-Trzymaj, to twój telefon- odezwał się Kamil, jeśli dobrze zapamiętałam jego imię.Byliśmy właśnie w drodze do „naszego domu" a ja wciąż nie byłam pewna czy dobrze robię. Znaczy... cokolwiek bym zrobiła byłoby pewnie źle, bo tak czy siak nikogo ani nic nie pamiętałam. A w tej sytuacji chociaż ktoś mi chciał pomóc i będę miała jakiś dach nad głową.
Jednak nie zmieniało to fakt, że dalej byłam wystraszona i nic z tego co mi opowiadali, nie mogłam sobie przypomnieć.-A skąd ja mam znać kod?- mruknęłam pod nosem, odpalając telefon, by zobaczyć swoją tapetę. Jednak ona też wiele mi nie pomogła, bo było to zdjęcie tych wszystkich ludzi, którzy mnie zabrali.
-Uhm... 1603- powiedział do mnie a ja lekko zmarszczyłam brwi, zerkając na niego podejrzliwym wzrokiem.
-Czy... byłeś moim chłopakiem czy coś? Bo,Um, skąd znasz kod do mojego telefonu?- zapytałam, widząc jak zaczyna się peszyć. Zgadłam?
-Nie... byliśmy bliskimi przyjaciółmi, myśle - powiedział szybko i odwrócił swoją głowę w stronę szyby.
Powoli wpisałam kod do swojego telefonu, mając nadzieje, że coś ciekawego znajdę. Więcej zdjęć? Jakieś filmiki? Wiadomości? I cóż, znalazłam.
-A... to mój chłopak?- zapytałam, pokazując mu swoją drugą tapetę, na której się całowałem z jakimś wysokim szatynem na tle wodospadu. Nie powiem, zdjęcie było magiczne, ale bardziej mnie skręcało na myśl, że nawet swojego ukochanego nie mogłam sobie przypomnieć -Gdzie on jest?- zapytałam, bo raczej odpowiedź była jasna.
-W domu. Miał... coś do roboty - powiedział krótko i chwile później mogłam ujrzeć wielką, srebrną bramę, która się przed nami otwierała.
Byłam w niesamowitym szoku, gdy ujrzałam to całe podwórko oraz dom. Jeśli tak to można było nazwać. Jak to mogło być możliwe, że ja tu mieszkałam z nimi wszystkimi? Byliśmy sławni? Aż na taką skale? A do tego te wszystkie piękne samochody.
-To twój jeep - wskazał starszy pan palcem, gdy powoli się kierowaliśmy do środka domu a mi szczęka opadła -Może pokazywanie ci każdej rzeczy, która kryje wiele historii, ci trochę pomoże - dopowiedział.
Podeszłam powoli do wielkiego, czarnego jeepa i ostrożnie musnęłam palcami jego matową powierzchnie. Później powoli, nie odrywając swojej dłoni od samochodu, obeszłam go do okoła. Analizowałam przy tym każdy szczegół od zewnątrz oraz wewnątrz. Te żółta wnętrz, diamentowa kierownica oraz ta biała torebka Michaela Korsa, która leżała na miejscu pasażera. Stara Wiktoria miała gust... i pieniądze.
-Jak to możliwe, że przejechałam palcem przestały samochód a mój palec wciąż jest czysty?- odezwałam się w końcu, podnosząc dłoń do góry, na co chłopaki się zaśmiali cicho.
-Dbałaś o ten samochód jak o własne dziecko. Gdy tylko pojawiała się mała plamka to odrazu szłaś go myć - uśmiechnął się Karol.
Pov. Patecki
Od dłuższego czasu już siedziałem na dole w kuchni, zajadając się pizzą ze stresu. Przemyślałem sobie słowa chłopaków i to było oczywiste, że mieli racje. Nawet na chwilę się nie mylili, ale ja nie chciałem się do tego przyznać. Wolałem trwać w swojej depresji i nie myśleć o niczym, prócz tego co straciłem. Gdzie ja przy tym miałem głowę? Powinienem chociaż spróbować a nie odrazu się poddać jak najgorszy cienias. Tu chodziło o Wiktorię a nie byle kogo.
Nikt nie wiedział jak to dalej się potoczy i czułem przez to jedynie strach, ale... zawsze można zacząć od początku prawda? Choćby z inną historią...-To jest trzecia część domu, po której mieszkasz ty wraz z Majkiem, Pauliną oraz Kubą - usłyszałem głos Karola, więc odrazu się podniosłem z krzesła, jakby mi coś wlazło w tyłek -Któryyy... jest tutaj- dodał, gdy dotarli do kuchni, w której właśnie stałem jakbym ducha ujrzał.
Zatrzymałem się wzrokiem na Wiktorii i przez chwile nie wiedziałem czy moje serce przestało bić czy zaczęło bić jak szalone. Jej widok był najlepszym prezentem od Boga, ale nie sądziłem, że kiedykolwiek jeszcze mi się to przydarzy. Tutaj w domu.
