We czwórkę weszliśmy do mojego mieszkania. Dom od razu pobiegł do łazienki, Gina poszła zobaczyć widok z niewielkiego balkonu, a ja i Ben udaliśmy się do kuchni z zakupami. Niemal w ogóle się nie odzywał przez całą drogę i byłam pewna, że jest urażony tym, że nie wspomniałam o nim mamie, ani rodzeństwu.
- Będę się już zbierał - oznajmił, kiedy skończyliśmy rozpakowywać zakupy. Odwrócił się w stronę drzwi, ale złapałam go za rękę, zatrzymując w miejscu.
- Ben, zostań. - Stanęłam naprzeciw niego, łapiąc jego dłonie. - Zjemy obiad, poznasz moje rodzeństwo...
- A czy oni chcą poznać mnie? Gościa, o którego istnieniu jeszcze do dziś nie wiedzieli? - zapytał kąśliwie. Nie dziwiłam się temu.
- Przepraszam - westchnęłam, opierając czoło na jego klatce piersiowej. - Po prostu... Wiesz, że jesteś moim pierwszym facetem. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, nie wiedziałam, jak mam to powiedzieć. Cześć mamo, u mnie wszystko w porządku, byłam dziś w pracy do piętnastej, a i przy okazji, to mam chłopaka?
- Na przykład - mruknął, parskając lekko śmiechem. Uniosłam głowę i spojrzałam na niego. - Czy ktokolwiek z twoich znajomych w Londynie wie o mnie?
- Moja przyjaciółka.
- Wow, jedna osoba - powiedział z udawanym podziwem.
- Przecież powiedziałam, że przepraszam! - uniosłam się. - Co jeszcze mam zrobić? Wysłać smsa wszystkim kontaktom? Gdybym miała facebooka mogłabym ustawić status, ale... - Reszta zdania została stłumiona przez jego usta, które znalazły się na moich.
- Wystarczy, że nie będziesz ukrywała faktu, że kogoś masz - powiedział.
- Nie ukrywam! - oburzyłam się. - Po prostu nikt nie pytał... - mruknęłam pod nosem. Ben zaśmiał się, kręcąc głową i pocałował mnie po raz kolejny.
- Ugh, weźcie idźcie do pokoju, albo coś - jęknęła Gina, która tak szybko, jak się w kuchni pojawiła, tak zniknęła.
- Będę leciał - westchnął, całując mnie w czoło. - Jestem umówiony z ojcem - dodał, zanim zdążyłam po raz kolejny poprosić go o to, by został. - Poza tym, odnoszę wrażenie, że nie przypadłem do gustu twojej siostrze, a nie chcę jej psuć pierwszej wizyty w Liverpoolu.
Cóż, temu nie mogłam zaprzeczyć. Mi również wydawało się, że Gina nie darzy Bena wielką sympatią. Ciekawa tylko byłam, jaki jest tego powód.
Mój chłopak opuścił mieszkanie po pożegnaniu się z Dominikiem i Georginą, a ja razem z siostrą zabrałam się za przyrządzanie obiadu. Dom siedział w pokoju obok i rysował coś dla mnie.
Zastanawiałam się, jak zacząć temat Bena, ale okazało się, że blondynka również chciała o nim porozmawiać.
- Więc, Ben, huh? - zaczęła. - Trochę niespodzianka. Sama powiesz mamie, czy ja mam jej przekazać radosną nowinę?
- Ty też masz o to żal? - jęknęłam. Czy to naprawdę aż taka wielka sprawa, że miałam to rozgłaszać całemu światu? - Rany... Nie wiedziałam, że takie z tym będzie zamieszanie - westchnęłam.
- To jaka jest wasza historia?
- Umm... Ben to bratanek Edwarda. Wiesz, tego od Jona. Przysłali go tu, żeby pomógł mi remontować mieszkanie. No i jakoś tak wyszło. Od miesiąca jesteśmy razem - odpowiedziałam, nie wiedzieć czemu skrępowana.
- Serio?! - Spojrzała na mnie z niedowierzaniem. - To Harry stara się o ciebie prawie przez rok, a kiedy wyznaje ci miłość zwiewasz jak tchórz po to, żeby spiknąć się z jakimś typem, którego znasz dwa miesiące?!
Omal nie ucięłam sobie palca, słysząc jej słowa. Skąd ona to wszystko wie, do cholery?! Spojrzałam na nią zaskoczona.
- Och, wiedziałam, że z tym wyjazdem to wcale nie chodzi tylko o możliwość pracy. - Wzruszyła ramionami, jak gdyby nigdy nic. - Przez miesiąc, odkąd Jon powiedział ci o tym, uparcie odmawiałaś i chciałaś zostać w Londynie. Aż tu nagle stwierdzasz, że jednak chcesz tę robotę i wyjeżdżasz praktycznie z dnia na dzień. Może i mam te szesnaście lat, Crys, ale na Boga, nie jestem idiotką. - Spojrzała na mnie z politowaniem.
- Okej, erm... To skąd to wszystko wiesz? Chyba nie doszłaś do tego wszystkiego sama.
- Wiesz, to, że mój nauczyciel na ciebie leci widziałam już od jakiegoś czasu, ale w życiu bym nie pomyślała, że zabujał się w tobie tak na amen. - Pokręciła głową, jakby w to niedowierzając. - Holly mi wszystko opowiedziała. To znaczy, wyciągnęłam to z niej. Trochę prośbą, trochę płaczem, ale się udało. - Uśmiechnęła się, zadowolona z siebie i wróciła do krojenia cebuli. Ja natomiast skupiłam się na przyrządzeniu mięsa. - Nie żałujesz tego, jak zakończyłaś tą sprawę? Że tak po prostu zostawiłaś Harry'ego i...
- Gina, nie było dobrego zakończenia tej sprawy. Nie ważne, czy bym została, czy odeszła i tak skrzywdziłabym go tak samo. Wydaje mi się, że teraz, kiedy mnie nie ma, po prostu szybciej zapomni i szybciej ruszy do przodu. Przynajmniej mam taką nadzieję.
- A gdybyś została i spróbowała z nim?
- Serio? Chciałabyś, żebym umawiała się z twoim nauczycielem? - prychnęłam zaciekawiona.
- Po pierwsze, i tak ze sobą sypialiście. - Wzruszyła ramionami, jakby to był jakiś banał, a ja po raz kolejny omal nie ucięłam sobie palca, słysząc jej słowa. Spojrzałam na nią zaskoczona. Ba, zszokowana. Skąd niby ona to wiedziała?! - Wiem od Holly, sypnęła się niechcący - odpowiedziała, jakby czytała mi w myślach. Ugh, Holly ma za długi jęzor! - Po drugie, nawet kiedy nie wiedziałam, ludzie i tak dokuczali mi, bo mieszkaliście razem i plotkowali, że moja siostra sypia z moim nauczycielem, a mój nauczyciel puka moją siostrę. No, a po trzecie, to przestań wymawiać się mną. Pokręciłabym nosem i bym przestała. No więc? - Zakończyła swoją wypowiedź i spojrzała na mnie, oczekując tego, co mam do powiedzenia. A ja ledwie potrafiłam pozbierać myśli po tym jej wywodzie. Minęła chwila, zanim się otrząsnęłam. Wzięłam głęboki oddech i przymknęłam na chwilę oczy, zastanawiając się, co mam jej odpowiedzieć.
- Gina, wierzę... przynajmniej staram się wierzyć, że zrobiłam dobrze - powiedziałam w końcu. - Czy możemy na tym zakończyć? - poprosiłam. Niechętnie, ale przystała na to. Dokończyłyśmy obiad rozmawiając o tym, co w domu.
Jest 1:30, a ja siedzę i wyszukuję pretekstów, by już przestać się uczyć, chociaż wiem, że jak przestanę, to na jutrzejszym (w zasadzie to już dzisiejszym) zaliczeniu, będę tego żałować. No to zaczęłam szukać pretekstów, żeby zrobić sobie przerwę.
I znalazłam!
Wstęp I do zaliczył 60. gwiazdkę, a pierwszemu rozdziałowi pękła pięćdziesiątka! Woohoo! Trzeba to uczcić nowym rozdziałem! (tak, wiem, szukam na siłę xd).
No więc świętujemy!
A w sekrecie zdradzę Wam, że w przerwach od nauki napisałam kolejne dwa rozdziały. Wiem, że miały pojawić się dopiero w sierpniu, jak już ogarnę sesję i wrócę z tych moich wyjazdów, ale co ja poradzę na to, że wena zawsze nachodzi mnie, ja muszę się uczyć, a jak już coś napiszę, to ciężko mi to przed Wami zachować :(
O, i postanowiłam też, że będę dedykować rozdziały Wam, kochane Koty. Także zebrałam osoby komentujące do tej pory tę część i po kolei będę dedykowała Wam kolejne odcinki.
A teraz już chyba czas wrócić do nauki. Czeka mnie jeszcze pół godziny męki i o drugiej idę spać, bo w sumie to mój mózg już i tak nie przyswaja za wiele.
Dobranoc, Koty i trzymajcie za mnie kciuki!
CZYTASZ
I do [h.s] [zakończone]
FanfictionRok temu wszystko było inne. Nie wyobrażałam sobie siebie taką, jaką byłam teraz. Kiedy patrzę wstecz, zdaję sobie sprawę z tego, jak rok potrafi wiele zmienić w człowieku. Rok temu byłam w Londynie, zaczynałam pracę w butiku Gemmy, mieszkałam z r...