Czas leciał jak opętany. Grudzień minął w zastraszająco szybkim tempie. Ledwie spostrzegłam, kiedy minęły święta. Na szczęście zdążyłam wysłać dzieciakom prezenty. Inaczej w ogóle nie wybaczyliby mi mojej nieobecności w domu w tym czasie.
W nowym roku przyszłam do pracy dopiero w drugim tygodniu stycznia. Sylwestra i pierwszy tydzień spędziłam w łóżku z gorączką. Wymarzony początek roku. Nadal trochę pokasływałam, ale czułam się już o wiele lepiej, więc postanowiłam wrócić. Zmianę miałam na szóstą rano, więc w pracy pojawiłam się pół godziny wcześniej. Nie specjalnie. Po prostu trafiłam na wcześniejszy autobus, który sprawnie przejechał przez miasto. Obeszłam hotel, by dość do wejścia dla pracowników, po drodze rozglądając się po parkingu, by zorientować się, kto jest w pracy. Zdziwił mnie widok Jeepa Michaela. Po pierwsze, do końca tygodnia miał mieć urlop i spędzić go z rodzicami w Newcastle, a po drugie, był zaśnieżony i wyglądał, jakby stał tu już jakiś czas. Ale nie zastanawiałam się nad tym zbyt długo. Życie Mike'a nie było do końca tym, co by mnie jakoś szczególnie martwiło.
- Cześć, Londyn. - Tobias, kierowca, powitał mnie, kiedy tylko weszłam do kanciapy pracowniczej.
- Hej, Toby. - Klepnęłam go w plecy, kiedy pochylony poprawiał nogawkę spodni. - Jak po świętach?
- Przybyło mi parę kilo. - Wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. - Już zdrowa?
- Prawie. Ale ciężko samej wytrzymać w domu.
- Samej? - zdziwił się. - A ten twój Romeo?
- Ben jest ostatnio strasznie zalatany. Mało się widujemy - odpowiedziałam. Mężczyzna wzruszył ramionami, rzucił coś o sprawdzeniu auta i wyszedł z pomieszczenia, a ja zaczęłam się przebierać. Zapinałam właśnie ostatnie guziki koszuli, kiedy drzwi się otworzyły i do środka wpadł Mike. Ściągnęłam brwi, widząc go. Wyglądał na zmęczonego. Był jeszcze chudszy, niż do tej pory, a do tego miał podkrążone i podpuchnięte oczy. Ogólnie mówiąc nie wyglądał najlepiej.
- Siema - mruknął zachrypniętym głosem. Zaspane oczy, głos i roztrzepane włosy - to wszystko dawało wrażenie, jakby wstał dosłownie przed chwilą.
- Obudziłeś się pięć minut temu? - zażartowałam, a on jakby się spiął.
- Co? Nie. Skąd. Przecież musiałem jakoś tu dojechać.
- Przyjechałeś tu autem? - zapytałam. To dziwne...
- No przecież, że nie autobusem. Nie jestem tobą, stać mnie na samochód - prychnął.
- Wiesz, to dziwne. - Zamknęłam swoją szafkę i oparłam się o nią barkiem, przyglądając się chłopakowi, który stał do mnie tyłem. - Bo jak wchodziłam do hotelu, twój samochód stał już na parkingu. I wyglądał, jakby stał tak co najmniej od wczoraj - powiedziałam, a on ponownie zastygł.
- Nie twój interes - odpowiedział wrogo, naciągając na siebie koszulę. - Może weźmiesz się w końcu do pracy? Wróciłaś po zwolnieniu, ale to nie oznacza, że możesz się opierdalać. Nie będę za ciebie wszystkiego robił przez kolejny tydzień.
- Kolejny tydzień? - zdziwiłam się. A co z jego urlopem?
- Za przesłuchiwanie współpracowników ci płacą? - warknął.
- Jeszcze nie zaczęłam pracy. Przesłuchiwanie to moje hobby - odpowiedziałam. Chłopak zamknął swoją szafkę z głośnym trzaskiem. - Mike, wszystko w porządku? - Podeszłam bliżej, kładąc dłoń na jego ramieniu. Teraz już zaczęłam się martwić. To, jak wyglądał i jak się zachowywał było do niego w ogóle niepodobne. Kiedy tylko poczuł mój dotyk, odwrócił się gwałtownie, wbijając we mnie spojrzenie, które gdyby tylko mogło, powaliło by mnie martwą na ziemię.
CZYTASZ
I do [h.s] [zakończone]
FanfictionRok temu wszystko było inne. Nie wyobrażałam sobie siebie taką, jaką byłam teraz. Kiedy patrzę wstecz, zdaję sobie sprawę z tego, jak rok potrafi wiele zmienić w człowieku. Rok temu byłam w Londynie, zaczynałam pracę w butiku Gemmy, mieszkałam z r...