38 RIVER

286 36 0
                                    

38

River

Znajomość z Bonitą jest niekonwencjonalna i potrafi przynieść straty, co czasami odczuwam szczególnie silnie. Na przykład teraz, kiedy nie mogę ruszyć się z miejsca bez zdania się na czyjąś łaskę. Wcześniej byłem zmuszony poprosić jednego ze swoich pracowników o podwózkę, a aktualnie czekam na przyjazd Christine.

Fiołek obiecała podwozić mnie, dopóki nie zdecyduję się na zakup nowego samochodu, który ona koniecznie chce zafundować. Tyle że dzisiaj wypadła jej sprawa, przez którą nie mogliśmy się spotkać. Odrobinę frustruje mnie, że nie mam pojęcia, co właśnie robi, ale mam świadomość, że na to się pisałem.

Przepadłem dla kobiety pełnej tajemnic, ale nawet jeśli nasza przyszłość miałaby tak wyglądać, jakoś bym to zniósł. Oczywiście moja moralność krzyczy, jak bardzo złe jest to, czym zajmuje się Bonnie, ale może z czasem mieszałaby się w coraz mniej nielegalnych interesów? Może gdybym zapewnił jej to poczucie bezpieczeństwa, które czuje dzięki pieniądzom, stopniowo zaczęłaby rezygnować ze zleceń?

Cholera, znowu wybiegam w przyszłość i wyobrażam sobie nie wiadomo co, zamiast skupić się na tu i teraz. Tylko dając jej niezależność i nie naciskając na cokolwiek, możemy dokądś dojść.

Poza tym bardziej niż kwestie prawne, martwi mnie, czy nic jej nie zagraża... Nie mogę nawet sprawdzić, czy w tym momencie nie potrzebuje mojej pomocy, ponieważ nie mam z nią kontaktu. Poprosiła, żebym nie pisał ani nie dzwonił, dopóki to ona się do mnie nie odezwie. Dotrzymuję obietnicy, że tego nie zrobię. Z trudem, ale dotrzymuję.

Rozlega się pukanie do drzwi mojego gabinetu.

– Proszę – wołam.

W progu natychmiast pojawia niewysoka blondynka z pomalowanymi na czerwono ustami.

– Hej, nie jestem za wcześnie? – pyta nieśmiało, zupełnie nie przypominając szalonej dziewczyny, którą poznałem na imprezie.

Widzę, że nosi żałobę. Chyba, że przypadkiem założyła czarne spodnie i czarny T-shirt.

– Nie, Christine – odrzekam, podnosząc się zza biurka. – Możemy się zmywać.

Szczery uśmiech, który pojawia się na jej twarzy błyskawicznie przegania początkową niepewność.

Podchodzę i witam się z nią krótkim uściskiem.

– Skoczymy do mnie? – proponuje, kiedy ruszamy do wyjścia.

– Jeśli nie będzie przeszkadzał ci mój strój roboczy – rzucam i natychmiast przypomina mi się, jak rozochocona była Bonnie, gdy widziała mnie w mundurze.

– W żadnym razie.

– Martwi mnie tylko, w jaki sposób wrócę do siebie, jeśli zdecydujesz się mnie wyrzucić z domu – żartuję, na co ona reaguje śmiechem.

Christine jest w porządku. Temu bez wątpienia nie mogę zaprzeczyć. Z nią zwykle jest bardzo wesoło, można się pośmiać i wyluzować. Tyle że nie interesuje mnie żadna inna relacja niż koleżeństwo.

– Spokojnie, odwiozę cię.

Zapakowani w jej mercedesa kierujemy się do niej. Droga upływa nam na niezobowiązującej pogawędce. Stosunkowo szybko dojeżdżamy do uroczego domku, którego dotąd nie miałem okazji widzieć za dnia.

Wchodzimy do środka, a tam przeżywam spore zaskoczenie. Inaczej zapamiętałem to miejsce podczas imprezy. Kiedy wewnątrz nie przebywa tłum nieznajomych, jest tutaj niezwykle spokojnie, skromnie i zupełnie nie w stylu przebojowej mieszkanki.

Follow the River ✔ 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz