~13~

350 12 31
                                    

Budzę się wraz z dźwiękami pierwszego budzika. Leniwie otwieram oczy wyłączając urządzenie i wygrzebując się z łóżka.

Michelle nie ma w pokoju a jej łóżko jest pościelone, ubrania z wczoraj posprzątane a w pokoju ogólnie panuje ład i porządek, a to dziwne bo dziewczyna nie przepada za porządkiem i życiu w czystości.

Chociaż i tak miło, że ogarnęła cokolwiek.

Staram się nie myśleć o tym co się stało wczorajszego wieczoru poza rozmową z Thomasem i zabierając ze sobą ubrania idę do łazienki na wypadek nieproszonego gościa. Wolałabym żeby nikt nie wszedł mi do pokoju gdy będę w bieliźnie, a wiem doskonale, że Alex ma tendencje do pojawiania się obok jakby wyrastał z podziemi.

Swoją drogą ciekawe co u niego, nie wytłumaczył dlaczego rozesłał takie zdjęcie do reszty osób.

Jebać, nie mogę się spóźnić na literaturę bo profesorka mnie zajebie.

Szybko się ubieram ogarniając twarz i spinając włosy w delikatnego koka, nie mam siły ich dzisiaj prostować czy robić z nimi innych cudów.

Nakładam na siebie czarne polo i pierwsze lepsze jeansy, wybieram na ślepo jakąś pare butów i szybko uciekam z pokoju nie chcąc napotkać na swojej drodze czarnowłosej.

Biegiem wychodzę z pomieszczenia kładąc szybko na blacie klucz dla uwielbianego przez wszystkich starszego mężczyzny. Po czym kieruje się prosto do sali profesorki.

-Lauren stój! - Słyszę krzyk za plecami.

-Thomas przepraszam, ale się spieszę. - Odpowiadam zdyszanemu chłopakowi nie zatrzymując się nawet.

-Tak tak wiem do naszej hot profesorki, mam zajęcia w sali niedaleko dlatego chciałem cię złapać i odprowadzić, jeżeli nie masz nic przeciwko oczywiście.

-Nie, jest w porządku. - Uśmiecham się chociaż moja odpowiedz nie należała do tych bardziej rozbudowanych.

-Super, ładnie wyglądasz, tak przy okazji.

-Oh aleś ty romantyczny, przy okazji. - Śmieje się a chłopak razem ze mną. - Ale dziękuje ty też wyglądasz niczego sobie.

-Dzięki...wiesz, staram się.

-Nie wątpię.

Nie wiem czemu, ale w towarzystwie tego chłopaka uśmiech nie schodzi mi z twarzy, jest na swój sposób słodki i bardzo miły.

-Lauren...

-Tak? - Pytam i zatrzymuje się gdy chłopak robi to samo.

-Nie chce z tym zwlekać i rozumiem twoją sytuacje...chciałem zapytać czy nie zechciałabyś gdzieś wyjść kiedyś.

-Kiedyś? - Pytam przez śmiech.

-Znaczy No wiesz. - Chłopak drapie się po karku i odwraca wzrok co świadczy o jego zdenerwowaniu.

-Chętnie, czy mam to traktować jak randkę czy raczej przyjacielskie spotkanie? - Pytam, jebać Miller, powinnam zacząć się spotykać z kimś kto naprawdę ma szczere intencje wobec mnie, a cała jej rodzina jest dziwnie tajemnicza i toksyczna.

-A jakbyś chciała to potraktować? - Pyta.

-Raczej jako przyjacielskie spotkanie. - Odpowiadam pewna siebie.

-Cóż...więc, będzie to spotkanie. Napisze ci dzisiaj szczegóły.

-Kto powiedział, że akurat dzisiaj jestem wolna? - Posyłam chłopakowi porozumiewawcze spojrzenie.

-Kurde racja, ja...przepraszam mogłem zapytać.

-Żartowałam oczywiście, jestem wolna i chętnie się przejdę.

New experienceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz