28 RIVER

320 36 0
                                    

28

River

Nie miałem kontaktu z Bonnie od środy. Sądziłem, że rozstajemy się w dobrej atmosferze. Na odchodnym zapytałem ją jeszcze, czy nasza umowa jest aktualna, a ona potwierdziła wszystkie warunki z uśmiechem na twarzy.

Dzisiaj nie wiem, na czym stoję. Tak się złożyło, że wczoraj i przedwczoraj nie wysłaliśmy do siebie nawet wiadomości, a na dzisiejsze zapytanie, czy widzimy się wieczorem, nie odpowiedziała.

Jeśli jeszcze kiedykolwiek ją zobaczę, to podejrzewam, że będę to zawdzięczał wyłącznie jej chęci wzięcia udziału w wyścigu moim samochodem.

Odcięła się ode mnie, ale czy można jej się dziwić? Po ostatnim spotkaniu raczej nie jawię się jej jako człowiek godny zaufania.

Tak czy inaczej nie mogę dłużej się zastanawiać. Muszę brać się do roboty. Reszta ekipy jest na nogach od rana, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik.

Co będzie, to będzie.

Podnoszę telefon, który wcześniej położyłem na blacie, żeby obserwować jego ekran. Chowam go do kieszeni kamizelki. Pukanie do drzwi skutecznie przywraca mnie na ziemię, odcinając od zbyt wielu myśli, krążących teraz po mojej głowie. Nie chcę robić sobie wielkich nadziei, że to ona, ale któż by inny?

Zerkam przez wizjer i niestety czar pryska. Lake.

Otwieram drzwi, a on bez żadnego przywitania przepycha się obok mnie i rusza w kierunku kuchni. Podążam za nią, pytając o co chodzi, a on rzuca a stół jakieś papiery, po czym patrzy na mnie z oburzeniem.

– O twoją dziewczynę.

– Słucham?

Ma na myśli Sarę, czy może jednak Bonnie? O którejkolwiek by nie mówił, serce i tak podchodzi mi do gardła. Co się, do cholery, stało?

– Bonita Jenkins. – Stuka palcem w wytłuszczone imię i nazwisko. – Masz lekturę na wieczór. Poczytaj sobie dokładnie, z kim masz do czynienia. Streszczę ci na szybko, że to patologia. Matka alkoholiczka i samobójczyni. Ojciec nic nie lepszy. Kryminalna przeszłość, liczne interwencje. Dzieciak ledwo co przechodził z klasy do klasy. Widziałem, jak teraz mieszka. I wiesz, kurwa, mam pewne podejrzenia, że nie zarobiła na to uczciwie. Nie wiem, kim jest. Dziwką? Złodziejką? Nie obchodzi mnie to. Na razie. Trzymaj się od niej z daleka, zrozumiano?

Jeszcze tego, kurwa, brakowało, żeby mi rozkazywał, z kim mam się zadawać. Jestem na niego zły, jak chyba nigdy wcześniej. Wkurza mnie, że w ogóle zaczął węszyć. Po co mu to? Mógł sobie odpuścić. Najbardziej jednak wścieka mnie sposób, w jaki wyraża się o Bonnie. Zdawkowe informacje, które właśnie wyrzucił z siebie są okropne. Tak bardzo żal mi Fiołka, który musiał przez to przejść. A on wyraża się o niej, jakby to była jej wina. Mam ochotę go zdzielić i choć zaciskam dłonie w pięści, to ostatecznie krzyżuję ręce na piersi.

– Skąd masz te informacje? – pytam, nie patrząc nawet na kartki.

Ciekawska strona mnie chciałaby przeczytać wszystko, co tam jest, ale to byłoby nie w porządku. Wolę, żeby sama podzieliła się ze mną tym, czym będzie chciała. Nie będę grzebał w jej przeszłości za jej plecami.

– Kurwa, River, przestań być naiwny jak dziecko. Zdajesz sobie sprawę, jakie ja mam kontakty? Dowiedziałem się dużo o twojej nowej wybrance i zrobiłem to dla ciebie. Bo ty nie potrafisz sobie znaleźć normalnej kobiety, tylko przyciągasz same kłopoty.

– Dzięki za troskę, ale na przyszłość mógłbyś mnie pytać o zdanie, zanim zaczniesz prześwietlać moje wybranki.

Nie chcę się z nim kłócić, nie chcę dać po sobie poznać, że jego dochodzenie mnie martwi, ale trudno mi trzymać emocje na wodzy.

Follow the River ✔ 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz