Z radością przyjęłam nadejście soboty. Przede wszystkim dlatego, że nie musiałam zrywać się z samego rana, żeby obudzić dzieciaki, przygotować śniadanie i zawieźć je do szkoły. Do tego wieczorem wracała mama i jutro rano mogłam wrócić do Liverpoolu. Może na to ostatnie nie zupełnie się cieszyłam, ale pozostałe powody bardzo mnie uszczęśliwiały.
Leżałam w łóżku, dopóki nie usłyszałam, że któreś z rodzeństwa wstało i łazi po korytarzu. To był dla mnie znak, że pora zejść na dół.
Po śniadaniu odwiozłam Dominica do kolegi i przywiozłam przyjaciółkę Giny, Avę. Dziewczyny zaszyły się w pokoju mojej siostry, z którego co chwila roznosił się ich chichot. Ja zabrałam się za pakowanie i porządki w pokoju. Nawet nie zorientowałam się, kiedy nadeszło południe. Dopiero kiedy mama Jaya przywiozła mojego brata dotarło do mnie, że już najwyższy czas na obiad. Jednak po całym tygodniu gotowania, dziś poszłam na łatwiznę i zamówiłam pizzę. I tak wiedziałam, że nic nie uszczęśliwi Doma i Giny bardziej, jak właśnie pizza. Po mniej więcej czterdziestu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Brat rozwrzeszczał się na cały dom, że pizza przyjechała i zbiegł na dół, a ja spokojnie zeszłam zaraz za nim z portfelem w dłoni. Krzyk chłopca jeszcze bardziej wzrósł na sile, kiedy w drzwiach zobaczył mamę stojącą z dwoma opakowaniami pizzy. Co bardziej mnie zdziwiło, zaraz za nią stał Harry, trzymając walizkę kobiety. Co tu się działo?
- Mamo, przywiozłaś pizzę? - zapytał Dom, kiedy już przestał ściskać mamę. - Ale fajnie, my też zamówiliśmy!
- Nie, kochanie - zaśmiała się kobieta. - Dostawca przyjechał akurat, kiedy wysiadałam z taksówki. Zaraz za nim pojawił się Harry. - Ostatnie zdanie mama wypowiedziała w moją stronę. Znała mniej więcej sytuację między nami i była obecnością chłopaka chyba równie zaskoczona co ja.
- Dom, odsuń się i zrób przejście ! - zganiłam brata, który jednak wcale się tym nie przejął. Wziął opakowania z jedzeniem od mamy i potruchtał do kuchni. Mama cmoknęła mnie w policzek i poszła zaraz za nim. Harry niepewnie wszedł do środka, odstawiając walizkę mamy pod ścianę.
- Chciałem porozmawiać - powiedział niepewnie. - Możemy?
- Jasne - odpowiedziałam szybko, jakbym się bała, że chłopak nagle wyjdzie. Uśmiechnął się lekko i zamknął za sobą drzwi do domu. - Napijesz się czegoś? - zaproponowałam, ale chłopak odmówił. - To może chodźmy do mojego...
- Harry! - Mój brat wypadł na korytarz, o mało się ze mną nie zderzając. - Chodź na pizzę! Ty Crystal też!
- Dzięki, Dom. - Harry uśmiechnął się do chłopca.
- A pogramy potem? Proooszę! - zajęczał mój brat.
- Zobaczymy. - Styles stargał blondynowi włosy, na co ten się skrzywił.
- Dom, idź zjedz przy stole - poleciłam bratu. Ten posłusznie wrócił do kuchni, a ja udałam się z Harrym na górę, do mojego pokoju. Chłopak zamknął za sobą drzwi i rozejrzał się wokół, uśmiechając się lekko.
- Przepraszam za ten bałagan. Byłam w trakcie pakowania się i porządków - powiedziałam, trochę zażenowana stanem pomieszczenia.
- Chyba żadne ci nie wyszło - zaśmiał się, widząc niemal pustą walizkę i bałagan w otwartej szafie. - Nie za wiele się zmieniło, odkąd byłem tu ostatni raz.
- Wtedy miałam bałagan, bo próbowałam się spakować, żeby przenieść się do ciebie. To nie było wcale takie proste! - broniłam się, a on pokiwał głową z lekkim uśmiechem.
- Widziałem się przed chwilą z Louisem. Jest dzisiaj impreza u niego i Gemmy - poinformował. - Wpadniesz? - zapytał, zbijając mnie z tropu. Kompletnie nie spodziewałam się takiego pytania z jego strony. Spojrzałam na niego zdezorientowana. Chłopak westchnął, odgarniając przydługie włosy do tyłu. - Też za tobą tęsknię, Crys - powiedział, a ja od razu poczułam, jak moje policzki czerwienieją. Po moim wieczorze z dziewczynami, kiedy byłam już nieźle podpita, wysłałam Harry'emu smsa z krótką treścią "Tęsknię za tobą". Jak tylko rano się obudziłam i sobie o tym przypomniałam, miałam ochotę strzelić sobie w łeb.
CZYTASZ
I do [h.s] [zakończone]
FanfictionRok temu wszystko było inne. Nie wyobrażałam sobie siebie taką, jaką byłam teraz. Kiedy patrzę wstecz, zdaję sobie sprawę z tego, jak rok potrafi wiele zmienić w człowieku. Rok temu byłam w Londynie, zaczynałam pracę w butiku Gemmy, mieszkałam z r...