7 RIVER

504 41 0
                                    

7

River

– Możesz przespać się na kanapie – proponuję, gasząc peta.

Podnoszę się z miejsca, żeby udać się do kuchni.

– A ty?

Wracam do salonu, ustawiając obok kanapy jedno z krzeseł, które zabrałem od stołu.

– Posiedzę tu sobie, nie jestem bardzo zmęczony.

Spojrzenie, które rzuca mi w tym momencie jednoznacznie świadczy o tym, że przejrzała moje kłamstwo na wylot. Jestem kurewsko zmęczony. Trudno powiedzieć, żebym się wyspał, czatując w samochodzie przed domem, w którym przebywał Fiołek. Ponadto cała ta sytuacja jest mocno wyczerpująca, ale przecież nie położę się jak gdyby nigdy nic w którymś z pokoi brata, zostawiając ją samą w innym pomieszczeniu.

– Jeśli dobrze zrozumiałam, od naszego spotkania w mieszkaniu Sary jesteś na moim tropie, co oznacza, że przez cały ten czas nie byłeś u siebie. I twierdzisz, że tak świetnie się wyspałeś na swoim fotelu kierowcy, że jesteś w stanie pozwolić sobie na bezsenną nockę?

– Co ci do tego? – wypalam nieco zbyt szorstko. – Martwisz się o mnie? Chyba załącza ci się syndrom sztokholmski.

Kurwa, przesadziłem. Ale przecież chciałem taki być.

– Żaden syndrom sztokholmski. Wiesz co? Masz rację, mam to gdzieś. Zakuj mnie, żebym mogła już położyć się spać.

I wrócił wkurzony Fiołek. Głupio mi, że zabiłem ten jej naturalny odruch troski, który świadczył o tym, że tli się w niej dobro.

– Nie mam zamiaru cię zakuwać.

Potakuje ruchem głowy, a jej wzrok jest nieobecny. Zwija się w kłębek na kanapie, opierając głowę na poduszce.

Chcę, żeby się wyspała. Ja będę czuwał, więc nie potrzebuję kolejny raz więzić jej w tym symbolu władzy.

Zaśnięcie nie zajmuje Fiołkowi wiele czasu. Jej oddech zwalnia, a gonitwa myśli zapewne wreszcie się zatrzymała. Choć kto wie, jakie sny kryją się pod tymi fioletowymi pasmami włosów. Może dzisiejsze wydarzenia wywołały w niej tyle emocji, że teraz niczym bumerang wracają do niej we śnie? Mnie się czasem zdarza, że przeżywam coś podwójnie. Albo i więcej. Na przykład rozstanie z Sarą. Zerwałem z nią kilkunastokrotnie. Jakby już jeden raz nie był wystarczająco trudny.

Fiołek nie jest zbyt dużych rozmiarów, a że dodatkowo postanowiła podkurczyć nogi, na kanapie pozostaje wolny fragment. Podnoszę się z niewygodnego krzesła, którego deseczki z oparcia, zaczęły mi się wbijać w plecy i siadam na drugim końcu sofy. Przysuwam ciężki stół, starając się nie narobić przy tym hałasu, a następnie wykładam na niego nogi. Kiedy opadam na oparcie, mam wrażenie, że zapadam się w jego miękkości. Ogarnia mnie odprężenie, którego potrzebowałem, a że ostatnio miałem niezbyt korzystne warunki, zdaje mi się, że to najwygodniejsze miejsce, w jakim kiedykolwiek się znalazłem.

Odnotowuję ruch po mojej lewej. Fiołek rozkłada się na plecy i zaczynam podejrzewać, że jednak ją obudziłem, ale jej oczy wciąż pozostają zamknięte, a nogi wyprostowują się, przez co jest teraz jeszcze raz taka, niż kiedy zrobiła z siebie małą kulkę.

Jej stopy dotykają moich ud, i nie potrafię powstrzymać się przed nakryciem ich swoją dłonią. Dobrze, że śpi i nie ma świadomości, że gość, który ją przetrzymuje wbrew jej woli, zaspokaja właśnie swoje małe fetysze.

Co mogę na to poradzić, słabość do stóp sama do mnie przyszła. Nie wybierałem tego. A ona ma tak małe, urocze stópki, przyodziane w dwie różne skarpetki – jedną niebieską, drugą fioletową. To zabawne. Dałbym sobie rękę uciąć, że nie zrobiła tego z takim zamiarem. Z zamiarem wywołania czyjegoś uśmiechu, choćby własnego. To pewnie ta jej obojętność, „włożę, co mam pod ręką".

Nie chciała być urocza, ale dla mnie taka właśnie jest i, cholera, nie umiem nic na to poradzić.

Follow the River ✔ 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz