48 BONNIE

250 33 0
                                    

48

Bonnie

River przegląda się w lustrze, podziwiając dzieło McKenzie. Dziewczyna wie, co robi. Nie mam pojęcia, czy to dlatego, że tatuowała w życiu tyle fiołków, czy ma nadludzki talent. Nie potrzebowała ani wzoru, ani nawet zdjęcia. Dziarała z głowy i zrobiła to perfekcyjnie.

Jak zaczarowana wpatruję się w kwiat, który zawsze będzie kojarzył mu się ze mną. Nazwać mnie egoistką, to jak nie powiedzieć nic. Wiedząc co stanie się jutro, pozwoliłam mu na ten nieodwracalny krok.

Naznaczyłam go. Musiałam pozostawiać po sobie trwały ślad. Żeby nigdy nie zapomniał, że byłam w jego życiu. I byłam ważna...

Każdy, kto kiedykolwiek na niego spojrzy, ujrzy również mnie. Każda, która będzie miała przyjemność zobaczyć jego nagi tors, po pierwszym zachwycie nad jego rzeźbą, zobaczy i tatuaż. A wtedy zapyta, skąd się wziął. I przypomni mu o mnie.

Nigdy nie twierdziłam, że nie jestem okropna.

A on już na początku naszej znajomości nazwał mnie diabłem chodzącym po ziemi. Nie mylił się. Jestem z piekła i tylko na nie zasługuję.

Przykro mi, że jemu też będę musiała je zaserwować. Przykro mi, że niczym rozgrzanym metalem, napiętnowałam go swoim symbolem.

Ale musiałam... Musiałam zostawić mu coś po sobie. Coś, co będzie na zawsze.

– Nad czym tak myślisz? – pyta River, gdy jest gotowy do wyjścia.

– Nad tym, co jeszcze się dzisiaj wydarzy.

– To nie koniec niespodzianek? – Nie kryje zaskoczenia.

– Powiedziałabym, że to nawet nie połowa.

Co musi się odbywać w jego głowie... Jak odbiera to, co się dzieje? Ja sama siebie nie poznaję. Normalnie nie zachowuję się ani nie postępuję w ten sposób. Nie używam wielkich słów, nie robię wielkich gestów. I chyba właśnie dlatego to wszystko zaplanowałam. Uwielbiam po prostu być z Riverem; rozmawiać, gotować, kochać się. Ale to powoli stawało się naszą normą. Czymś, co i tak by wspomniał. Na dzisiaj potrzebowałam prawdziwej petardy. Czegoś, czego nigdy nie zapomni. Najwspanialszego wieczoru jego życia. Takiego, dzięki któremu w przyszłości ani razu nie zwątpi w to, że był dla mnie ważny. Że go słuchałam. Że wiedziałam, czego pragnie. Że go kochałam. Tak... Ta noc pokaże to wyraźniej niż zwyczajne użycie tych dwóch słów.

Wychodzimy na zewnątrz, gdzie pomimo późnej godziny wciąż jest ciepło. Tego się właśnie spodziewałam, dlatego nie zabrałam ze sobą żadnego okrycia.

River pyta, dokąd teraz, a ja proszę go, żeby po prostu dał się prowadzić. Już nie mogę się doczekać, kiedy pozna wszystkie atrakcje, które na dziś zaplanowałam. Chcę obserwować jego reakcje, napawać się nimi. Chociaż ta przed wejściem do salonu tatuażu nieco mnie zaskoczyła. Okej, okolica może nie była miła dla oka, ale obraził mnie, sądząc, że zaprowadziłabym nas do amatorów.

Kierujemy się do centrum, ale wciąż znajdujemy się na przedmieściach. Gdy docieramy do celu, zatrzymuję się na środku chodnika.

– Jesteśmy – informuję.

River ze skonsternowaniem rozgląda się na boki. Kiedy dostrzega szczególne miejsce oświetlone przez światło latarni, widzę jak zmieniają się emocje wypisane na jego twarzy.

– Poważnie?

– Mhm.

Ciągnę go za sobą na pole do koszykówki. Zostawiam go samego, żeby wyciągnąć piłkę z kryjówki, której wcześniej szukałam kilkanaście minut.

Follow the River ✔ 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz