37 BONNIE

297 35 0
                                    

37

Bonnie

– Coś do mnie dotarło, Bonita – zaczyna River, przerywając ciszę, która towarzyszyła nam podczas gapienia się w sufit w jego sypialni.

Odwracam się w jego stronę i podpieram głowę na ręce.

– Tak?

– Jesteś inna.

– Wow – śmieję się. – Chciałeś mnie obrazić? – pytam, chociaż jestem przekonana, że nie miał takiego zamiaru.

– Nie, po prostu... Ludzie są inni. Nie tylko ty. Wiem, odkrycie stulecia, ale... Zawsze sądziłem, że jestem miłym gościem. I chciałem dobrze, dla wszystkich chciałem dobrze. A teraz zrozumiałem, że to, co dla mnie jest dobre, niekoniecznie musi takie być dla pozostałych. Rozumiesz, to takie banały, ale choćby życzenia na święta. No wiesz, z najlepszymi intencjami mówiłem, że życzę miłego czasu z rodzinką, a może ten ktoś nie cierpi swojej rodziny? Albo w ogóle pieprzy te całe święta? Rozumiesz? To, co dla mnie jest miłe, dla pozostałych niekoniecznie. To, co mi się wydaje być czymś pozytywnym, przez ciebie może być odbierane inaczej. Dzisiaj przekonałem się o tym jeszcze dobitniej. Tak bardzo chciałem cię wesprzeć, kiedy żegnaliśmy Clyde'a. Pragnąłem cię przytulić, zapewnić, że wszystko się ułoży. To było coś, co wydawało mi się najlepszym, co mógłbym ci dać. Tylko ty tego nie potrzebowałaś. Przeżywałaś tę chwilę na swój sposób – milknie, ale mam wrażenie, że w powietrzu zawisa jakieś niedopowiedzenie. Jakby na końcu jego języka czaiła się puenta.

– W takim razie dziękuję, że to uszanowałeś – szepczę.

Uśmiecha się krótko, ale tak naprawdę w przelotnym wyrazie jego twarzy nie ma żadnej wesołości.

– To, do czego zmierzam, to... – Czyli jest dalszy ciąg. – Chyba faktycznie myliłem się, że potrzebujesz miłości i w ogóle mojego towarzystwa. To moje potrzeby, nie twoje. I chociaż właśnie sam siebie dyskwalifikuję, to... To przynajmniej czuję się fair.

– Nie dyskwalifikujesz się, River. Przeciwnie. Właśnie cholernie mi zaimponowałeś.

Na jego obliczu widzę natychmiastową ulgę. Wierzę, że wyznanie, którego dokonał, musiało go wiele kosztować.

– Nie powiedziałem tego, żeby ci zaimponować.

– Wiem. Tym bardziej doceniam, że się zmieniasz.

– Dotychczas byłem trochę toksyczny, prawda?

– Tak bym tego nie nazwała.

– Osaczałem cię, wywierałem presję.

– Były w moim życiu osoby, który robiły to w znacznie większym stopniu.

– Więc nie jesteś na mnie zła?

– Miałabym być zła z powodu tego, że najlepszy mężczyzna, na jakiego trafiłam, się we mnie zakochał? – W miarę wypowiadania tych słów, moje serce przyśpiesza swój rytm.

River uśmiecha się powściągliwie i, niech to szlag, wygląda cudownie. Na serio właśnie teraz musiał dojść do wniosków, którymi się ze mną podzielił? Postanowił odpuścić i przestać przekonywać mnie, że jest wszystkim, czego potrzebuję, kiedy zaczęłam mu wierzyć? Kiedy w moim wnętrzu jest tyle uczuć? Kiedy wypełnia mnie więcej pozytywnych emocji niż przez dotychczasowe dwadzieścia siedem lat życia?

– Choć powiedziałem to, co powiedziałem – przerywa ciszę – to będę wciąż czekał, w razie gdybyś była zainteresowana.

Znowu się śmieję. Cholera. Jeszcze niedawno byłam osobą, która nie rozumiała, jak można być tak radosnym z byle powodu.

Follow the River ✔ 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz