Part 9

92 5 1
                                    

Pov. Patecki

-I co u niej?- zapytał mnie Karol, gdy zszedłem do salonu, aby z nim pogadać.

-Nie wiem, dalej leży otulona kocem i ogląda wszystkie filmiki czy cokolwiek, starając się coś sobie przypomnieć - mruknąłem, wzruszając ramionami. Rzuciłem się na kanapę i wycieńczony, przytuliłem się do poduszki. To była jedyna rzecz, którą mogłem przytulić.

Mija kolejny tydzień odkąd Wiktoria się obudziła. A ja z kolei traciłem coraz bardziej nadzieje oraz chęci do działania. Od tamtego czasu nie wychodziła praktycznie z pokoju i jak w transie analizowała wszystko co miała wokół siebie, płacząc w koc, że nic nie może sobie przypomnieć. Ten widok zabijał mnie coraz bardziej, przez co przestałem u niej tak często bywać. Przez chwile nawet sobie myślałem, że w zasadzie jestem znowu singlem i może czas odpuścić? Choć starałem się ją w tym wspierać i raczej nigdy nie przestane jej kochać to nie potrafiłem tak dłużej.

-Chwile temu opublikowałem na jej kanale filmik z wyjaśnieniami, bo ludzie zaczęli się niepokoić co się z nią dzieje - westchnął ciężko, przeglądając coś na laptopie, który trzymał na udach.

-Dobrze..- powiedziałem, kiwając głową, bo nie wiedziałem co więcej na ten temat powiedzieć. Często wchodziłem na jej sociale i czytałem pytania jej fanów. Zrobił się niezły szum wokół nas i nie potrafiliśmy tego opanować. W sumie co się dziwić.

-Co jest z tobą Kuba?- uniósł brew, zerkając na mnie.

-Ty serio pytasz? Ja już nie mam siły... czuje się osamotniony - zmarszczyłem czoło, po chwili zerkając na Weronikę, która schodziła po schodach wraz z Wiktorią.

To sprawiło, że odrazu się oderwałem od kanapy, bo nie sądziłem, że w końcu wyjdzie z pokoju. Najbardziej mnie zabolał fakt, że prawdopodobnie ja już na nią nie miałem żadnego wpływu. Jak widać, Weronice się udało.

-Namówiłam Wiktorię, aby poszła z nami na miasto nagrać odcinek. Żeby zobaczyła jak to wygląda i mogła sobie to poobserwować na żywo - uśmiechnęła się lekko Weronika.

Zerknąłem na rozkojarzoną Wiktorię i widząc ją umalowaną oraz ubraną jak człowiek, uśmiech mi powrócił chociaż na chwile na twarzy.

-Czy to dobry pomysł? Sądzę, że większość osób zacznie ją tam atakować - zapytał Karol, który również wstał z kanapy.

-Pójdźmy większą grupą, aby ją osłaniać w razie co- zaproponowałem odrazu, chcąc biec się ubrać i już wychodzić z domu. Poczułem o drobinę adrenaliny na myśl, że w końcu dzieje się coś innego.

-To dobry pomysł. A takie zajęcie zawsze może być dobrą terapią dla Wiktorii - odezwał się Karol, który ruszył do innej części domu.

Zwołał wszystkich ekipowiczów, którzy na szczęście bez problemu się zgodzili, aby się z nami zebrać na miasto. Tuż po tym rozdzieliliśmy się w kilku samochodach i pojechaliśmy do centrum Krakowa.

Byłem cholernie dumny z mojego słoneczka, że nawet się zdecydowała pierwszy raz samej poprowadzić swój samochód. Dlatego też siedziałem na tyle z wielkim bananem na twarzy i obserwowałem ją przez lusterko, aby dokładnie widzieć jej promienniejszą twarz.

-Bądź blisko mnie. Nie chce, aby ci się coś stało- powiedziałem do Wiktorii, gdy już się kierowaliśmy na stare miasto i ostrożnie ją przyciągnąłem w swoją stronę. Chłopaki odrazu nas otoczyli do okola, aby napewno była bezpieczna a Weronika zaczęła swój odcinek.

-Aż tak musicie mnie chronić?- odezwała, zerkając na mnie tymi swoimi maślanymi oczami a ja cicho wzdychając, wskazałem palcem na tłumy ludzi, którzy zaczęli się już gromadzić na przeciwko nas i w zasadzie również za nami.

-Jesteśmy tylko w Polsce, ale zaraz chociaż w 1 procencie ujrzysz kim tak naprawdę jesteś - powiedziałem cicho.

Weronika chciała nagrać filmik, w którym pokazuje różne fajne sklepiki na starym mieście, ale gdy dotarliśmy do pierwszego, zaczęła się niezła jazda. Ludzie nas okrążyli z każdej strony, że nawet nie mogliśmy wejść do środka. Pchali się na nas i oczywiście większość próbowało dotrzeć do Wiktorii, która osłoniłem swoim ciałem, mocno trzymając ją za dłoń.

Krzyki i blaski przed oczami. Kiedyś bym nie sądził, że takie sytuacje nas spotkają a zawsze byliśmy rozpoznawalni. Zawsze do nas ktoś podchodził po zdjęcie czy pogadać a teraz strach się bać gdzieś wychodzić. Czy z Wiktorią czy sami. Wszystko dzięki niej a nie sądzę, że ktokolwiek by pomyślał, że tak się wybije.

-Wiktoria! Ty żyjesz! Kiedy nowa piosenka?- wykrzyczała jedna dziewczyna, na co wywróciłem oczami. Miałem wrażenie, że nikt nie zrozumiał przesłania filmiku, który nagraliśmy. Wyjaśniliśmy, że straciła pamięć i prawdopodobnie już nie wróci stara Wiktoria. Ta myśl mnie martwiła, ale ważniejsze było jej zdrowie. Może było jej dane tylko dwa lata żyć w sławie?

-Proszę się odsunąć- odezwał się Wujek Łuki, który próbował jakoś rozluźnić przestrzeń, ale ludzie nie odpuszczali.

-Czy wróciła ci już pamięć? Wiktoria jak się czujesz?- wykrzyczała kolejna osoba. W tym samym czasie poczułem jak przytula się wystraszona do moich pleców co sprawiło, że moje serce pękło. Nie dość, że się bała to jeszcze fakt, że szukała schronienia u mnie powodowało u mnie łzy w oczach. Chciałbym aby było tak zawsze, ale bez tych małp wokół nas.

-Dość! Ludzie, straszycie ją tylko! - krzyknąłem w końcu, chcąc wszystkich uciszyć i zainterweniować, aby mogła w końcu poczuć się swobodnie.

-Ona nic nie pamięta, więc proszę nie straszcie jej i dajcie jej normalnie żyć - mówiłem podenerwowany, otulając ją swoim ramieniem. Powoli się przepychałem przez tłum, by móc po prostu wrócić do samochodu. To był jednak zły pomysł. Nikt się nie spodziewał, że tak to będzie wyglądać.

-Patec! A ty jak się czujesz z myślą, że twoja dziewczyna cię nie pamięta? Masz już kogoś nowego?- zatrzymał mnie jakiś chłopak, na którego z pogardą zacząłem patrzeć. Miałem ochotę wepchnąć mu ten szalik do gardła, który miał wokół swojej szyi, ale jedynie prychnąłem mu w twarz i przepchnąłem się przez tłum wraz z Wiktorią u mojego boku.

-Już spokojnie. Wracamy do domu- wyszeptałem w jej stronę, idąc pospiesznym krokiem, aby szybko ominąć tych wszystkich ludzi.

Serce mi się łamało, bo nawet wyjść normalnie na miasto nie mogła. Już od dawna tak było, ale w miarę do przeżycia. Jednak fakt, że chociaż wiedziała co i jak, ułatwiało to sytuacje. Teraz trzeba było ją chronić przed wszystkim.

-Ja... nie spodziewałam się - mruknęła rozkojarzona, na co ciężko westchnąłem. Już naprawdę nie wiedziałem co jej czasem odpowiadać. To było jak z małym dzieckiem, ale trudniej.

-Wiesz co?- zacząłem nagle, gdy dotarliśmy do samochodu. Stanąłem na przeciwko niej i z skupieniem patrzyłem się w jej oczy.

-Co? Nie strasz mnie - uniosła brew, wyciągając kluczyki do samochodu z swojej torebki, które odrazu jej zabrałem.

-Pamiętasz jak ci opowiadałem o twojej najlepszej przyjaciółce Asii? - zapytałem tak nagle, widząc na jej twarzy zdezorientowanie. Miałem wrażenie, że już nie potrafiłaby się we mnie zakochać od nowa.

-Tak, i co z tym? Kuba, jedźmy do domu- mruknęła niespokojnie, chcąc wsiąść do samochodu, ale ja ją wyprzedziłem i wsiadłem na miejsce kierowcy.

-Jedziemy do twojego domu. Do Warszawy. Może Asia ci lepiej pomoże niż my. Ostatnia nadzieja została w niej- oznajmiłem, czując, że faktycznie może być to ostatni i najlepszy pomysł. Warszawa to miejsce, w którym się wychowała. Jej prawdziwy dom. Tam była jej najważniejsza osoba w życiu, więc... może powinna tam i zostać.

•Aleja Gwiazd• //Patecki z Ekipy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz