~17~

313 11 39
                                    

Lauren POV:

Budzę się wtulona w poduszkę słysząc hałas z łazienki co świadczy o tym, że Thomas już wstał, miło, że postanowił obudzić mnie w tak brutalny sposób.

Podnoszę się z miejsca i sięgam po ubrania, które przyniósł mi chłopak.

Chyba nie przemyślał tego, że może padać bo wziął mi biały top i pare białych dresów.

Ściągam koszulkę Thomasa, którą mu podkradłam a chłopak wychodzi z łazienki ubrany tylko w pare czarnych bokserek.

Stoję jak wryta, gdy przechodzi obok mnie sięgając po koszulkę do szafy.

Gdyby ktoś tu teraz wszedł pomyślałby sobie tylko o jednym dlatego szybko nakładam na siebie ubrania i sięgam ręką po top ocierając się delikatnie o jego rozgrzane plecy co najwyraźniej mu nie przeszkadza.

Deszcz uderza delikatnie o szybę a chłopak wyglada niezadowolony za okno.

-Przepraszam mogłem pomyśleć o czymś na długi rękaw, myślałem, że nie będzie padać. - Mówi zakładając przez głowę bluzę. Nie wiem dlaczego wyczuwam małe kłamstwo w tym co mówi. - Mogę dać ci swoją, może będzie jak wielki worek, ale jest bardzo ciepła. - Blondyn podaje mi ubranie z logiem uniwersytetu które bez wahania odbieram.

Z tyłu głowy mam cichą nadzieje, że spotkam Miller gdzieś na korytarzu, aby zobaczyła, że mam na sobie ubranie chłopaka, co jest dosyć dziecinne i idiotyczne.

Bez torby i jakichkolwiek zeszytów w których mogłabym robić notatki wychodzę razem z brązowookim z pokoju kierując się na zajęcia. Idę bez niego gdyż ma wykład na późniejszą godzinę, wychodzi ze mną tylko dlatego, że jedzie po kawę dla nas którą dostanę po wykładzie.

Idąc na zajęcia orientuje się, iż mam jeszcze dużo czasu przez to, że Thomas wstaje ekstremalnie wcześnie. Wiec zahaczam jeszcze o pokój Adie z myślą, że dziewczyna wstała.

Wchodzę bez pukania do pokoju co było ogromnym błędem.

Brunetka leży na łóżku i całuje się z Rose. Dziewczyna siedzi na niej okrakiem i nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, iż nie są jakoś dobrze ubrane.

-Kurwa przepraszam! - Krzyczę i zamykam drzwi.

Adie jest spalona, Alice pewnie jeszcze śpi po zielsku a Hannah nie ma w pokoju więc zapewne też jest z dziewczyną. Aggie! laska która nienawidzi życia i jest ekstremalnie sarkastyczna, ale za to najzabawniejsza.

Szybko biegnę do jej pokoju tym razem rozważając zapukanie.

Gdy słyszę potwierdzenie tego, że mogę wejść, szybko przekraczam próg drzwi. Aggie jest na chodzie od rana a z tego co widzę robi sobie teraz herbatę.

-Hejka młoda herbatę? - Pyta odpalając mały telewizorek.

Jestem ciekawa skąd mają na to pieniądze?

-Jasne chętnie i tak mam jeszcze dużo czasu do zajęć.

-Super mam miętową, czarną, białą, owocową, borówkową...to jakieś chwasty ale jak dodasz soku z cytryny to zmienia kolor na fioletowy, tylko nie mam cytryny, nie stać mnie na nią.

-Nie stać cię na cytrynę, ale stać cię na mnóstwo herbat?

-W zasadzie to tak, jestem herbaciarą.

-Rozumiem. - Mówię przez śmiech spoglądając na ekran telewizora w którym widnieją wiadomości.

Dickeyville: morderstwo 37 latka zamieszanego w handel narkotykowy, morderca wciąż poszukiwany.

-Nie brzmi dobrze. - Mówię wybierając w między czasie czarną herbatę.

-Ta...to moje rodzinne miasto, jest naprawdę chujowe...jeżeli wiesz o co mi chodzi. - Odpowiada Aggie a ja mogę wyczuć ten inside joke związany z nazwą miasteczka.

-Nie wątpię. - Mówię unosząc kąciki ust do góry.

-Kręcisz z Thomasem? - Pyta nagle a ja krztuszę się powietrzem.

-C co ? Nie! - Mówię wciąż zaskoczona.

-Hej wyluzuj, zapytałam z ciekawości, to fajny chłopak. - Uśmiecha się podając mi herbatę.

Michelle też jest fajna, gdy nie jest brutalna i bipolarna.

***
Siedzę na wykładzie który niemiłosiernie mi się dłuży, profesor nie potrafi zainteresować sobą absolutnie w żaden sposób co tylko utwierdza mnie w tym jak bardzo pragnę kawy po tym monologu. Mam nadzieje, że Thomas nie zapomniał o mojej kawie.

Nie mogąc dłużej słuchać wykładowcy wychodzę z sali i idę prostym korytarzem, który ciekawi mnie bardziej niż 60 letni mężczyzna.

Wyciągam telefon wystukując wiadomość do blondyna iż wyszłam z zajęć bo były ekstremalnie nudne. Gdy nagle zderzam się z czyimś ciałem.

Zapach kwiatowych perfum uderza we mnie nienaturalnie szybko a ja wiem, że muszę uciekać.

-Patrz jak chodzisz. - Mówię wstając i otrzepując się z niewidzialnego kurzu.

-To ty na mnie wpadłaś trzymając telefon w rękach. - Odpowiada schylając się po mój przedmiot i czytając wiadomość, którą pisałam do chłopaka.

-Szybko znalazłaś sobie pocieszenie. - Mówi oddając mi urządzenie.

-Przepraszam? Ja jestem na tyle odpowiedzialna, że nie spałam z nim co ty byś zrobiła bardzo ochoczo z inną laską, Thomas był miły i poprawiał mi humor przez cały wieczór gdy ty byłaś bóg wie gdzie i robiłaś bóg wie co. Chociaż można się domyśleć.

Widzę skruchę w oczach czarnowłosej, mimo iż stara się nie okazywać emocji.

Znów te cholerne łzy zbierające się w moich oczach, dlaczego zawsze kiedy ją widzę chce mi się płakać. Wracam wspomnieniami do wieczoru, gdy byłam z Michelle na przyjęciu i było wręcz idealnie.

-Nie masz prawa mnie oceniać, nawet mnie nie znasz!

-Bo nie chciałaś żebym cię poznała, nic o sobie nie mówiłaś, mnie o nic nie pytałaś, zależało ci od początku tylko na jednym.

Krzyczymy na siebie z nienawiścią stojąc na środku korytarza i ignorując fakt iż większość może bez problemu nas usłyszeć.

-Nie pomyślałaś, że nie lubię mówić o sobie?! Z tego co mi wiadomo dużo osób już ci powiedziało jaka rzekomo zła i okropna jestem. Poza tym czemu ja ci się tłumacze, Thomas pewnie czeka na swoją kawę i na to żeby cię zaliczyć. - Odpyskowuje ciskając we mnie piorunami z oczu.

-Nie każdy ma te same myśli co ty Miller.

-Czy ty naprawdę myślisz, że on jest taki miły bo nie ma ku temu powodów? Lauren błagam cię, widzisz jak ty wyglądasz? Jesteś zajebiście seksowna najchętniej wzięłabym cię tu i teraz gdyby nie ta chujowa sytuacja między nami.

Co?

-Co ty pieprzysz? Czy ty jesteś w ogóle jakkolwiek poważna? - Pytam nie dowierzając temu co mówi brązowooka.

-Zresztą co ja się produkuje. - Macha ręką i odchodzi.

-Pierdol się Miller.

-Ze wzajemnością Vazquez.

Patrząc na znikające ciało czarnowłosej siadam na ławce z twarzą schowaną w dłoniach.

Chce mi się płakać, cholernie, najgorsze jest to, że nie wiem dlaczego.

New experienceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz