- Jestem w domu, jestem prawie nie zmęczona i gotowa na chlanie! - zawołałam, przekraczając próg mieszkania. Dziewczyny właśnie kończyły obiad. Holly mieszała sałatkę, a Phoebe otwierała wino.
- Obiad i biforek w jednym. - Wyszczerzyła się, rozlewając alkohol do kieliszków. Rzuciłam torbę na szafkę przy drzwiach i usiadłam przy stole.
- Czy kopnie nas ten zaszczyt i poznamy dziś tajemniczego Bena? - Phoebe spojrzała na mnie, poruszając zabawnie brwiami.
- Żadnego tajemniczego. I nie, niestety nie dziś.
- Jak to? - Holly nie kryła zdziwienia. - Nie spotkacie się dziś w ogóle?
- Mieliśmy spędzić wspólnie wieczór u mnie. Takie były plany, zanim wpadłyście...
- Przecież i tak może wpaść - brunetka wpadła mi w słowo.
- Nie może. Spotyka się kumplami - odpowiedziałam, sięgając po kieliszek z winem.
- Czekaj, czekaj. - Pheobe uniosła palec wskazujący, a na jej czole pojawiła się zmarszczka. - Umówił się na spotkanie z tobą, po czym odwołał to na rzecz chlania z kumplami?
- Chciałam zrobić to samo, więc...
- Ale to twoje urodziny! - przerwała mi. - Zostawił cię samą w urodziny i to na rzecz kumpli!
- A po drugie, my nie widziałyśmy się od pięciu miesięcy, więc byłabyś całkowicie usprawiedliwiona, odwołując spotkanie - dodała Holly. - To w końcu bardzo dobry powód do chlania.
- Nie przesadzajcie. Dzień jak co dzień. Nie ma co robić cyrków z powodu urodzin. - Wzruszyłam ramionami, chociaż tak naprawdę było mi trochę przykro, że tak po prostu odstawił mnie na rzecz kumpli. Zwłaszcza w moje urodziny, o których zdaje się w ogóle nie pamiętał. Dziewczyny i tak zauważyły, że choć nie chcę się przyznać, to gryzie mnie ta sprawa. Od razu zaczęły mnie pocieszać i wpajać, że powinnam wypomnieć to Benowi i po prostu strzelić focha.
- Dla przypomnienia, Hazz zorganizował ci imprezę niespodziankę, spraszając wszystkich twoich najbliższych. Plus załatwił bilety na koncert twojego ulubionego zespołu.
- Nie musisz przypominać, Phoebs - mruknęłam pod nosem.
- A nawet nie byliście wtedy razem. Pomyśl tylko co by zrobił, gdyby był twoim facetem... - rzuciła niby zupełnie swobodnie. - Ten twój Ben mógłby chociaż poświęcić spotkanie z kumplami.
- Ben, to nie Harry, okej?! - Podniosłam głos.
- To akurat jest bardzo klarowne! Harry nigdy nie zostawiłby cię samą w...
- Serio, Phoebs? - przerwałam jej zdenerwowana. - Po to tu przyjechałaś? Żeby wyliczać wady mojego chłopaka i porównywać go z Harrym? Żeby udowodnić mi, że Harry byłby dla mnie lepszą opcją? Bo jeśli tak, to przykro mi, ale przyjechałaś na darmo, bo ja nie będę tego słuchać! - Nawet nie zorientowałam się, kiedy wstałam, zaciskając dłonie w pięści. Przez chwilę toczyłyśmy walkę na spojrzenia, ale Phoebe szybko spuściła wzrok.
- Masz rację, Crys. Przepraszam. - Wstała i przytuliła mnie, a poczułam, że się rozluźniam i złość tak szybko jak przyszła, tak odchodzi. - Jeśli jesteś z nim szczęśliwa, to mnie to cieszy.
- Jestem - potwierdziłam.
- W takim razie to mi wystarczy. Chociaż i tak skopałabym mu dupę za dziś - powiedziała poważnie, a po chwili obie się zaśmiałyśmy.
- No dobra. To możemy już jeść? - odezwała się niepewnie Holly, milcząca przez całą moją krótką spinę z Australijką. - Tak jakby umieram z głodu.
Atmosfera szybko się przejaśniła. A kiedy zaczęłyśmy wybierać się na imprezę, już całkiem zapomniałyśmy o wcześniejszej sprzeczce. O dwudziestej byłyśmy wystrojone i gotowe podbić jeden z miejscowych klubów.
Czy ja Was aby nie rozpieszczam? Ach, niech stracę ten jeden raz...
Nabazgrałam dziś półtorej rozdziału, więc dodaję. I znowu miał w tym swój udział mój współlokator (tym razem udział pozytywny). Sprosił sobie dziś kumpli na mecz, więc zgoniłam na niego sprzątanie całego mieszkania, udając obrażoną, że nawet mnie o zdanie nie zapytał, chociaż tak naprawdę mi to rybka zwłaszcza, że jego kumple to też moi kumple. Ale on o tym wiedzieć nie musi :D. Tak więc, kiedy on odkurzał i pucował mieszkanie, ja trochę popisałam.
ALE, mimo tej gotowej połowy przyszłego rozdziału, najprawdopodobniej do piątku nic się nie pojawi. Nie mówię, że na pewno, ale raczej bym na nic nie liczyła, bo przede mną tyyyyyyyyyyyle nauki :(. Także trzymajcie za mnie kciuki w przyszłym tygodniu, proooszę.
I skoro ja Was troszkę w tym tygodniu rozpieściłam rozdziałami, to Wy możecie mnie troszkę rozpieścić komentarzami ;)
Buziaki xx
CZYTASZ
I do [h.s] [zakończone]
FanfictionRok temu wszystko było inne. Nie wyobrażałam sobie siebie taką, jaką byłam teraz. Kiedy patrzę wstecz, zdaję sobie sprawę z tego, jak rok potrafi wiele zmienić w człowieku. Rok temu byłam w Londynie, zaczynałam pracę w butiku Gemmy, mieszkałam z r...