6 BONNIE

514 43 0
                                    

6

Bonnie

Niezłą hacjendę ma nasz drugi policjant. Swoją drogą trzeba mieć konkretne, raczej nieosiągalne dla mnie, poczucie własnej wartości, żeby zaraz na wejściu do domu powiesić wielki portret, przedstawiający samego siebie w pełnym umundurowaniu. Tak żeby żaden z gości przypadkiem nie zapomniał, do kogo właśnie przyszedł. Do Lake'a Scotta, stróża prawa.

Cholera, wiem już jak nazywa się i wygląda – jest bardzo podobny – brat mojego towarzysza, a nie mam pojęcia jak jemu samemu na imię. Mr Scott. Tak będę go sobie nazywała. Nazwisko to porządna informacja.

– Czyli jechałaś dzisiaj w poszukiwaniu Sary – zaczyna Scott – ale przecież kiedy znalazłem cię w jej mieszkaniu, szukałaś nie tylko jej.

Przygląda mi się, kiedy dopiero co uwolnionymi rękoma sięgam szklankę z herbatą. To ubezwłasnowolnienie było jednym z nieprzyjemniejszych doświadczeń. Okej, przeżyłam całą masę gówna, ale ból fizyczny, a przede wszystkim psychiczny, jaki sprawiał ten cholerny kawałek metalu, był naprawdę trudny do zniesienia. Im dłużej tak tkwiłam, tym gorzej się czułam.

– Poszłam do jej mieszkania, żeby ją o coś zapytać, a skoro jej nie było, to zaczęłam tego szukać na własną rękę – ściemniam.

– Podejrzewam, że nie był to błyszczyk.

– No, nie. – Biorę łyk bardzo ciepłego napoju, parząc sobie język. Świetnie. Jak ja nie cierpię tego wstrętnego uczucia, którego nie sposób się później pozbyć. – Wiesz przecież czego szukałam, więc po co te podchody?

– Okej, co jest na tym pendrivie? – Przechodzi do rzeczy.

– Nie wiem.

Nigdy nie byłam bardziej szczera i nigdy nie cieszyłam się bardziej z tego, że nie zostaję dokładnie wtajemniczona w sprawy, za które się biorę. To jednak, co dziwi mnie najbardziej, to fakt, że Mr Scott też nie ma pojęcia o co całe zamieszanie.

Jakie są więc jego intencje?

Chyba zaczynam łapać. Sara jest z nim powiązana i pewnie z tego powodu nie dostał tej sprawy, o ile jakakolwiek sprawa się toczy, więc postanowił działać na własną rękę.

To wyjaśnia, dlaczego nie zabrał mnie na komendę. I, nie ma co ukrywać, daje mi to również sporą przewagę nad nim. Ja mam informatorów, jakikolwiek trop. A on? Prawdopodobnie jestem jego jedyną wskazówką. Chociaż skądś dowiedział się o pendrivie... Możliwe, że ma również inne źródełko, z którego zasobów korzysta.

– Jak to nie wiesz?

– Przyznaj wreszcie, że Sara to twoja laska. – Sama nie rozumiem, dlaczego tak na to naciskam, ale zależy mi, żeby otrzymać tę informację. – Zwiała ci, jakoś dowiedziałeś się o pendrivie, a może sama ci powiedziała, po czym zniknęła. A ponieważ jesteś z nią związany, nie możesz poprowadzić śledztwa czy czym tam się zajmujecie oprócz jedzenia pączków – no, po nim to akurat pączków nie widać – i dlatego mnie szpiegowałeś. Myślisz, że wyciągniesz ze mnie jakieś informacje.

– Zmieniasz temat, a ja zapytałem o coś innego. Co to znaczy, że „nie wiesz"? – Próbuje ukryć emocje, ale widzę po jego twarzy, że nie mijam się z prawdą.

– Nie chcesz mi nic powiedzieć o sobie, a oczekujesz, że ja opowiem? Niby dlaczego miałabym to zrobić?

Jego wzrok jakby mimowolnie ucieka w kierunku kajdanek. Spodziewałam się, że wytoczy ten argument, ale co z tego. Przynajmniej spróbowałam wyciągnąć z niego więcej.

Follow the River ✔ 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz