42 BONNIE

268 34 0
                                    

42

Bonnie

River ma dzisiaj zamontować podsłuch u Ashley. I oby mu się udało, ponieważ czas kurczy się w zastraszającym tempie. Nie mam pojęcia, kiedy minął weekend. Spędziłam go niezbyt atrakcyjnie. Głównie ślęczałam nad laptopem. Mój partner w zbrodni musiał pilnie zająć się sprawami rodzinnymi, czego nie mam mu za złe.

Tiffany gorzej się poczuła, co skończyło się wylądowaniem na szpitalnym łóżku. Nie zazdroszczę dziewczynie i w pełni rozumiem jej wujka. Z tego co mi wiadomo, sytuacja została opanowana, ale nie wypytywałam o szczegóły.

Żal mi tylko, że straciliśmy dwa dni z ośmiu, jakie nam zostały. O czym mam pojęcie, oczywiście, jedynie ja. Na całe szczęście umówiliśmy się na wieczór. Tym razem to ja mam przyjechać do niego i nie zamierzam z tego powodu narzekać. Dobrze będzie jeszcze trochę tam pobyć i wyryć w pamięci każdy kąt. Cieszę się tym bardziej, że właśnie skończyła mi się miesiączka. Otwiera to przed nami szereg możliwości, z których jako naczelna egoistka nie omieszkam skorzystać.

Dźwięk dzwonka zmusza mnie do podniesienia się z łóżka w sypialni. Zabieram ze sobą laptopa i schodzę na dół. Odstawiam sprzęt na stole w części jadalnej i podchodzę do drzwi. Po drugiej stronie czeka niewysoki mężczyzna, trzymając w ręce mój późny obiad w postaci pad thai. Uiszczam opłatę za zamówienie z dostawą, po czym wracam do środka.

Siadam przy stole i otwieram pudełeczko, z którego rozchodzi się apetyczny zapach. Biorę pierwszy kęs i niemal się rozpływam. Potrawa jest tak pyszna, że mam ochotę wsunąć ją w ułamku sekundy. Jestem ciekawa, jak smakowałaby w wersji Riverowej. Wszystko, co wychodzi spod jego rąk jest smakowite, a on twierdzi, że nie jest w kuchni tak dobry, jak jego ojciec. Pytanie zatem brzmi: „jak rewelacyjnie gotuje starsza wersja Rivera"?

Na ekranie laptopa niewiele się dzieje. Ashley wyleguje się na kanapie w salonie własnego domu. Wybieram się zatem na małą wycieczkę po zakamarkach urządzenia, tak jak to robiłam w ciągu ostatnich dni.

Tylu rzeczy się dowiedziałam...

Wiem, że mama Rivera ma lśniące czarne włosy, piękne rysy twarzy i szeroki uśmiech. Dosłownie na każdym zdjęciu się śmieje. Długo się przedwczoraj zastanawiałam, z kim się kojarzy, aż wreszcie mi się przypomniało. Wygląda jak siostra Michelle Obamy.

Jego ojciec za to naprawdę jest jego „starszą wersją". Te same oczy, ale otoczone większą ilością zmarszczek. Identyczne usta z mniej jędrną skórą wokół. Włosy tylko odrobinę dłuższe i nie tak ciemne, a posiwiałe.

Przeszłam też przez całe życie uroczej Tiffany, a nawet zobaczyłam jej, jak się domyślam, mamę.

Ujrzałam Rivera na różnych etapach i, cholera, chociaż nie chcę, to muszę przyznać, że ta Sara to ogromny kawał jego życia. Pojawiała się u jego boku przy różnych mniejszych i większych okazjach... Trudno mi sobie wyobrazić, co musiał czuć, gdy ją stracił. I cholernie boli mnie, że ja także wkrótce zniknę. Co prawda nie mam się co równać z jego byłą. Ich staż liczy się latami, a nie tygodniami. Mimo to i tak w pewien sposób złamię mu serce...

Jego laptop to zbiór wspaniałych pamiątek. Ja raczej nie posiadam takich rzeczy, jak zdjęcia z przeszłości... Nie mogłabym mu pokazać mamy ani taty. Nawet samą siebie trudno byłoby przedstawić. Mam tylko kilka starych fotek z dokumentów, wciśniętych gdzieś między kartki jakiejś książki. Jest tam też chyba fotografia Molly.

Cholera, nie mam nawet żadnej pamiątki po Clydzie...

Trudno. Tak postanowiłam żyć... Bez przeszłości.

Follow the River ✔ 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz