Pov. Patecki
-Czemu do jasnej cholery nikt nie mówił o tym, że Wiktoria jest w ciąży?- zapytał podenerwowany Wujaszek, który chodził w te i wewte, gdy wszyscy czekaliśmy na korytarzu szpitalnym.
-Nikt o tym nie wiedział przecież -odpowiedział Nowciax, zerkając na mnie zmartwiony.
-Kuba? Czemu ty nic o tym nie powiedziałeś? Może inaczej by to wyglądało - zapytał tym razem mnie, ale raczej żadne słowa do mnie nie dochodziły.
Miałem w głowie najgorsze myśli, nie potrafiąc się przez to skupić na niczym innym. Nikt nie wiedział co się jej stało, dlatego wariowałem przez to jeszcze bardziej. Czy stała się jej jakaś krzywda? Czy może przed nerwy poroniła? Myśle, że nie potrafiłbym tego przeżyć, gdybyśmy przez to stracili nasze dziecko bez pogadania jeszcze o tym co zadecydujemy. Po prostu byłoby po wszystkim, gdy ja tak naprawdę dopiero się o tym dowiedziałem. Świat by mi się zapadł pod nogami a gdy jeszcze Wiktoria przy tym ucierpi, wtedy to już w ogóle się załamie.
Nie wiedziałem co ze sobą zrobić już, bo siedzieliśmy tu już jakieś dobre 3 godziny a wciąż nic nie było wiadomo.
-Ile można?- uniosłem się podenerwowany, chcąc już atakować drzwi, za którymi leżała Wiktoria. Jednak Karol mnie powstrzymał i przyciągnął do siebie, by mnie przytulić. Może i bardzo tego teraz potrzebowałem, ale byłem zbyt zmartwiony moją miłością życia, by zwrócić na to uwagę.
-Gdy będzie czas to się dowiemy. Wszyscy naprawdę się martwimy Kuba- oznajmił, ale jego słowa również do mnie nie dotarły. Nie chciałem do siebie dopuścić cokolwiek i sądziłem, że gdy lekarz ogłosi coś negatywnego to tym bardziej tego do siebie nie dopuszczę.
-Z Wiktorią oraz waszym dzieckiem będzie dobrze, obiecuje - odezwał się Wujaszek.
Kolejne 2 godziny wyjęte z naszego życia były naprawdę chaotyczne. Raz to płakałem jak dziecko, raz zacząłem się z nerwów rzucać a raz po prostu bez emocji siedziałem, patrząc się w jeden punkt. Coraz bardziej traciłem nadzieje, bo co tyle godzin mogli tam robić? Miałem nawet w pewnym momencie odpuścić i wyjść się najebać jak szpadel, ale wtedy też w końcu wyszedł lekarz.
Jego widok sprawił, że wszyscy odrazu oderwaliśmy się z krzeseł oraz podłogi i do niego ruszyliśmy.-Państwo do pani Wiktorii Frankowskiej tak? - zapytał, analizując swoje papiery a ja zacząłem energicznie kiwać głową, chcąc by w końcu coś z siebie wydusić.
-Tak panie doktorze. Proszę nam powiedzieć, w jakim stanie ona jest? Czy wyjdzie z tego?- zapytał spokojny Wujaszek, chcąc być tym najbardziej odpowiedzialnym wśród nas. Dobrze, że ktoś taki jak on zawsze przy nas był, bo niewiadomo jakbyśmy skończyli momentami.
-Cóż, pacjentka aktualnie znajduje się w śpiączce i choćbym bardzo chciał to niestety nie mam dobrych wiadomości - odezwał się, kątem oka na nas zerkając.
-To znaczy? Proszę jaśniej, bo naprawdę już długo czekamy zmartwieni - zapytała Weronika, która złapała mnie za dłoń, widząc jak znowu powoli mi się zbiera na płacz. Jak to złe wiadomości?
-Po pierwsze... bardzo staraliśmy się uratować jej ciąże, ale przykro mi to mówić, niestety nam się to nie udało. Pańska koleżanka poroniła i...- tłumaczył nam lekarz a ja w tej chwili cały zalany łzami, mu przerwałem.
-Co? Ale jak to nie uratowaliście mojego dziecka?! Nie! To nie możliwe- uniosłem się zapłakany i zdenerwowany.
-Bardzo mi przykro proszę pana. Staraliśmy się bardzo uratować pana dziecko. Cieszmy się, że jeszcze nie była to zaawansowana ciąża -oznajmił a ja prychnąłem mu prosto w twarz, nie panując nad swoimi emocjami.
CZYTASZ
•Aleja Gwiazd• //Patecki z Ekipy
FanficWystarczyła jedna wycieczka z przyjaciółką na zasłużony urlop i przejść się przez stare miasto, by jej życie się zmieniło o 180 stopni. -Siema, jestem Friz z Ekipy. Możemy ci zająć chwilkę?- odezwał się chłopak za mną. Twitter: #alejagwiazd ©️ 20.0...