27 BONNIE

302 36 0
                                    

27

Bonnie

Przejeżdżam palcem po szarym wzorze wytłoczonym na kubku, w którym River przygotował mi kawę. Czuję się wykończona dzisiejszymi wydarzeniami. Włamaniem w biały dzień do domu byłej członkini Bladesów, której podsłuchiwanie nieźle namieszało nam w głowach i kłótnią o to, co wymyślił sobie River.

Choć on był w stanie obudzić moje zaufanie, jego bratu nigdy nie powierzyłabym własnego losu. Jedno spotkanie z nim wystarczyło, żebym nie chciała mieć z nim do czynienia. Późniejsze rozmowy z Riverem tylko upewniły mnie w tym, że Lake to człowiek, od którego należy się trzymać z daleka.

– Podsumujmy wszystko, co wiemy i podejmijmy decyzję, co dalej, dobrze? – proponuje gospodarz.

– Żadnej policji – zastrzegam natychmiast.

– Tak, wiem, już wiem – odpowiada spokojnie, nieco smutno, a mnie żal, że wcześniej tak na niego naskoczyłam. Przecież tak naprawdę nie myślę, że byłby na tyle przebiegły, by ratować Sarę moim kosztem. Prawda?

Zaczynamy uporządkowywać naszą wiedzę, która nie jest szczególnie rozległa, ale dobrze będzie sobie to jeszcze raz poukładać. Punkt pierwszy – zostałam wysłana po pendrive i...

– Okej, muszę ci się do czegoś przyznać. Bladesi chcieli, żebym przywiozła pendrive'a, ale także Sarę – wyznaję, płynąc na fali szczerości.

– Słucham? – pyta, odrywając się od kartki, na której zaczął notować, choć byłam przeciwna temu, by zostawiać jakiekolwiek ślady.

Zapoznaję go ze szczegółami, ale nie wydaje się zły, że przez cały ten czas ukrywałam prawdę. Jest raczej wdzięczny, że zlitowałam się nad jego byłą. Zaczyna dopytywać, dlaczego tak postąpiłam i czy nie mam przez to kłopotów, ale proszę go, by nie drążył tematu.

– Później Sara poinformowała mnie o tym, czego dowiedziała się od Ashley – kontynuuje podsumowywanie – która odeszła od Bladesów i wykradła im pendrive, po tym jak miała romans z jakimś informatykiem. Moje podejrzenie, informatyk to Bary.

– Skąd taki pomysł?

Wcześniej nie zastanawiałam się, kim może być wspomniany z imienia mężczyzna, ale kiedy River podzielił się ze mną swoimi przypuszczeniami, wszystko nabiera sensu.

– Miała romans z informatykiem, a teraz rozmawia z jakimś Barym o tym, że Bladesi odzyskali pendrive'a. Z kim mogłaby rozmawiać, jeśli nie z jakąś wtyką od Bladesów, a kto inny miałby być wtyką, jak nie on? To znaczy, Bary, czyli prawdopodobnie informatyk.

Zamyślam się na chwilę, zastanawiając się, czy taki scenariusz byłby prawdopodobny i wszystko wskazuje na to, że tak, ale czy rzeczywiście? Czy nasze wnioski nie są zbyt pochopne?

– Sugerujesz więc, że Bary i Ashley knują przeciwko Bladesom?

– Nie wiem, ale coś knują na pewno. I Sara najwyraźniej jest tylko pionkiem, który nie został w nic wtajemniczony.

Na wzmiankę o Sarze przewracam oczyma. Skoro w całej sprawie zeszła na dalszy plan, nie chcę dyskutować o tym, jak daleko sięga jej wiedza.

Popijam łyk kawy, trzymając ją w ustach odrobinę dłużej, niż powinnam, co kończy się głośnym przełknięciem. River jeszcze nie odważył się napić. Zamiast tego chucha na czarną zawartość swojego kubka, wyglądającego identycznie jak ten, który zaproponował mnie.

Chciałabym oderwać się od tej sprawy, ale ponieważ Lee nie chce mnie puścić i uważa, że nadal jestem mu coś winna, czuję, że może warto jednak zgłębić temat. Może za tym wszystkim kryje się sprawa godna uwagi? Może to nie dziwne pomysły kobiety, której nie wyszło romansowanie? Gdyby udało mi się uzyskać naprawdę dobre informacje, może mogłabym się uwolnić?

Mimo że wyczuwam szansę na to, by coś dla siebie ugrać, wewnątrz odczuwam lęk. Nigdy nie chciałam bawić się w takie rzeczy, toteż dzielę się obawami z Riverem.

– A nawet jeśli mamy rację i wchodzimy na jakiś trop, to czy powinniśmy się w to angażować? To są jednak porachunki między członkami gangu. Nie wiem, czy można dobrze skończyć, mieszając się w takie sprawy.

– Nie chcę się mieszać, chcę się tylko upewnić, że...

Przerywa, ale ciągnę go za język.

– Że?

– Że Sarze i innym nic nie grozi.

Potakuję w zrozumieniu. Spodziewałam się takiej odpowiedzi.

– Tyle że ja nie muszę narażać swojego życia, by dowiedzieć się, czy jej nic nie grozi.

– Wiem, rozumiem to – przyznaje skruszonym głosem. – Nie powinienem był prosić cię o pomoc. Sam spróbuję to jakoś ogarnąć.

To nieprzyjemne uczucie – widzieć jak cały jego zapał ulatuje, a jego miejsce zajmuje przygnębienie. Należałoby się chyba jednak przyzwyczaić, że temat Sary nie wywołuje na jego twarzy szerokiego uśmiechu.

– Ty też nie musisz, River, nie jesteś jej nic winien. Nie wiem, czym ona sobie zasłużyła na twoją dożywotnią troskę.

– Niczym, naprawdę. – Unosi wzrok znad kawy, żeby spojrzeć mi prosto w oczy. – Ja po prostu tak mam. Nie potrafię jej nienawidzić. Widzisz, na ciebie też nigdy nie potrafiłem się wkurzyć.

Patrzę na niego ze współczuciem, a na usta ciśnie mi się jakiś banał w stylu: „Nie ruszysz do przodu, jeśli wciąż będziesz żył przeszłością. Zapomnij o niej". Gdybym jednak wypowiedziała te słowa na głos, wyszłabym na hipokrytkę. Doskonale wiem, jak to, co wydarzyło się w naszej przeszłości, może oddziaływać na naszą teraźniejszość. Sara to kawał jego życia. Nigdy o niej nie zapomni.

– Zostaniesz dziś na noc? – pyta, przerywając milczenie, które zapanowało między nami na tak długo, że prawie opróżniłam cały kubek.

To pytanie jest swego rodzaju propozycją. Propozycją, na którą mam ochotę przystać, ale za dużo się dziś wydarzyło...

– Nie, wolałabym wrócić do siebie.

Follow the River ✔ 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz