Niedzielę miałam wolną, a moi przyjaciele wyjechać mieli dopiero wieczorem, więc postanowiłam zabrać ich na miasto. Pogoda sprzyjała, więc jeszcze przed południem spotkaliśmy się przed moim blokiem i wyruszyliśmy na miasto. Pokazałam im co ciekawsze i piękniejsze miejsca. Chłopaki nalegali również na wizytę na stadionie Liverpool F.C., więc i tam ich zabrałam. Niestety, nie mieliśmy wiele czasu, więc nie zobaczyli zbyt wiele. Obiecałam jednak, że następnym razem pokażę im więcej miasta, jeśli tylko zechcą mnie odwiedzić. Zdążyłam zabrać ich jeszcze na obiad do jednego z najpyszniejszych miejsc w jakich jadłam. Potem już powoli zaczęli się rozjeżdżać.
Najpierw pojechali Jim i Lou, ponieważ kobieta musiała odebrać Lux, która na ten weekend została u swojego ojca. Po nich odjechali Brett, Diana i Gina. Głównie dlatego, że moja siostra miała jutro szkołę i mama nalegała na to, by nie wrócili zbyt późno. I tak ponoć ledwie zgodziła się na jej wyjazd. Następnie pożegnali się ze mną Liam, Gemma i Louis. Payne musiał otworzyć bar, bo na wczorajszy wieczór zdecydowali się zamknąć interes. Najdłużej zostały Holly z Phoebe i ich faceci. Długo się z nimi żegnałam i nie chciałam wypuścić. Widziałam, że irytowało to Zayna, który swoją drogą wyglądał na najmniej zadowolonego ze swojej obecności tutaj. Miał mi za złe to, jak rozwiązałam całą tę sytuację z Harrym i nie było to tajemnicą. Wszyscy to wiedzieli. W końcu Malik nawet się z tym nie krył.
- Dobra, to już ostatecznie - westchnęłam, ściskając Holly, a potem Phoebe. - Już, idźcie, bo was nigdy nie wypuszczę. - Cmoknęłam w policzek Nialla, a potem Zayna, który mimo wszystko odwzajemnił mój uścisk. - Będę tęskniła - rzuciłam na odchodne, kiedy już schodzili po schodach. Dziewczyny odwróciły się, rzucając mi ostatnie spojrzenia zza zaszklonych oczu. Przesłałam im całusy i zamknęłam drzwi, zanim puściłabym się biegiem za nimi, żądna jeszcze jednego uścisku.
To był długi weekend, ale jeden z najlepszych. Miałam wrażenie, że uśmiech nie zejdzie mi z twarzy przez następny miesiąc. Uśmiechałam się nawet sprzątając mieszkanie, po odwiedzinach tuzina osób. A warto zaznaczyć, że było co sprzątać. Jednak nie przeszkadzało mi to. Szczerze mówiąc, miałam nadzieję, że takich odwiedzin będzie więcej.
Kiedy już uporałam się z poweekendowym bałaganem, nalałam sobie pełną wannę gorącej wody, z mnóstwem piany i sporą ilością przeróżnych olejków. Rozstawiłam kilka zapachowych świec, włączyłam odpowiednią playlistę w telefonie i po prostu się relaksowałam. Nawet myśl o jutrzejszej pracy od szóstej rano, nie potrafiła zepsuć mi humoru.
Wyszłam z wanny dopiero wtedy, kiedy usłyszałam walenie w drzwi. Według zegarka na moim telefonie przesiedziałam w wodzie ponad godzinę. Owinęłam się ręcznikiem, narzuciłam szlafrok i podbiegłam do drzwi, uchylając je lekko, pozostawiając zaczepiony łańcuch.
- Ben, wystraszyłeś mnie. - Z ulgą przyjęłam fakt, że to tylko mój chłopak. Odczepiłam łańcuch i wpuściłam chłopaka do środka, otrzymując od nieco całusa w policzek na przywitanie. - Zmarzłeś. - Zauważyłam, czując jego zimną skórę. - Zrób dwie herbaty, a ja się ubiorę - powiedziałam i zniknęłam w łazience. Osuszyłam swoje ciało, ubrałam się i dołączyłam do chłopaka, który siedział na kanapie i siorbał gorącą herbatę. Usiadłam obok niego i spojrzałam na niego wyczekująco. Musiał być jakiś powód jego pojawienia się tu. Zwłaszcza, że kiedy wychodził wczoraj, nie panowała między nami najlepsza atmosfera.
- Przepraszam za wczoraj - powiedział w końcu, biorąc moją rękę i splótł nasze palce. - Nie powinienem tak wychodzić...
- Owszem, nie powinieneś. - Mogłam bronić go przed przyjaciółmi, którzy wczoraj nie szczędzili pod adresem chłopaka komentarzy, ale nie zamierzałam ukrywać przy nim swoich emocji. - Wiesz, Ben, nie rozumiem tego. Wychodzimy z twoimi znajomymi niemal co tydzień. I nie przeszkadza mi to, naprawdę. Nie jest to do końca mój typ towarzystwa, ale rozumiem, że to twoi przyjaciele i chcesz się z nimi spotkać. A ja chcę się spotykać z tobą, więc to znoszę nawet, jeśli praktycznie nie poświęcasz mi przy nich czasu. Ale kiedy przyjeżdżają moi przyjaciele, których nie widziałam od pięciu miesięcy... Pięciu miesięcy, Ben! Ty robisz mi wyrzuty, że jestem zbyt zajęta nimi. Oczywiście, że jestem zbyt zajęta nimi, cholera! Nie widziałam ich od pięciu pieprzonych miesięcy, więc chcę się z nimi nagadać, wyściskać ich póki mogę!
- Wiem, zachowałem się samolubnie.
- Miło, że przynajmniej zdajesz sobie z tego sprawę - prychnęłam. - I wiesz co jeszcze mnie wkurzyło? Robiłeś mi wyrzuty, bo nie powiedziałam o tobie rodzicom. A kiedy przyjechali moi przyjaciele i chciałam, żebyś ich poznał, ty wychodzisz jak jakaś pieprzona, obrażona panienka! Wiem, że jestem nowa w te klocki i może jeszcze nie do końca ogarniam, jak to działa, ale jestem prawie pewna, że nie tak. Kiedy jedna strona się stara, a druga ma to w dupie.
- Tak, jestem pewien, że Harry by się tak nie zachowywał! - Puścił moją dłoń i wstał. Patrzyłam na niego zaskoczona. Niemalże w szoku.
- O czym ty mów...
- Wiesz, o czym mówię, Crys, nie graj głupiej - przerwał mi. - Ale może mam ci przypomnieć? Harry, twój "przyjaciel". - Zrobił cudzysłów w powietrzu. - Ten, z którym mieszkałaś. Ten, który ci powiedział, że cię...
- Wystarczy. - Również wstałam. - Do czego zmierzasz? O co ci chodzi?
- Czy twój wyjazd tutaj tylko przypadkowo zbiegł się z tym, że dwa dni wcześniej wyznał ci miłość? - zapytał już spokojniej. - Czemu wyjechałaś?
- Bo miałam okazję pracy w zawodzie - odpowiedziałam, co nie było do końca zgodne z prawdą. Kiedy mama pierwszy raz powiedziała mi o tej propozycji, z miejsca ją odrzuciłam. Nie wyobrażałam sobie życia tak daleko od rodziny i przyjaciół. - Ale nie ukrywam, że ułatwiło mi to życie po tym, co Harry mi wyznał. Nie czułabym się swobodnie w jego towarzystwie. A na pewno spotykałabym go często mając wspólnych przyjaciół, wspólne ulubione miejsca. Cholera, pracowałam u jego siostry! Więc tak, nie ukrywam, że ten wyjazd był mi trochę na rękę w tej całej sytuacji. Ale nadal nie rozumiem, po co to teraz wywlekasz.
Ben stał naprzeciw mnie. Wyraźnie się zmieszał. Spuścił głowę, pocierając dłonią kark w zakłopotaniu.
- Słuchaj, Crys - zaczął, podchodząc bliżej. Stałam z rękami założonymi na piersiach i cała moja postawa była mało przyjazna, ale to go nie powstrzymało przed położeniem dłoni na moich biodrach i przyciągnięciem do siebie. - Nie powiem ci, że cię kocham, bo dla mnie jest za wcześnie na takie wyznania - powiedział. - Ale wiem na pewno, że cholernie mi na tobie zależy i nie podoba mi się wizja ciebie z kimś innym.
- Nie jestem z nikim innym, Ben. Jestem z tobą. I chcę być z tobą, więc nie odstawiaj więcej takich szopek, bo wtedy mam ochotę cię udusić. - Ułożyłam dłonie na jego szyi zaciskając je leciutko, jakbym faktycznie chciała go udusić. Chłopak zaśmiał się i lekko mnie pocałował.
- Crystal, czy ty i Harry... Czy... - Nie dokończył. Nie pozwoliłam mu na to, przyciskając swoje usta do jego.
- Chcesz rozmawiać o mnie i Harrym? - zapytałam, odrywając się na chwilę od jego ust, po czym złożyłam kilka pocałunków na jego żuchwie, schodząc do szyi. - Czy może wolisz przenieść się do sypialni? - Wróciłam do jego ust, muskając je lekko, kiedy ściągałam z niego bluzę. Kiedy tylko materiał opadł na podłogę, chłopak złapał mnie za uda, podnosząc do góry. Od razu zaplotłam nogi wokół jego pasa, kiedy w trakcie kolejnych pocałunków kierował się ku drzwiom do mojej sypialni.
Weź ty się babo ogarnij i zacznij uczyć, a nie tylko siedzisz i rozdziały klepiesz! A potem będzie płacz, zgrzytanie zębów i poprawki we wrześniu!
Tak, gadam sama do siebie, może mnie to jakoś zmotywuje (pffffhahahahah! guzik prawda. jestem nienormalna)
CZYTASZ
I do [h.s] [zakończone]
FanfictionRok temu wszystko było inne. Nie wyobrażałam sobie siebie taką, jaką byłam teraz. Kiedy patrzę wstecz, zdaję sobie sprawę z tego, jak rok potrafi wiele zmienić w człowieku. Rok temu byłam w Londynie, zaczynałam pracę w butiku Gemmy, mieszkałam z r...