24.2

183 9 7
                                    

Od: Ja
Do: Kubuś 😭❤️
„Kuba, odezwij się proszę. Kamil mi powiedział, że zniknąłeś bez śladu. Błagam"

Od:Ja
Do: Kubuś 😭❤️
„Proszę cię. Martwię się tak cholernie o ciebie. Napisz mi chociaż, że żyjesz i masz się dobrze. Nie mogę myśleć racjonalnie"

Od: Ja
Do: Kubuś 😭❤️
„To wszystko moja wina. Kuba, kochanie? Jeśli mogę cię jeszcze tak nazwać... wiem, że ci złamałam serce i bije się z tym do dzisiaj. Jestem jebaną idiotką, ale nie potrafiłam racjonalnie myśleć wtedy. Bałam się go"

Od: Ja
Do: Kubuś 😭❤️
„Wiem, że masz złamane serce, ale daj komukolwiek jakis znak. Możesz mnie nienawidzić, ale muszę wiedzieć, że jesteś bezpieczny. Kocham cię..."

-Wiktoria?- odezwał się Krzychu, który mnie szturchnął w ramie a ja dopiero po dłuższej chwili, wyłączyłam cała roztrzęsiona telefon. Byłam tak bardzo skupiona na literkach na ekranie, by móc napisać jakieś słowa, że zapomniałam o tym, że w zasadzie dalej siedziałam w jego samochodzie.

-Na co czekasz? Jedź do Asii, pakuje się i wracamy -powiedziałam szybko, chowając telefon do torebki i wtulając się w bok drzwi samochodowych. Widziałam, że chciał jeszcze coś powiedzieć, ale ja pokręciłam głową. Nie miałam ochotę już na żadne rozmowy. Znowu nieracjonalnie podejmowałam decyzje, ale byłam jedynie pewna tego, że Kuba był najważniejszy. Miałam nadzieje, że jak znowu będę w domu ekipy to wkrótce się znowu pojawi i będę mogła się mocno do niego przytulić. Tylko o tym marzyłam. I nie obchodziło mnie to, że nie byłam w stanie prowadzić.

-He... a co ty wyprawiasz? Um.. Krzychu?- zaczęła zdezorientowana Asia, gdy tylko wpadłam do mieszkania, aby się szybko spakować. Byłam jak w jakimś cholernym amoku. Musiałam już tam być. Jak najszybciej. Najlepiej teraz, choć to niemożliwe.

-Hey..- powiedział zakłopotany i wziął ode mnie torby, w które rzuciłam jakkolwiek swoje rzeczy. Gdy tylko wyszedł, je zanieść do samochodu a ja zaczęłam resztę pakować, Asia mnie złapała za ramie i spojrzała poważnie w oczy. Znowu było mi smutno ją zostawiać, ale wiedziałam, że napewno zrozumie. Od zawsze zależało jej na moim szczęściu.

-Wracam do ekipy Asia. Nie wiadomo co się dzieje z Kubą i... muszę tam jechać po prostu- powiedziałam z łzami w oczach, po czym skupiłam się znowu na pakowaniu swoich rzeczy. Jak w kijem w dupie, wciskałem na ścisk wszystko do wolnych toreb, nie zważając nawet na to co właśnie miałam w dłoni.

-Um... No dobra. Ale przecież tak nie pojedziesz nie? Jesteś pijana i psychicznie rozjebana Wiktoria. Nie możesz prowadzić -powiedziała a ja gwałtownie zaczęłam kręcić głową. Tak jak wspomniałam, nie bardzo mnie to obchodziło aktualnie.

-Nie Wiktoria. Pojebalo cię. Zawiozę cię i wrócę najwyżej pociągiem -powiedziała i zaczęła ubierać buty na stopy. Szczerze, zaczęłabym się kłócić z nią, ale nie byłam aktualnie w stanie. Nawet może i lepiej. Będę miała przy sobie bliską mi osobę, która w każdej chwili mnie wesprze. A właśnie tego potrzebowałam. Wolałabym więcej głupot nie robić. A powrót do ekipy to raczej nie głupota... nie?

Jak nigdy dotąd, zwinęliśmy się bardzo szybko i niemal 20 minut później byliśmy już w drodze. Krzychu jechał przed nami a Asia, prowadząc mojego bumblebee, jechała tuż za nim. A ja natomiast z początku w ogóle się nie odzywałam. Byłam skupiona na światełkach za oknem oraz moich myślach. Dopiero później, gdy załóżmy, że ochłonęłam, zaczęłyśmy z Asią rozmawiać. Cały czas się mnie o wszystko wypytywała, więc w końcu jej wytłumaczyłam. I zdecydowanie było mi lżej, gdy wszystko z siebie wyrzuciłam.

•Aleja Gwiazd• //Patecki z Ekipy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz