Wpadłam do szpitala przerażona i zdenerwowana. Nie wiem nawet, jak odnalazłam Holly. Po prostu nagle wyszłam z windy i zobaczyłam ją, Nialla i Phoebe siedzących w poczekalni. Kiedy przyjaciele mnie zobaczyli od razu wstali z miejsc. Jak tylko do nich dotarłam, Holly mnie przytuliła.
- Nic nie wiemy. Dalej go operują - powiedziała cicho, pocierając dłonią moje plecy.
- Louis się odzywał? Jadą już tu? - spytałam, spoglądając po każdym z trójki przyjaciół.
- Pewnie jeszcze nawet tam nie dojechał - odezwał się Niall. - Do Holmes Chapel jest kawałek drogi.
- Biedna Gemma, dopiero co ojciec, teraz Harry...
- Hej - Mike przerwał Holly. - O ile mi wiadomo, Harry jeszcze żyje, więc bez takich tekstów.
Ruda, Niall i Phoebe spojrzeli na mojego towarzysza, jakby dopiero teraz go zauważyli. Dokonałam krótkiego zapoznania, a potem zwróciłam się do brunetki.
- A co z Zaynem? Holly mówiła przez telefon, że też tam był. Jemu coś się stało?
- Nie - odpowiedziała z wyraźną ulgą. - Nikomu więcej nic się nie stało.
- Dobrze. To dobrze... - mruknęłam cicho. Mike objął mnie i głaskał po ramieniu w pocieszającym geście. - Wiadomo ile jeszcze potrwa operacja? Wiadomo cokolwiek?
- Crystal, nikt z nas nie jest z rodziny - zaczęła łagodnie Holly. - Nawet jeśli operacja się skończy, nie powiedzą nam za wiele.
- Wątpię, czy nas w ogóle do niego wpuszczą - dodał Niall. - Jest już późno.
- A Zayn? - Ponownie wróciłam do tematu Malika. - Gdzie teraz jest?
- Gdzieś w szpitalu. Policja zabrała go do jakiegoś zabiegowego na przesłuchanie, bo nie chciał opuścić szpitala - wyjaśniła Phoebe. - Niedługo powinien...
- Idzie. - Niall wszedł jej w słowo, a Holly zakryła usta dłonią. Z początku nie rozumiałam jej gestu, ale kiedy tylko odwróciłam się za siebie i spojrzałam na Zayna, dotarło do mnie. Jego szara koszulka teraz była poplamiona krwią i to dosyć mocno. Naprawdę mocno. Poczułam jak robi mi się słabo i prawdopodobnie upadłabym, gdyby nie stojący obok mnie Mike.
- Crys, co się dzieje? - Dotarł do mnie jego zmartwiony głos, ale miałam wrażenie, że stoi za jakąś grubą ścianą. Obraz wokół się zamazał i jedyne, co widziałam wyraźnie, to postać Zayna w koszulce przesiąkniętej krwią. Krwią Harry'ego.
Nawet nie wiem, w którym momencie ktoś mnie posadził, kiedy zaczęłam płakać ani kiedy Mike oddał Zaynowi swoją bluzę. Przez chwilę nie słyszałam ani nie widziałam kompletnie nic. Jakby ktoś wsadził do mnie jakiejś zaciemnionej próżni. Kiedy chwilowe zamroczenie wróciło, usłyszałam jak Niall przekonuje Malika, by jechał do domu, jednak ten uparcie stał i odmawiał ruszenia się stąd, dopóki nie dowiemy się czegokolwiek.
- Stary, wyglądasz jak rzeźnik i nikomu nie jest przyjemnie na to patrzeć - syknął Michael. Dał specjalny nacisk na słowo "nikomu" i miałam wrażenie, że chodziło tu głównie o mnie. W końcu Zayn poddał się. Chwilę później zobaczyłam, jak kucnął przede mną i położył dłonie na moich kolanach.
- Crys, nie martw się. Styles to kawał twardego skurwysyna - zaśmiał się cicho, ale ja nie potrafiłam się zdobyć choćby na najmniejszy uśmiech. - Takiego diabli nie biorą. Uparty jest i się z tego wyliże, zobaczysz - zapewnił, a ja niemrawo pokiwałam głową, wzrok wbijając w jego dłonie, które w niektórych miejscach pokryte były zaschniętą, czerwoną cieczą. Chłopak zauważył na co patrzę i szybko zabrał ręce. Wstając cmoknął mnie w czubek głowy.
CZYTASZ
I do [h.s] [zakończone]
FanfictionRok temu wszystko było inne. Nie wyobrażałam sobie siebie taką, jaką byłam teraz. Kiedy patrzę wstecz, zdaję sobie sprawę z tego, jak rok potrafi wiele zmienić w człowieku. Rok temu byłam w Londynie, zaczynałam pracę w butiku Gemmy, mieszkałam z r...