- Crys, mogę cię o coś zapytać? - zaczęła Phoebe, kiedy jeszcze tego samego dnia wieczorem siedziałyśmy na salonowej podłodze w moim domu. Holly dobrze wiedziała, czego potrzebowałam i zorganizowała nam babski wieczór. Spojrzałam na brunetkę pytająco. - Bo tak naprawdę chyba nigdy o tym nie rozmawiałyśmy... - Czułam w kościach, że to będzie ciężki temat, ale już trochę się podpiłam, więc zaczynało mi być wszystko jedno.
- Wal.
- Co takiego ma Ben, czego nie ma Harry? - No i miałam rację. - Czemu z nim postanowiłaś spróbować, a z Harrym nie chciałaś? - Temat ciężki ja cholera.
Westchnęłam i podniosłam się do siadu, plecy opierając o kanapę. Dziewczyny dalej leżały na plecach i na mnie nie patrzyły. Może i tak było lepiej. Pociągnęłam łyk piwa z butelki i wróciłam do poprzedniej pozycji - na plecy.
- Powiedział, że mnie kocha.
- Wiemy - powiedziały razem.
- A ja jego nie.
- Bena też nie kochasz - zauważyła Holly.
- On ciebie też nie - dodała Phoebe.
- I może właśnie dlatego chciałam spróbować - odezwałam się. - Miałam tę świadomość, że jak nie wyjdzie, to go nie zranię. Nie zaczęło mi na nim zależeć tak, jak na Harrym, więc pomyślałam, że przecież nic nie tracę. Tak naprawdę nie znam gościa za bardzo, więc cholera, raz się żyje.
- Czyli technicznie rzecz biorąc, wzięłaś pierwszego lepszego faceta, jakiego spotkałaś po wyznaniu Harry'ego i pomyślałaś sobie "TAK! Ten będzie moim próbnym facetem!" - zadrwiła brunetka.
- Nie ignoruj kogoś kto się o ciebie troszczy i cię kocha, Crys, bo pewnego dnia zrozumiesz, że straciłaś diament, gdy byłaś zajęta zbieraniem kamieni - wtrąciła Holly trochę już bełkoniąc, zanim zdążyłam odpowiedzieć Phoebe.
- Że niby Harry to diament a Ben to kamień? - prychnęłam rozzłoszczona. - Poza tym, Holly, na tę radę już za późno.
- Nie wydaje mi się - odpowiedziała. - Harry jest po prostu zły. Rozżalony. Ale nie potrafiłby się tak po prostu od ciebie odsunąć...
- Wiesz, że to, co robisz, jest bez sensu? - Phoebe jej przerwała, prawdopodobnie w ogóle nie słuchając tego, o czym mówiła ruda. - Robisz praktycznie to samo co z Harrym, tylko się z tym nie kryjesz. I, jak sama mówiłaś, na Benie nie zależy ci tak, jak na Stylesie.
- Nie łap mnie za słówka, Phoebs! Poza tym... cholera, dziewczyny, ja próbuję! Próbuję związku, próbuję się tego nauczyć, jakoś w tym odnaleźć i...
- Tylko czemu nie mogłaś spróbować z Harrym?
- Bo on mnie kocha! - powtórzyłam dobitniej, żeby tym razem dotarło. - Co jeśli bym została, spróbowała i okazałoby się, że to jeden wielki niewypał? Że to nie dla mnie i że...
- A jakby się okazało, że to jeden wielki wypał? - zapytała Holly. Nie potrafiłam jej odpowiedzieć na to pytanie. - Wiesz, Crys, ja myślę, że ty się po prostu przeraziłaś, bo też czujesz do niego coś więcej.
- Holly, on jest tylko moim...
- "Tylko przyjaciele"? - prychnęła, robiąc cudzysłów w powietrzu. - Tylko przyjaciele, Crys, nie patrzą na siebie tak, jak wy patrzyliście. Zresztą, nadal patrzycie. Sama dziś widziałam.
- Możesz sobie wmawiać, Crystal, ale cholera, to widać - dodała Phoebe. Myliła się. Sobie akurat nic nie wmawiałam. Wiedziałam, że coś do Harry'ego czułam. Nie wiedziałam tylko co takiego. Ale przed nimi nie miałam zamiaru się przyznawać. Nawet po pijaku. - Jedynym, co stoi między tobą i twoim szczęściem, są te gówniane powody, dla których, jak sobie wmawiasz, nie możesz być z związku.
- Ale ja jestem w związku - przypomniałam.
- Mówię o związku z Harrym, Crys - sprostowała znudzonym głosem. - Oszukujesz siebie, ranisz siebie. I nie tylko. Harry i Ben też na tym tracą. I po co?
- Cholera, dziewczyny! - Usiadłam, zdenerwowana słowami Phoebe. - Jestem z Benem i jest mi dobrze. Czemu nie potraficie tego zaakceptować? Czemu ciągle wmawiacie mi, że powinnam być z Harrym i mieszacie mi w głowie? Możecie to w końcu odpuścić i po prostu cieszyć się tym, że w końcu staram się ułożyć sobie życie z facetem? Ja wiem, że od początku wszyscy liczyliście na to, że będę z Harrym i będziemy tą super paczką przyjaciół, w której są same pary i wszystko jest pięknie, ale tak nie jest i nie będzie! Na chwilę obecną nie wiem nawet, czy on w ogóle chce mnie jeszcze znać i kiedykolwiek zamienić ze mną chociaż dwa zdania, a wy wciąż bredzicie o naszym związku! Źle się z tym czuję i to nie fair w stosunku do Bena. Doceniłabym, gdybyście to zrozumiały i w końcu dały sobie spokój! - Wstałam i skierowałam się do wyjścia z salonu.
- Gdzie idziesz?
- Sprawdzę czy Dom odrobił lekcje i pogonię go do spania. Mam nadzieję, że jak wrócę, znajdziecie jakiś inny temat do rozmowy - powiedziałam i poszłam na górę. Po szybkim skontrolowaniu rodzeństwa i sugestii, że pora już spać, zeszłam na dół. Dziewczyny siedziały już na kanapie. Przeniosły na mnie wzrok, jak tylko przeszłam przez drzwi.
- Masz rację, Crys. - Pierwsza odezwała się Holly. - Powinnyśmy się za ciebie cieszyć i cię wspierać.
- Nawet, jeśli tego nie popieramy i nasze zdanie jest inne - wtrąciła Phoebe, za co oberwała od Holly z łokcia.
- Ufamy, że wiesz co robisz. I jeśli jesteś szczęśliwa, to dobrze. - Uśmiechnęła się ruda. - Po prostu pamiętaj, że chcemy dla ciebie jak najlepiej. I pamiętaj też, że jeśli nie czujesz, że jesteś traktowana tak, jak powinnaś być traktowana i że być może gdzieś indziej byłabyś szczęśliwa, to nie wahaj się tego zmienić.
- Zapamiętam. Obiecuję.
Szkoda tylko, że nie wiedziałam. Nie wiedziałam co robię i nie wiedziałam, czy byłam szczęśliwa z tego, jak wygląda moje życie.
Jesteście cudowne, naprawdę. Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, ile te parę komentarzy pod poprzednim rozdziałem mi dało. Ile Wasze komentarze, czy nawet gwiazdki dają mi, kiedy czuję się tak, jak teraz. Dajecie mi siłę, do dalszego pisania tego opowiadania w chwilach zwątpienia i dodajecie wiary w siebie. Naprawdę. W takich momentach te parę słów od was naprawdę pomaga i wierzcie lub nie, ale pisząc to płaczę.
Tworzę to opowiadanie dla Was i dla siebie, bo świadomość, że komuś sprawia przyjemność to, co robię, jest naprawdę budujący.
Kocham Was xx
CZYTASZ
I do [h.s] [zakończone]
FanfictionRok temu wszystko było inne. Nie wyobrażałam sobie siebie taką, jaką byłam teraz. Kiedy patrzę wstecz, zdaję sobie sprawę z tego, jak rok potrafi wiele zmienić w człowieku. Rok temu byłam w Londynie, zaczynałam pracę w butiku Gemmy, mieszkałam z r...