7: Rozmowa i Soju

836 21 16
                                    

POV: Jung Hoseok

-Kook co to miało być?- zapytałem młodego, gdy wyszliśmy już z bloku

-Ja sam nie wiem Hyung! Nie miałem zupełnej kontroli nad tym co robię!- JK złapał się za głowę.

-Okej, ale znacie się ledwo kilka dni! To nie jest jest jeszcze ten stopień zaufania!

Zmieszany chłopak uciekł do auta.

-Ey, już spkojnie- odparł Suga-hyung kładąc mi dłoń na barku- czemu aż tak się spinasz?

-Bo tobyło nie na miejscu! Suga ty sam przecież byłeś w szoku! Taki ruch?! Widziałeś jak Y/N była zaskoczona i zawstydzona jego postępowaniem.

-Dobra ale nie musisz już na niego krzyczeć. Zrozumiał swój błąd, on sam też tego nie zrobił z premedytacją.- rzucił odchodząc ode mnie.

-Szybciej! Bo się spóźnimy- krzyknął lider z odjeżdżającego samochodu, który kierował Jin

Wsiadłem do drugiego auta na miejsce pasażera.
Wkurzyło mnie zachowanie Jeongguka.
Moim zadaniem było chronić Y/N, jak własną siostrę. Taki cel podjąłem sobie gdy poznaliśmy się nieco bliżej.
Jednak ostatnimi czasy robię się trochę zbyt zazdrosny, jak na relację brat-siostra...

Czy to zauroczenie we własnej przyjaciółce?...

POV: Y/N

Trudno mi było zapomnieć o tym co robił Jeongguk, postanowiłam pójść na wieczorny spacer aby ochłonąć i doprowadzić swój umysł do ładu.

Było już ciemno, jedynym źródłem światła były uliczne latarnie.
Szłam chodnikiem powoli rozglądając się na wszystkie strony.

Wtem mój wzrok osiadł na niespodziewanym widoku.
Market, w którym byłam dzisiaj po południu na zakupach został zamknięty już dawno temu. Jednak przy stojakach ten sam psiak co wtedy nadal był przywiązany i samotny.
Mała puchata kuleczka leżała i popiskiwała smutno. Na ten widok zakuło mnie w sercu.

Przeszłam na drugą stronę ulicy, pies ożywił się na mój widok i zamerdał ogonem.

-Mały co ty tu jeszcze robisz- zmartwiona pogłaskałam go po łebku. Przez cały dzień nikt się nim nie zainteresował, ani nie dociekał gdzie jest jego właściciel.

-Pewnie musisz być głodny- popatrzyłam w głąb jego czarnych jak smoła oczek- zaczekaj tu.

Truchtem ruszyłam do najbliższego sklepu całodobowego i kupiłam paczkę parówek. Może to nie psie jedzenie ale na pierwszy głód może być.
Wróciłam do tamtego miejsca i spróbowałam nakarmić pieska kawałkami serdelków.
Zwierzę było całkowicie oswojone, jadło z ręki i dawało się dotknąć.

-I co tu z tobą zrobić? Ktoś cię porzucił biedaku- mówiłam do niego spokojnym głosem.
Westchnęłam ciężko, zastanawiałam się nad zabraniem go tymczasowo do domu.
Nie mogę go adoptować, jeżeli uda mi się dostać wymarzoną pracę bardzo rzadko będę w domu. A takim szczeniakiem trzeba się ciągle zajmować, a ja nie mam ani partnera ani nikogo z rodziny tutaj, kto mógłby się nim opiekować pod moją nieobecność.

Mimo iż jest mega słodki, nie ma opcji bym przygarnęła go pod swój dach na stałe. Jednak dopóki nie znajdę mu właściciela, przetrzymam go u siebie do tego czasu.

-Pójdziesz ze mną do domu? Chcesz?- zapytałam zwierzaka, ten tylko zamerdał ogonem i pisnął.
Zostawiłam go jeszcze na chwilę w tym miejscu i skoczyłam prędko z powrotem do sklepu kupić trochę karmy i jakąś plastikową miskę.

Wzięłam to wszystko pod pachę a psa odwiązałam i poprowadziłam na smyczy do mieszkania.

Gdy wróciliśmy, wytarłam psu łapki jedną z gorszych szmatek jakie miałam w domu i wpuściłam go do środka.

Wymazać Z Pamięci... | Bang ChanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz