia przytulając mnie.
Mówiłam wam już, że kocham ją strasznie?
- Nie kłamie słońce. - powiedziałam biorąc gryza.
- Natalka pisała? - spytała mama.
- Nie, nie pisała... ale są już listy.
- I co? Dostałaś się?
- Dostałam. - rzuciłam cicho, a tata prawie przewrócił się chcąc mnie przytulić.
- Cudownie skarbie!
- Gratulacje!
- Co? Cieszycie się...?
- Dostałaś się na studia skarbie, do Warszawy. Musimy się cieszy!
- Ale...
- Nie ma "ale". - zaśmiał się tata - Jedziesz spełniasz marzenia. Dla nas tylko to się liczy.
§§§
no dzień dobry!!!
stęsknił się ktoś?
ojeju, od czego by tu zacząć... hmh
ten prolog jest niespodzianka i jednocześnie podziękowaniem za 400 tysięcy wyświetleń pod "Układanką" <3
na razie (tak jak napisałam w epilogu "bachora") znikam stąd na jakiś czas, ale tym krótkim akcentem chciałbym podziękować i zachęcić do czytania tego opowiadania, które zapewnie za jakiś czas zacznę publikować!!!
buzi ~ martynka <3
CZYTASZ
flanki || 33wyguś
FanfictionNowe miasto, nowe wyzwania i nowy... kolega? Czy Lilce, młodej i pracowitej studentce pedagogiki ta znajomość wyjdzie na dobre?