49: Cause you are the only one

779 30 92
                                    

Następnego ranka wstaliśmy na wspólne śniadanie.

Stół był suto zastawiony w jedzenie i wszystko pachniało smakowicie.

-Dzień dobry- przywitałam się z gospodarzami.

-Dzień dobry, a gdzie Chris?- spytał mężczyzna, który usiadł na swoim miejscu.

-Karmi dziecko, zaraz zejdą.

Pokiwał tylko głową.

Po chwili dało się słyszeć jego kroki na schodach.

-Cześć- powiedział do nas.

Niósł Nari na ramieniu owiniętą w kocyk. Położył ją na kanapie niedaleko nas i podał zabawki aby się czymś zajęła.
Sam usiadł obok mnie i przyglądał się śniadaniu.

-Wow, to jakaś okazja, że mamy tak dużo jedzenia?

-Nie marudź tylko zajadaj- powiedziała jego matka, która dołączyła do nas- smacznego wszystkim.

-Dziękujemy- odpowiedzieliśmy w tym samym czasie.

Jedliśmy w ciszy a ja co chwila spoglądałam na Nari czy aby przypadkiem nie jest zbyt blisko krawędzi kanapy.

-Zaplanowaliśmy dzisiaj obiad na mieście- rzucił pan Bang- pokażemy Y/N centrum miasta, co sądzisz synu?

-Dobry pomysł, jestem za. A co ty o tym myślisz słońce?- zapytał mnie.

-Bardzo chętnie zobaczę miejsce, w którym się wychowywałeś- powiedziałam z uśmiechem, który odwzajemnił.

-To ustalone- ucieszyła się pani Bang.

Kiedy skończyliśmy jeść poszłam przebrać Lily i po chwili byliśmy gotowi do wyjścia.

-To gdzie najpierw?- zapytał Chan gdy wsiadaliśmy do samochodu.

-Myślałam aby pojechać nad wodę- powiedziała kobieta- dziś jest ładna pogoda jak na początek listopada.

Rzeczywiście mimo tego iż był środek jesieni, nie padał deszcz ani wiatr nie był zbyt porywisty. Idealny dzień na spacer

Jechaliśmy długo samochodem mijając po drodze okoliczne budynki i pomniki. Słońce ogrzewało moją twarz przez szybę, liście spadały na chodniki tworząc złoty dywan ozdabiający całą obecną przyrodę.
Drzewa powoli się ogołociły szykując się na oficjalne przyjście zimy.

Na ulicach było dużo rowerzystów, którzy korzystając z przyjemnego dnia wyszli na przejażdżki lub poćwiczyć.

Po pewnym momencie wjechaliśmy na słynny most Harbour Bridge.

Widok z niego był niesamowity.

Sydney Opera House była jak na wyciągnięcie ręki, otaczająca nas woda i piękno samego miasta zapierało dech w piersiach.
Wysokie budynki dawały efekt gmachu i ścisku, zapełnione drogi samochodami i pełno turystów wokoło.

Zaparkowaliśmy na pobliskim parkingu.
Z bagażnika wyciągnęliśmy stelaż do nosidełka Nari dzięki czemu był jak wózek.

-Prowadźcie- powiedział do rodziców chłopak.

Na początku poprowadzono nas wprost pod operę gdzie był deptak i super widok.

-Wow- powiedziałam pchając wózek.

-Zrobić ci zdjęcie?- zaproponował Chan.

-Tak!

Stanęłam przy barierce na tle mostu po drugiej stronie lądu. Wiatr lekko zamieszał moimi włosami więc wzięłam je za ucho.

Wymazać Z Pamięci... | Bang ChanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz