III- Part 2

155 4 3
                                    

Pov. Patecki

Powiem tak... ten rok był upiorny pod wieloma względami. Tak naprawdę to do dzisiaj nie mogłem się otrząsnąć po tamtej tragedii związaną z Wiktorią. Miałem wrażenie, że nie byłem już taki sam jak wcześniej i to mnie trapiło bez przerwy. Szczególnie te myśli o jej poronieniu. Nic nie mogłem poradzić, że do dzisiaj się obwiniałem. Prawdopodobnie dlatego, że jeszcze nawet o tym nie rozmawialiśmy. Ani kurwa razu.

Bałem się, że może wcale o tym nie pamięta a nie chciałem jej dołować. Na początku było jej bardzo trudno stanąć na nogi a jeszcze na dodatek musiała się mną zajmować. Jak byście zareagowali jakbyście nagle odzyskali pamięć a wszystko wokół was było już inne? W tym przypadku, koniec ekipy.

Mnie to również bardzo dotknęło, ale uszanowałem zdanie reszty. Pomyślałam sobie wtedy, że skupie się tylko i wyłącznie na swoim zdrowiu oraz Wiktorii. Jednak ona chciała wyjechać tworzyć dalej muzykę, by wrócić do tego co kochała. Wydała nową płytę, na której można było znaleźć muzykę różnej kategorii oraz jej odczuciach przez ostatnie kilka lat. Wyruszyła w małą trasę koncertową i po prostu odżyła. Choć było mi na początku trudno, bo zostałem sam jak palec, to byłem z niej cholernie dumny i bardzo jej kibicowałem.

Ja w tym czasie wziąłem się ostro za siebie i od czasu do czasu jeździłem po Azji, by nagrywać jakieś filmy na swój kanał. Starałem się rozwijać swoje pasje, ale nie potrafiłem z tego czerpać w stu procentach, szczęścia. Czy to było dziwne?

Chyba po prostu dalej żyłem w świecie, w którym ją straciłem. Do tego utrata swojej rodziny, czyli ekipy. Wyprowadzka. Utrata swojego dziecka, które opłakiwałem przez kilka miesięcy.

Starałem się pozytywnie myśleć a w tym napewno mi pomogła myśl, że całą ekipą jedziemy odwiedzić moją ukochaną i wraz z nią wróciły już do Krakowa. Chociaż ten jeden raz byliśmy znowu wszyscy razem, co sprawiało na mojej twarzy szeroki uśmiech. I jak słowo daje, myślałem, że popłacze się jak dziecko, gdy ją zobaczyłem.

-Cześć kochanie - uśmiechnąłem się leniwie do niej, gdy w laczkach i w samych bokserkach dołączyłem do niej na tarasie.

Zanim jednak usiadłem na przeciwko niej, potrzebowałem się jej przyjrzeć. Wyglądała tak pięknie i niewinne, bez makijażu, luźnym koku na czubku głowy i szlafroku. Tak bardzo tęskniłem za naszymi wspólnymi porankami, mimo że dzisiaj musiałem najpierw zejść do niej jak tylko się obudziłem.

-Cześć przystojniaku - uśmiechnęła się uroczo do mnie, odsuwając swojego laptopa na bok i opierając swój podbródek na dłoniach, by mi się przyjrzeć.

Jak tylko usiadłem, oparłem się o swój łokieć a drugą rękę wyciągnąłem w jej stronę, by ją pogłaskać w ramie. Uśmiech mi nie schodził z twarzy a moje serce biło na tyle mocno, jakbym ją dopiero poznawał. Jest moją miłością życia i nigdy to się nie zmieni. Ile mija lat? 6?7? Nie liczyłem tego już.

-Powtórzę to pewnie jeszcze milion razy, ale bardzo za tobą tęskniłem - uśmiechnąłem do niej czule a moje serce zaczęło się topić, gdy usłyszałem jej uroczy śmiech.

-Ja za tobą też Kuba. Żałuje tylko, że cię tu ze mną nie było, ale mam nadzieje, że jak już wrócimy do Polski zaczniemy wspólnie nowy etap - uśmiechnęła się i podsunęła mi ciepłą herbatę, która jak zgadywałem, czekała tu specjalnie na mnie. Ona dokładnie wiedziała, że zacznę się wybudzać, gdy ona wstanie z łóżka.

-To napewno słońce. Tylko... ja. Dręczy mnie to od dawna i chciałem z tobą pogadać - zacząłem, lekko zmieszany a moja mina się wykrzywiła. Szczególnie, gdy jej mina spoważniała.

•Aleja Gwiazd• //Patecki z Ekipy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz