33: To koniec

512 25 75
                                    

POV: Y/N Y/SN

Przyjechałam na wizytę kontrolną do doktor Ahn.

-Witam panią- weszłam z pogodnym nastawieniem.

-Dzień dobry. Miło panią widzieć.

-Mnie również.

-Jak się pani czuje?

-Cóż, wymioty nie są już tak częste jak wcześniej. Jestem zdrowa, dbam o siebie. Wszystko jest w jak najlepszym porządku.

-Miewała pani ostatnio jakieś stresujące sytuację?

-Trochę ale niewiele. Staram się nad nimi panować dla dobra dziecka.

-Bardzo się cieszę. To co? Standardowo zapraszam na leżankę i wykonamy USG.

Położyłam się posłusznie podwijając mój sweter wraz z koszulką do góry.

Lekarz nałożyła mi żel i zaraz zaczęła obserwować ekran komputera.

-No proszę, płód rozwija się prawidłowo. Proszę spojrzeć.- przysunęła mi komputer.

Rzeczywiście zaszły zmiany. Plamka była większa a w środku niej pojawił się jasny bąbelek.

-Szybko rośnie- zaśmiałam się.

-Chce pani posłuchać serca?

-Oczywiście!

Zaraz z głośnika wydobył się szybki puls. Głupia rzecz a dała mi tyle radości, uśmiechałam się do ekranu zapamiętując już na zawsze pierwsze dźwięki mojego dziecka.

-Siódmy tydzień. Uwierzy pani jak szybko czas mija? Nim się pani obejrzy, będzie mogła pani przytulić swojego maluszka. A jak zacznie chodzić, ho ho! Proszę mi uwierzyć, z własnego doświadczenia wiem jak to jest.

-Ma pani dzieci?

-Aż trójkę. Najstarsze ma 16 lat a najmłodsze 5.

-Jak uroczo!

-Ah, dużo hałasu.. Ale jednak jak tu ich nie kochać.

-Racja.

Wytarłam żel, ponownie się ubierając.
Odebrałam od pani doktor zdjęcie i wyszłam.

W samochodzie przed odjazdem wysłałam fotkę do Tuan, Jeongguka i Hoseoka.

Hobi dowiedział się już o wszystkim. Popłakał się ze szczęścia gdy oświadczyłam, że zostanie wujkiem.

Lecz przez to zaczął mi matkować co dawało trochę w kość. Zasypywał mnie codziennie wiadomościami i kontrolował co jem, jak się czuję i inne.

W przeciwieństwie do Chrisa, który prawie ze mną nie rozmawiał.

Od incydentu wyraźnie odczułam to jak się oddala. Mój plan szedł pomyślnie ale to bolało, mocno.

Jednak myśl o dziecku wciąż napawała mnie radością dlatego specjalnie dla niego chowałam smutki do kieszeni.

Jechałam do domu ze względu, że była sobota więc nie miałam dziś pracy.

Bezpiecznie dotarłam do domu, szczęśliwa...

Nie na długo.

Po wejściu po schodach na moje piętro o mało nie umarłam gdy zobaczyłam Chrisa opierającego się o moje drzwi.

-Co ty tu robisz? Nie jesteś w pracy?

-Gdzie byłaś?

Schowałam kopertę za siebie w duchu modląc się aby jej nie zauważył.
Na próżno.

Wymazać Z Pamięci... | Bang ChanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz