32

720 72 20
                                    

Julka

Dzisiaj jest nasz przed ostatni dzień u rodziców. Urodziny Olgi wyszły wspaniale, bo młoda bawiła się cudownie wraz z dzieciakami z rodziny, a Ci nieco strasi osobnicy poznali Franka, czym się mega stresowałam, ale wyszło miło.

Igula też pogodziła się mniej więcej z tym, że kocham Frania i nie jest aż taka zazdrosna o niego, jednak od czasu do czasu pokazuje, że jestem jej, co jest po prostu urocze.

Dzisiaj natomiast jedziemy z Frankiem na imprezę do Sopotu. Moi znajomi, nieliczni z którymi mam kontakt robią małą domówkę, a gdy dowiedzieli się, że jestem akurat w domu i do tego ze swoich chłopakiem nie chcieli słyszeć odmowy.

Z tego też powodu pogadałam z Franiem i ustaliliśmy, że pojedziemy tam trochę szybciej, aby pochodzić po molo czy zjeść coś przed imprezą, a następnie pojedziemy na mieszkanie Olka i Amelii, czyli owych znajmoch.

Znając ich będzie tam również sporo innch osób, ale to nie stoi na przeszkodzie, bo przecież możemy się dobrze bawić tuż po poznaniu ich.

Z powrotem do domu prawdopodobnie odwiezie nas tata, który zaoferował, że nawet o trzeciej w nocy wstanie z łóżka i przyjedzie do miasta obok, ale czy tak będzie to nie nie wiem, bo para zaproponowała nam spanie u nich.

~~~

- Ale fajnie, że macie tak blisko do innych miast. - powiedział Franek po niespełna godzinnej podróży z mojego domu do Sopotu.

- No fajnie, to prawa.

- Z Warszawy niby też mamy wszędzie blisko, ale tu lepiej.

- Jasne... - zaśmiałam się.

- No a nie?

- Ja tam wolę Warszawę.

- Moja warszawianka.

- Bardzo twoja. - powiedziałam cmokając go - Potem skoczymy na lody, co?

- To propozycja jakaś?

- Głupi jesteś.

- Uczę się od najlepszych. - rzucił, dlatego spojrzałam się na niego, bo co by nie było zabrzmiało to dziwnie - O Michu mówię.

- Masz szczęście.

- Od dawna je mam.

- Głupek no.

~~~

Jesteśmy już po obejściu domku. Środek był dość ciekawy, ale oboje z Frankiem nie należymy do osób, które interesują się takimi rzeczami.

Teraz natomiast zmierzamy w stronę molo, bo ono najbardziej interesuje Frania, ale i mnie. Przy okazji wstąpiliśmy też do małej kawiarenki, która serwuje oczywiście kawę, ale też jedne z lepszych lodów w całym Sopocie.

~~~

- Podziel się, co? - spytał Franciszek, gdy dostałam już swoją porcję.

- Dostaniesz zaraz swoje.

- No ale to twoje tak dobrze wygląda...

- Toć to weź. - zaśmiałam się upijając kawę.

- Kocham Cię.

- Za to Ty też się dzielisz.

- No wiem przecież.

- To dobrze. - powiedziałam, a następnie wyjęłam telefon z torebki.

W czasie kiedy kelnerka przyniosła porcję dla Franka ja wstawiłam szybkie story na instagrama, oznaczając oczywiście Frania.

flanki || 33wyguśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz