Dochodziła trzecia, a ja dalej nie spałam. Próbowałam się położyć i zasnąć, ale nawet nie byłam senna. Za bardzo martwiłam się milczeniem ze strony chłopaków. Z jednej strony lepsze milczenie, niż złe wiadomości, ale z drugiej milczenie także było złą wiadomością, bo to znaczyło, że Harry nie wrócił ani się nie odezwał.
Po raz kolejny wstałam z kanapy i poszłam do kuchni po szklankę zimnej wody, którą opróżniłam duszkiem. Odstawiłam naczynie na szafkę i wróciłam przed telewizor. Nawet nie wiedziałam o czym był film, który właśnie oglądałam. Po prostu leciał w tle, a ja i tak się na nim nie skupiałam. Po raz setny w ciągu godziny zerknęłam na telefon by upewnić się, że nie przeoczyłam żadnego połączenia, ale niestety nikt nie próbował się do mnie dodzwonić. Weszłam w przeglądarkę i po raz kolejny miałam zamiar przejrzeć serwisy informacyjne, chociaż miałam nadzieję, że i tym razem nie znajdę żadnych śladów wskazujących na to, że Harry mógł ulec jakiemuś wypadkowi na drodze.
Nagle cała się spięłam, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Niewiele myśląc podbiegłam i roztworzyłam je na roścież. Odetchnęłam z ulgą, kiedy zobaczyłam, że to Harry. Jednak była to tylko chwilowa ulga, bo kiedy zobaczyłam, że chłopak jest tak pijany, że ledwo stoi na nogach, ulgę zastąpiła złość.
- Ty kretynie upośledzony! - warknęłam i zdzieliłam go w głowę. Ten skrzywił się i potarł dłonią bolące miejsce, zataczając się.
- Ałć - jęknął. Jedną rękę trzymał w miejscu, w które go uderzyłam, drugą podpierał się o framugę drzwi. - Za co? - Spojrzał na mnie zbolałym spojrzeniem, jak dziecko, któremu matka bez powodu zabrała lizaka.
- Za bycie skończonym bezmózgiem! - syknęłam i wciągnęłam go do domu, zamykając za nim drzwi.
- Czemu się wściekasz? - zapytał, kiedy prowadziłam go w stronę kanapy. Z całej siły powstrzymywałam się, żeby tak po prostu go nie puścić, by padł na podłogę tu, gdzie stał. Zacisnęłam zęby i nie odpowiadając na jego durne pytanie pomogłam mu usiąść na rozłożonej kanapie.
- Śpij - poleciłam i wycofałam się w stronę kuchni. Na początku próbował wstać i za mną pójść, ale chyba podniesienie swojego cielska z niskiego mebla przerosło jego możliwości w tym stanie. Chwyciłam z szafki butelkę wody i zaniosłam do salonu, ustawiając ją obok mebla, na którym siedział wyglądający na zdezorientowanego Harry. - Kładź się i śpij! - powiedziałam, siląc się na spokój, co przychodziło mi z wielkim, ogromnym trudem.
- Ale ja chcę porozmawiać - wybełkotał, patrząc na mnie błędnym spojrzeniem.
- Jak wytrzeźwiejesz - warknęłam, przeszukując kurtkę, a potem spodnie chłopaka. Przez ten czas nic nie mówił, tylko zdezorientowany przyglądał się moim poczynaniom. W końcu udało mi się znaleźć dokumenty i klucze do auta. Zabrałam je ze sobą i po tym, jak upewniłam się, że zamknęłam mieszkanie, poszłam do swojego pokoju spać. Już leżąc w łóżku napisałam Zaynowi smsa, że Harry dotarł do mnie, oraz że jutro do niego zadzwonię, a potem zasnęłam niemal od razu.
Obudziłam się dopiero, kiedy musiałam skorzystać z łazienki. Było już po dziewiątej, więc nie kładłam się dalej spać. Wykonałam poranną toaletę i przebrałam się, a potem poszłam zrobić sobie śniadanie. Nie miałam zamiaru budzić Harry'ego. Nie chciałam go widzieć ani z nim rozmawiać. Nadal byłam strasznie wściekła. Przechodząc przez salon jedynie obrzuciłam jego zwłoki wściekłym spojrzeniem, w myślach wyklinając go i życząc najgorszego kaca na świecie. Zabrałam się za przyrządzanie sobie płatków. Nawet przy tym wyładowywałam swoją złość, z impetem stawiając miskę na blacie czy wrzucając do niej płatki tak, że połowa wylądowała na ziemi bądź na szafce.
Śniadanie zjadłam na balkonie i tam spędziłam kolejne pół godziny, w trakcie których rozmawiałam z Holly. Dziewczyna nawet nie wiedziała o tym, co się działo w nocy. Niall się nie przyznał, albo po prostu jeszcze spał. Nie wnikałam.
- Ale nie domyślasz się nawet, o czym chce porozmawiać? - Głowiła się razem ze mną. - W końcu to musiało być coś ważnego, skoro przyjechał tak nagle i w takim stanie.
- Nie wiem - westchnęłam, trochę zmartwiona. - Chociaż szczerze mówiąc nie zdziwiłabym się, gdyby chciał mnie poprosić o pomoc w rozstrzygnięciu sporu o bilety na mecz - prychnęłam. - Już nic mnie chyba w tym człowieku nie zdziwi...
- Może powinnaś go obudzić i zapytać o co chodzi? - zaproponowała nieśmiało, jakby nie chciała mnie denerwować. Nie do końca jej się to udało, bo na samą myśl o rozmowie z nim, podniosło mi się ciśnienie.
- W tym momencie jedyne, na co mam ochotę względem jego osoby, to wyrzucenie go przez balkon - warknęłam, zaciskając dłoń na barierce. - Najchętniej urwałabym mu ten pusty łeb! Ugh!
- To ja lepiej wrócę później.
Odwróciłam się natychmiastowo, słysząc zachrypnięty głos Harry'ego. Stał w drzwiach, z roztarganymi włosami, podpuchniętymi oczami i zmęczeniem wypisanym na całej bladej twarzy. Ogólnie rzecz biorąc - obraz nędzy i rozpaczy. Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech, siląc się na spokój.
- Holly...
- Pogadamy później. - Ruda doskonale wyczuła, co się szykuje i zakończyła rozmowę. Harry dalej stał w progu i patrzył na mnie wzrokiem zbitego psiaka. Tym razem to na mnie nie działało. Ani, kurwa, trochę!
Mistrz przeciągania się kłania :D. Chyba się nie spodziewałyście, że tak od razu dam Wam to, na co czekacie, prawda?
Być może (z dużym naciskiem na MOŻE) uda mi się dokończyć dziś następny rozdział, w którym (już na pewno) sobie porozmawiają. Niczego nie obiecuję, ale się postaram. Wy też możecie się postarać i napisać, co sądzicie :).
P.S. W przyszłą sobotę jestem druhną, a nadal nie mam sukienki :(. I już nawet brak mi sklepów do poszukiwań. POMOCY!
CZYTASZ
I do [h.s] [zakończone]
FanfictionRok temu wszystko było inne. Nie wyobrażałam sobie siebie taką, jaką byłam teraz. Kiedy patrzę wstecz, zdaję sobie sprawę z tego, jak rok potrafi wiele zmienić w człowieku. Rok temu byłam w Londynie, zaczynałam pracę w butiku Gemmy, mieszkałam z r...