-To ten mój chłopak tak?- zapytała zdezorientowana, wskazując na mnie palcem, gdy się popatrzyła na Karola. A ja? Wypuściłem z siebie głośny oddech, nie pojmując tego co właśnie powiedziała. Mógłbym rzec, że dostałem mini zawał i najchętniej bym rzucił się teraz jej w ramiona i wycałował, ale nie mogłem. Nie wypadało. Nie na obcą osobę..
-Jestem Kuba, cześć- wydukałem z siebie ledwo co i podałem jej dłoń, którą ona ostrożnie ścisnęła. Naprawdę mało mi brakowało do tego, by się rozpłakać. Nie macie pojęcia jak bardzo potrzebuje jej ciepła, dotyku, śmiechu oraz smaku ust. Kurwa, cokolwiek.
-Można tak powiedzieć, ale to nieistotne teraz. Musimy wszyscy teraz od nowa się poznać. Na przykład przy grillu co ty na to?- uśmiechnął się do niej Karol, na co ona krótko pokiwała głową, cały czas analizując mnie od góry do dołu. Macie pojęcie jak bardzo się stresowałem?
-Niech Kuba najpierw ci pokaże cały dom oraz twój pokój- odezwał się Wujaszek, gdy wszyscy powoli zaczęli się rozchodzić a ja zostałem z nią sam.
Czy oni naprawdę nie pomyśleli o tym, że najmniej się do tego nadawałem? Miałem złamane serce a nie motywacje do tego, by znowu jej pokazywać dom jak na samym początku. Do tego musiałem grać i udawać, jakby wszystko było w porządku. Jakby kurwa nic nigdy się nie wydarzyło. Nie byłem w stanie.
-Rozumiem, że jesteś zestresowany. Ja też jestem- powiedziała nagle, więc zawiesiłem na niej wzrok -Nie wiem co nas łączyło dokładnie, ale sądzę, że nikt lepiej mnie nie znał jak ty. Może... Um, uda ci się - powiedziała a ja naprawdę nie wiedziałem co jej odpowiedzieć.
Z jednej strony to brzmiało tak pojebanie a w drugiej... serce mi się radowało na te jej słowa. Choć były puste i bez znaczenia to słysząc je właśnie od niej, poczułem się jakoś lepiej. Tak jakbym chociaż trochę z nią rozmawiał, starą Wiktorią a nie kompletnie obcą osobą.
-Uh, dobrze. Więc... tu masz kuchnie. Czuj się jak u siebie, to najważniejsze - odezwałem się w końcu, przypominając sobie gdy pierwszy raz ją oprowadzałam i mówiłem również to samo. Słowo w słowo, gdziekolwiek się nie znajdowaliśmy. Przez to czułem jakbym miał deja vu, które wcale nie było jakieś przyjemne. Chciałem tworzyć nasze wspólne życie a nie wracać do samego początku, by poznać swoje imiona dopiero.
-A tu twój pokój...- powiedziałem dość zrezygnowany, otwierając drzwi do jej pokoju i ruszyłem na jego środek -Ubrania masz w tamtej szafie, bieliznę w trzeciej szufladzie. Piżamy w drugiej a w pierwszej masz biżuterię... Uhm. Wszystkie kosmetyki masz poukładane w tej szafce zaczynajac od podkładów a kończąc na jakichś akcesoriach- mówiłem, pokazując jej wszystko, by po prostu miała łatwiej - A w tej szufladzie masz wszystkie swoje piosenki, które pisałaś czy.. piszesz choćby. Nuty, teksty, jeśli rozumiesz - powiedziałem, podnosząc na nią wzrok, bo nie odzywała się w ogóle. Można było jedynie ujrzeć jak zaczyna się rumienić.
-Dużo wiesz o moim pokoju... dziękuje, to było pomocne - powiedziała na co ja podrapałem się po karku, nie wiedząc, co na to odpowiedzieć. Raczej było to logiczne, że wiedziałem o niej wszystko. Każdy szczegół. To co kochała, nienawidziła czy co ją doprowadzało do łez.
-Odpocznij. Pooglądaj sobie wszystko i No... Karol po ciebie przyjdzie potem pewnie- powiedziałem, zaczynajac powoli ewakuować się z jej pokoju -Ah, i jak coś to twoje papierosy są na parapecie. Lubiłaś dość często palić - dodałem a potem już zniknąłem z jej pokoju.
Nie wiedziałem jak długo będę potrafił to ciągnąć. Naprawdę nie potrafię tak żyć. Zresztą... w ogóle już mi się nie chciało aktualnie żyć.
CZYTASZ
•Aleja Gwiazd• //Patecki z Ekipy
FanfictionWystarczyła jedna wycieczka z przyjaciółką na zasłużony urlop i przejść się przez stare miasto, by jej życie się zmieniło o 180 stopni. -Siema, jestem Friz z Ekipy. Możemy ci zająć chwilkę?- odezwał się chłopak za mną. Twitter: #alejagwiazd ©️ 20.0...