25 BONNIE

363 36 0
                                    

25

Bonnie

Palcem zakończonym jasnoróżowym paznokciem przesuwam po ekranie kolorowe kwadraciki, zamieniając je miejscami. Jeśli ułożę w jednej linii minimum trzy takie same, zbiorę punkty. Muszę jednak być uważna, bo moje ruchy są ograniczone, a należy osiągnąć przynajmniej wynik najniższego progu, żeby przejść do kolejnej rundy.

To monotonna, nierozwijająca czynność, na którą potrafię zmarnować zdecydowanie więcej czasu niż powinnam. Pozwala mi ona na oderwanie się. A w tym momencie, oczekując na przyjazd Rivera, zdecydowanie potrzebuję małego rozluźnienia. Nie udało nam się wczoraj zrealizować naszych planów, bo ja miałam małą robótkę, a i on musiał poświęcić uwagę kilku zobowiązaniom w pracy. Dziś, z jednodniowym opóźnieniem, wyruszymy w poszukiwania Ashley. Na szczęście nie goni nas żaden termin, bo to nasza prywatna wyprawa. River przygotował cały plan, z którym zapozna mnie dopiero wtedy, kiedy po mnie przyjedzie.

Kolorowy ludzik podskakuje przed moimi oczyma, podliczając wszystkie zdobyte przeze mnie bonusy, ale jego radosne harce zostają przerwane wtargnięciem na ekran imienia Clyde. Decyduję się odebrać, bo ignoruję go trochę zbyt długo.

– Cześć – witam się, próbując brzmieć jak zwykle, choć sama słyszę, że w mój głos wkradła się jakaś fałszywa nuta.

– Dlaczego się nie odzywasz? – pyta, natychmiast przechodząc do rzeczy.

– Byłam zajęta kilkoma sprawami – ściemniam, bo ostatnie dni były raczej spokojne, jeśli nie liczyć zawirowań emocjonalnych, rozgrywających się w moim wnętrzu.

– Wcześniej nawet jak byłaś zajęta, to umiałaś znaleźć sekundę, żeby odpisać – punktuje z całą słusznością.

Trudno mnie samej określić mój stosunek do Clyde'a. To prawda, że dotychczas odpisywałam mu jeszcze tego samego dnia, nawet jeśli po kilku godzinach. Nie mam pojęcia, czy bardziej robiłam to z sympatii, czy jednak z poczucia obowiązku. On jest taką tykającą bombą. Nauczyłam się obchodzić z nim bardzo delikatnie, wolałam odpowiadać na jego wiadomości, żeby go nie wkurzać, ale też często zwyczajnie lubiłam do kogoś się odezwać, mieć jakieś towarzystwo. Ta znajomość od samego początku była skomplikowana, ale z chwilą pojawienia się Rivera, wszystko bardziej się pomieszało. Bo teraz on zaspokaja tę potrzebę kontaktu z drugim człowiekiem, którą mimo usilnych prób stłamszenia, wciąż posiadam głęboko wewnątrz siebie. To trochę nie fair w stosunku do Clyde'a, ale nigdy nie planowałam zacieśniać z nim relacji. Może w głębi duszy czekałam na kogoś, dzięki komu będę mogła zerwać ten chory kontakt? Tylko tego nie da się tak po prostu zrobić...

– To dlatego, że jeszcze nie miałam takiej sytuacji. – Próbuję tłumaczyć.

– Jakiej?

– Takiej, jaką miałam teraz.

Od lat trzymam się zasady niewtajemniczania Clyde'a w kwestie, którymi się zajmuję. Wolę o niczym nie wspominać, a jeśli już, rzucam jakieś półsłówka, żeby się odczepił. Nie mam większych problemów z wciskaniem mu teraz kitu. Nie wie, co zwykle robię ani też nie dowie się, co rzekomo robiłam tym razem.

– W następny piątek jest wyścig.

– Okej – odpowiadam, czekając na więcej szczegółów, bo mój znajomy wie, że tym, co najbardziej mnie interesuje jest sumka możliwa do zgarnięcia.

– Nie taki zwykły, mają przyjechać ludzie z Dire, którzy podobno mają fury jak ta lala. Chętnie oddam ci stery, ale nie wiem, czy nasz diabeł da radę.

Follow the River ✔ 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz