I do [h.s] [zakończone]

~Part 0~

Rok temu wszystko było inne. Nie wyobrażałam sobie siebie taką, jaką byłam teraz. Kiedy patrzę wstecz, zdaję sobie sprawę z tego, jak rok potrafi wiele zmienić w człowieku.

Rok temu byłam w Londynie, zaczynałam pracę w butiku Gemmy, mieszkałam z rodziną, miałam wokół siebie przyjaciół, z którymi mogłam spotkać się w każdej chwili i uparcie negowałam związki.

Teraz mieszkam w niedużym, wynajmowanym mieszkaniu w Liverpoolu i pracuję jako recepcjonistka w Liner Hotel. Z daleka od rodziny. Z daleka od przyjaciół. I co najdziwniejsze, od miesiąca jestem w związku.

Bena poznałam jakiś tydzień po przyjeździe do Liverpoolu, dzięki znajomemu Jonathana, który załatwił mi pracę. Mama i Jon tak bardzo martwili się o to, jak zadomowię się w nowym mieście, że kiedy tylko dowiedzieli się o moich planach przemalowania mieszania, które wynajęłam, od razu zwrócili się do Edwarda, chociaż prosiłam ich, by tego nie robili. Byłam mu wystarczająco wdzięczna za załatwienie pracy. Nie chciałam nadużywać jego życzliwości. Jednak rodzice się uparli. I tak któregoś popołudnia zapukał do moich drzwi wysoki, niebieskooki szatyn, mówiąc, że przysłał go Ed i jest na każde moje zawołanie. I był. Pomógł mi ze wszystkim. Z zakupem wszystkich potrzebnych rzeczy, z remontem, z przemeblowaniem mieszkania. Widywaliśmy się niemal codziennie przez trzy tygodnie i kiedy już urządziłam moje nieduże mieszkanie, żadne z nas nie chciało tracić kontaktu z drugim. I tak, do spotkania do spotkania, po miesiącu postanowiłam spróbować. W końcu, ktoś mi kiedyś powiedział, że jedyny sposób na bycie szczęśliwym, to zaryzykowanie bycia kompletnie odkrytym. Więc zaryzykowałam.

Epilog pierwszej części przekroczył 60 gwiazdek, więc pomyślałam 'raz się żyje' i wrzucam Wstęp do części drugiej. Przez chwilę przeszła mi przez głowę myśl, czy by doczekać do 100, ale obawiam się, że tego moglibyśmy nie doczekać lol XD.

Tak czy siak, za nami wstęp.

Rozdział jeszcze raczej dłuuugo, długo przed nami.