- Mam dla ciebie prezent urodzinowy. - Wyszczerzony Michael wrócił na swoje stanowisko pracy, tuż obok mnie.
- Jaki, zwolnili cię? - zapytałam, udając podekscytowanie. Stojący nieopodal nas konsjerż parsknął cicho pod nosem.
- Chciałabyś, złotko - odpowiedział brunet z przymilnym uśmiechem.
- To by mi totalnie zrobiło urodziny. - Zerknęłam na monitor komputera, sprawdzając kilka spraw, o które wcześniej zostałam poproszona. - Skoro to nie twoje zwolnienie, to co to za prezent? - zapytałam, a zaraz potem przed moimi oczami pojawiło się kilka papierków. - Co to?
- Zestawienia, które miałaś zrobić na jutro. - Wyjaśnił, a ja spojrzałam na niego zaskoczona. Czy on właśnie wyręczył mnie z pracy? - No nie patrz tak na mnie! Czasem mam jakieś ludzkie odruchy. - Wzruszył ramionami. - Czasem - podkreślił, ale ja dalej nie byłam do końca pewna jego czystych intencji.
- I mam uwierzyć, że są zrobione rzetelnie i porządnie? Że nie chcesz mnie po prostu wkopać? - Spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Hej! Może i jestem dupkiem, i zwalam na ciebie co tylko mogę, ale nie jestem skurwysynem, który specjalnie kopałby pod tobą dołek! - oburzył się. No cóż, tego faktycznie nie mogłam mu zarzucić. Lubił wysługiwać się innymi, ale kiedy ktoś się potykał, wyciągał pomocną dłoń. Oczywiście potem oczekiwał czegoś w zamian, ale przynajmniej miał jakąś jedną, dobrą cechę.
- Okej. Dzięki. - Wzięłam papiery w dłoń, ale ich nie puścił.
- Jeszcze jedna sprawa. - Uśmiechnął się w ten swój charakterystyczny sposób. Och, oczywiście, że czegoś oczekiwał. Ciekawa tylko byłam, którą zmianę tym razem mi wciśnie. Oby tylko nie Sylwestrową! - Wziąłem jutro twoją poranną zmianę. Ty masz wolne.
Szczęka mi opadła a oczy niemal wyskoczyły z orbit.
- Kim ty jesteś i co zrobiłeś z Michaelem? - Dźgnęłam go palcem w mostek, mierząc uważnym spojrzeniem. Chłopak jedynie roześmiał się w głos.
- Wszystkiego najlepszego, Świeżuchu. - Cmoknął mnie w czoło, a potem puścił papiery i wrócił na swoje stanowisko. Przez chwilę jeszcze stałam zszokowana, nie wierząc w to, co się właśnie stało. Michael to istny człowiek - zagadka. Pokręciłam głową z uśmiechem i opuściłam recepcję, udając się do przełożonej. Po krótkiej rozmowie odnośnie przekazanych dokumentów i dostania kilku drobnych zadań do wykonania przed końcem mojej dzisiejszej pracy, wróciłam na recepcję, po drodze odbierając MMS-a od siostry. Zdjęcie przedstawiało ją i Dominica w papierowych, kolorowych czapeczkach, z tymi imprezowymi trąbkami w buziach, obwieszonych serpentynami. Dom trzymał własnoręcznie wykonany rysunek z wielkim napisem "WSZYTSKIEGO NAJLEPRZEGO" (pisownia oryginalna), a Gina babeczkę z wbitą jedną, symboliczną świeczką. Uśmiechnęłam się na ten widok i szybko zapisałam fotografię w pamięci telefonu. Nie mogłam się doczekać, kiedy otrzymam rysunek brata i dołączę go do pozostałych.
- Waller. - Oderwałam wzrok od telefonu, słysząc swoje nazwisko z ust Michaela. Spojrzałam na niego pytająco. - Ktoś o ciebie pytał. - Wskazał głową na kanapę poczekalni. Przeniosłam tam swoje spojrzenie i... O MÓJ BOŻE! Zakryłam usta dłonią, tłumiąc pisk radości. Dwie dziewczyny siedziały na kanapie, rozmawiając przyciszonymi głosami. Ruda pochylała się do brunetki i mówiła coś do niej. Szybkim krokiem wyszłam zza recepcji i skierowałam się w ich stronę. Słysząc stukot obcasów obie podniosły głowy i spojrzały na mnie. Wielkie uśmiechy wymalowały się na naszych twarzach i chwilę później zamknęły mnie w mocnym, ciasnym uścisku.
- Wszystkiego najlepszego, Crystal! - Holly wypiszczała mi do ucha, całując mnie w policzek.
- Postanowiłyśmy złożyć ci życzenia osobiście - dodała Phoebe, przyciskając usta do mojego drugiego policzka.
- Boże, dziewczyny, tak strasznie się cieszę! - Ucałowałam je obie i odsunęłam się, by je obejrzeć. Holly miała jakby smuklejszą buzię, a Phoebe podcięła włosy. Obie wyglądały przepięknie.
- Crystal, mogę cię prosić? - zawołał Michael zza recepcji. Obejrzałam się i zobaczyłam kobietę, czekającą na obsługę. Mike w tym czasie pomagał starszemu małżeństwu.
- Przepraszam was na chwilę - rzuciłam do przyjaciółek i wróciłam do pracy. Szybko uporałam się z zameldowaniem kobiety i kiedy tylko odeszła, dziewczyny pojawiły się przede mną.
- Ale przenocujesz nas u siebie, nie? - zapytała Holly, uśmiechając się uroczo.
- Jasne, że tak. Słuchajcie, kończę dopiero za trzy godziny. Dam wam klucze do domu, co? Odpoczniecie trochę, a wieczorem wybędziemy na miasto.
- A ty nie miałaś jutro pracować? - zdziwiła się Phoebe. Jeszcze przedwczoraj marudziłam im, że nawet nie będę się mogła samotnie upić w urodziny, bo dzień później mam na poranną zmianę.
- Nie - odpowiedziałam z uśmiechem. - Michael wykazał się dobrocią serca i przejął ode mnie jutrzejszą zmianę, więc mam wolne - dodałam, wskazując na stojącego obok chłopaka.
- Dziękujemy, Michael.
- Jesteśmy ci bardzo wdzięczne.
Mike uśmiechnął się do dziewczyn, a ja miałam ochotę powiedzieć mu, żeby ogarnął majty, bo obie są zajęte. Musiałam się jednak ugryźć w język, bo kolejni goście podeszli do kontuaru. Chłopak się nimi zajął, a ja pobiegłam do kantyny, by przynieść dziewczynom klucze do mojego mieszkania. Chwilę później pożegnałyśmy się, a przyjaciółki opuściły hotel. Po raz pierwszy czas do wyjścia z pracy dłużył mi się tak strasznie.
Miałam napisać i dodać rozdział wczoraj, ale przez współlokatora nie spałam przez całą noc i nadrabiałam przez pół czwartku, a drugie pół czwartku ledwie funkcjonowałam, bo niedospałam. Więc to wszystko wina współlokatora i możecie go znienawidzić i zjechać (nie no, w sumie to w miarę dobry chłopak jest...).
Jeszcze do niedzieli postaram się coś napisać i wrzucić, bo przyszły tydzień zapowiada mi się bardzo pracowicie w związku z egzaminem i dwoma zaliczeniami i raczej nie będę miała kiedy zająć się opowiadaniem :(. Ale póki co każdą wolną chwilę przeznaczam na pisanie, więc może uda się coś naskrobać na zapas.
Dobranoc, Koty xx
Edit: Coś się spieprzyło i nie mogę dodać dedykacji :(. Spróbuję jeszcze później, a jakby ktoś pytał, dedykacja dla @Char_ming
CZYTASZ
I do [h.s] [zakończone]
FanfictionRok temu wszystko było inne. Nie wyobrażałam sobie siebie taką, jaką byłam teraz. Kiedy patrzę wstecz, zdaję sobie sprawę z tego, jak rok potrafi wiele zmienić w człowieku. Rok temu byłam w Londynie, zaczynałam pracę w butiku Gemmy, mieszkałam z r...