Julka
Miesiąc zleciał mi jak jeden dzień. Sierpień przywitał Warszawę piękną pogodą, dlatego wraz z Natalką i Marcinem jednego dnia wybraliśmy się nad Zegrze, gdzie spędziliśmy naprawdę miły czas.
Przy okazji poznałam też paru kolegów chłopaka, z którymi para próbowała mnie spiknąć, ale ja ładnie podziękowałam.
Następnie też udaliśmy się do klubu, gdzie byłam po raz pierwszy odkąd przyjechałam, nie licząc oczywiście pracy, ale było naprawdę przyjemnie.
Jeżeli chodzi jeszcze o pracę to dzisiaj idę jedynie do H&M. W klubie dzisiaj całe szczęście odbywa się jakaś impreza zamknięta, gdzie barmanami są sami mężczyźni, dlatego cieszę się, bo mam dodatkowy dzień wolny.
Zmianę zaczynam dopiero popołudniu i jestem do końca, dlatego mogłam się wyspać, a widząc 10:28 na telefonie po przebudzeniu jedynie się uśmiechnęłam.
Od razu zauważyłam też, że mam niedobrane połączenie od mamy, dlatego jedynie poprawiłam się i zadzwoniłam na kamerkach.
- Dzień dobry mamuś! - rzuciłam widząc kobietę w naszym ogródku.
- Cześć córuś! Jeszcze w łóżku jesteś?
- Tak, dopiero wstałam.
- Późno...
- Mam najdłuższe wakacje życia, w których pracuję jak mało kto, więc mogę spać ile mi się podoba.
- Oj no dobrze. I jak u Ciebie?
- Wszystko w porządku, a nawet bardzo w porządku.
- Masz tam jakiegoś kolegę?
- Mamo... dzwonię do Ciebie, bo mam trochę czasu, a Ty na dzień dobry o chłopaka pytasz.
- Muszę wiedzieć.
- Nie, nie mam. - zaśmiałam się.
~~~
Mama jak zwykle przejęła inicjatywę rozmowy, a buzia jej się nie zamykała. W międzyczasie do rozmowy dołączyła jeszcze reszta rodzinki oprócz taty i Konrada, który pomaga przy budowie u taty w pracy.
Igusia na dzień dobry pokazała mi swoje nowe rysunki, które są już przyszykowane dla mnie, a następnie powiedziała co chciałby na urodziny, które ma za mniej niż dwa tygodnie.
Niestety mnie na nich nie będzie, ale kupię jej to co sobie wymarzyła i wyślę rodzice. Dodatkowo kupię jeszcze małe upominki dla Olgi, Konrada i rodziców, bo nie wyobrażam sobie nie podarowania im niczego.
~~~
Właśnie się ogarnęłam. Natki i Marcina nie ma już w mieszkaniu, dlatego w samej bieliźnie ruszyłam zrobić sobie śniadanie.
Mało tego zrobiłam sobie jeszcze kawę, a czekając na wodę usiadłam na szafkach oglądając widoki zza okna.
~~~
Tym razem postanowiłam do pracy wybrać się spacerkiem, bo w sumie nie mam co robić, a pogoda jest piękna, dlatego ubrałam się w sukienkę, którą i tak będę musiała w galerii przebrać, wzięłam kawkę mrożoną i ruszyłam w głąb Pragi.
~~~
Spacer zajął mi koło godziny, a na miejscu byłam jak zwykle zbyt wcześnie, dlatego ruszyłam jeszcze na małe zakupy, a tuż przed zmianą zjadłam jeszcze kanapkę, którą zrobiłam sobie w domu.
~~~
Praca jak zwykle w tygodniu jest dość nudna. Ruch jest mały, dlatego zabrałam się za pomoc klientom, bo na kasie są już osoby.
Jednak widząc chłopaka, który mam wrażenie, prześladuje mnie odkąd tu pracuję ruszyłam w jego stronę, bo ewidentnie szuka mnie wzorkiem.
- Mogę w czymś pomóc?
- Skarpetek szukam. - rzucił, a ja wstrzymałam się od śmiechu.
- Są po drugiej stronie sklepu.
- Wiem, jednak liczyłem, że mi pomożesz. Franek jestem.
- A ja jestem w pracy.
- Ładne imię. - zaśmiał się - A tak serio?
- Tak serio jestem w pracy? Mogę w czymś pomóc?
- Możesz mi powiedzieć o której kończysz.
- Nie mogę.
- Dlaczego?
- Bo się nie znamy.
- Dlatego jak już powiedziałem, Franek jes...
- Lila! - przerwał mu krzyk jednej z dziewczyn na kasie - Przyszła dostawa, ogarniesz?
- Jasne! Te skarpetki znajdziesz na pewno sam. - rzuciłam ciszej do niego, a następnie udałam się na zaplecze.
- Na pewno Lilka.
~~~
Podczas przerwy wyszłam szybko do empika, gdzie zamówiłam jakiś czas temu grę na konsolę dla Konrada, żeby wysłać wraz z prezentem dla Igi, a następnie zobaczyłam czy na stanie są kredki, które wymarzyła sobie Igunia.
Całe szczęście były, dlatego wzięłam je, a dodatkowo parę kolorowanek dla dorosłych. Oldze, czyli najmłodszej z rodzeństwa kupię coś w smyku, bo bawi się ona jeszcze zabawkami, ale na razie nie mam na to czasu, bo muszę wracać do pracy.
~~~
Po końcu zmiany wszyscy zamknęliśmy sklep, a następnie jedna z osób wpadła na pomysł wyjścia na jakieś jedzenie. Po tym jak większość się zgodziła ruszyliśmy do knajpki z włoskim jedzeniem niedaleko galerii.
~~~
- W ogóle Lila mogłaś się nam pochwalić chłopkiem. - zaśmiał się Janek, który siedzi obok mnie.
- Problem w tym, że go nie mam.
- Jak to? A ten blondyn, z którym rozmawiałaś?
- To nie mój chłopak... nie znam go nawet.
- Często bywa w sklepie, więc...
- Właśnie wiem, że bywa, ale nie wiem dlaczego. Nie znam go.
- Dziwna sprawa.
- Trochę, no ale cóż. - rzuciłam jedząc kawałek pizzy.
~~~
Oprócz jedzenia, które okazało się naprawdę pyszne zamówiliśmy sobie jeszcze po jakichś alkoholach. Ja zdecydowałam się na drinka z bacardi, który wszedł cudownie, dlatego zamówiłam jeszcze drugiego - na drugą nóżkę.
Z lokalu wyszliśmy chwilkę przed zamknięciem, bo co tu dużo mówić, było naprawdę przyjemnie. Wszyscy wyluzowaliśmy się bardzo, a po takim nudnym dniu należało nam się. Następne też razem zamówiliśmy sobie uberka, który po kolei odwoził każdego do siebie. Mój blok jako iż był najbliżej odwiedziliśmy jako pierwszy, a dodatkowo reszta odpuścili mi płacenie za siebie, dlatego pożegnałam się z nimi i ruszyłam do mieszkania.
~~~
Kolejny tydzień minął mi szybciej niż każdy poprzedni. Prócz pracy nie robiłam nic ciekawego. Raz wyszłam z Natalką na miasto, bo potrzebowała sukienki na wesele, na które idzie z Marcinem, ale zamiast zakupów wylądowałyśmy nad Wisłą, gdzie wieczorem nastolatkowie niedaleko nas zaczęli bawić się w coś dla mnie dziwnego.
Natala natomiast szybko wytłumaczyła mi na czym polegają tak zwane flanki i już chciała podbić do nich, jednak odradziłam jej tego widząc wysokiego blondyna, którego spotykam średnio trzy razy w tygodniu.
§§§
rozdział krótki, sorki bardzo, ale obiecuję następne będą długie!!!!!
a no i są skarpetki 🤍
CZYTASZ
flanki || 33wyguś
FanfictionNowe miasto, nowe wyzwania i nowy... kolega? Czy Lilce, młodej i pracowitej studentce pedagogiki ta znajomość wyjdzie na dobre?