~23~

358 12 37
                                    

Wsłuchuję się w wolno grająca piosenkę z lat 90 patrząc w szybę przed sobą, profesorka nic nie mówi a ja sama nie zamierzam odezwać się pierwsza. Sam fakt, że jadę z nią nie wiadomo gdzie jest dla mnie dziwny.

Postanawiam wciąż trwać z kobietą w milczeniu, mam w głowie każdy tekst jaki zdążyłam o niej usłyszeć. Od tego, że chce mnie przelecieć, po moment w którym dowiedziałam się, że miała romans ze swoim uczniem. Jakie to jest popierdolone.

-Jesteśmy. - Odpowiada krótko wysiadając z samochodu.

Rozglądam się po okolicy której w ogóle nie poznaje, za to w oczy rzuca mi się dosyć duży nowoczesny dom kobiety.

Drzwi się otwierają a ja posłusznie wysiadam z samochodu.

-Tutaj mieszkasz? - Pytam zachwycona. Kwiaty o jakie dba kobieta są wręcz przepiękne a sam wystrój i światła przed domem nadają temu miejscu jakiejś magicznej atmosfery.

-Tak, ciężko pracowałam na ten dom, w końcu mogę się nim chwalić. - Mruga porozumiewawczo w moja stronę.

-Ta...zanim ja sobie na to zarobię to trochę minie, mam do tej pory problem ze znalezieniem pracy. - Mowie zgodnie z prawdą gdy kobieta przepuszcza mnie przez wejście do domu.

-Szukasz pracy? Mam kilku znajomych, którzy mogliby przedstawić ci dobre oferty.

-Nie...znaczy, to za dużo, wystarczy, że po mnie przyjechałaś...znaczy, wystarczy mi, że pani po mnie przyjechała, profesor, Smith.

-Nie jesteśmy na uczelni Lauren, mów mi po imieniu. Elizabeth. - Mówi, wyciągając w moja stronę dłoń, którą ujmuje.

-Cóż No dobrze, Elizabeth.

-Na co masz ochotę? Chciałaś się napić...może wino? Mam cudowne wino z Włoch ma jakoś 78 lat.

-Takich win nie trzyma się na specjalną okazje?

-Cóż, trzyma...skoro coś ci się stało a ja chce abyś była zadowolona z naszego spotkania, nie pozostaje mi nic innego jak delektować się tym winem z tobą przy jakimś dobrym filmie lub rozmowie, jeżeli chcesz oczywiście. - Blondynka uśmiecha się ciepło w moją stronę ujmując moje dłonie w swoje.

Jej wzrok jest tak pociągający. Niebieskie jasne tęczówki w których można wręcz utonąć. Skanują każdy cal mojej twarzy, z tak cholernym zainteresowaniem.

-Chętnie. - Odpowiadam z uśmiechem. - Naglę patrzę na profesorkę lekko wystraszonym wzrokiem.

-J-ja naprawdę nie chce sprawiać problemu. - Mówię, przypominając sobie, że już jest dosyć późno a kobieta jutro zapewne ma zajęcia, których nie może opuścić.

Nim się oglądam Elizabeth mnie przytula gładząc czule po plecach.

-Nigdy nie sprawiasz problemu Lauren, jesteś mile widziana w moim domu, może zechcesz opowiedzieć co się stało? - Pyta z troską w głosie odrywając się ode mnie i gładząc kciukiem mój policzek.

Jej dotyk jest taki ciepły i delikatny. Jakby kobieta chciała ochronić mnie przed każdym złem jakie może mnie napotkać.

-Ehhh może jak to powiem to faktycznie będzie mi lepiej...- Mówię patrząc na nią, gdy ta sięga po kieliszki i butelkę wina.

-Kontynuuj, słucham cię skarbie.

-Byłam na imprezie u Jake'a jak już zapewne wiesz, między mną a Michelle, jest dosyć burzliwa relacja, nie ufam jej, obiecała mi dosyć dużo, mówiła, że jestem dla niej ważna...później przespała się z inna dziewczyna, nie dlatego, że coś do niej czuje, lub cokolwiek takiego, zrobiła to dlatego...że była zła. To takie głupie, spotkałam się z tą dziewczyną na tej imprezie, okazało się, że poza Michelle mamy mnóstwo wspólnych znajomych. - Kobieta przerywa mi na moment kładąc przede mną kieliszek z winem.

-Wracając, usłyszałam ich rozmowę z łazienki. Danielle namawiała ją aby...niedobrze mi się robi jak o tym myślę, po prostu uciekłam stamtąd i czekałam na ciebie z Adie.

-Adie? - Pyta kobieta.

-Adrienne.

-Ah tak, ale prawdę mówiąc, skąd wiesz, że między nimi do czegoś doszło.

-Nie wiem ale...nie ufam jej, sam fakt, że tak z nią zniknęła...to boli.

Znowu to samo, znowu te cholerne łzy.

-Lauren...musisz z nią porozmawiać, nie wiesz jak było, słyszałaś jakieś protesty ze strony Michelle? - Pyta.

-No tak ale...nie potrafię uwierzyć w to, że ona naprawdę jej odmówiła.

Wypijam szybko kieliszek wina a kobieta patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami.

-Wow, spokojnie, już i tak jesteś lekko wstawiona.

-Mam to gdzieś, już nawet nie chodzi o to, co słyszałam. Ja...kurwa, tak bardzo chciałabym jej zaufać, ale nie potrafię, nie wierze w żadne jej słowo.

-Lauren, w tobie jest jakaś trauma, która nie pozwala ci na zbliżenia innych osób do siebie. Chcesz o tym porozmawiać?

-Rozwiązujesz mi język alkoholem? - Pytam z uśmiechem kierując się na kanapę.

-Nie, nie należę do tego typu osób. - Odpowiada przez śmiech siadając niebezpiecznie blisko mnie.

-Ale naprawdę mnie intrygujesz Lauren, od kiedy cię zobaczyłam, dlatego przemyśl moją propozycje w kwestii pracy.

-Dobrze przemyśle, mogę jeszcze wina? - Pytam niepewnie.

-Tak oczywiście. - Odpowiada nalewając mi kolejną szklankę.

-Wracając do naszej rozmowy, chcesz mi powiedzieć, co się stało?

-Nie wiem czy jestem gotowa, po prostu. Potrzebuje osoby, która mnie zrozumie i pojmie, że ja naprawdę nie potrzebuje seksu do życia, boje się dotyku i czekam aż ktoś to uszanuje. Tak samo jak uszanuje moją ciekawość i brak zaufania do...cóż wielu rzeczy.

-Jest wiele takich osób Lauren, po prostu obracasz się w złym towarzystwie.

-A w jakim powinnam się obracać? - Pytam spoglądając jej w oczy i odkładając opróżniony kieliszek na stół przez co pochylam się ku twarzy kobiety.

-W moim. - Odpowiada ujmując mój podbródek w swoje chude palce.

Przez % krążące w moim ciele nie zastanawiam się dłużej i wpijam namiętnie w usta kobiety.

Smakuje winem i bliżej nieokreśloną mi słodyczą, oddaje wolno pocałunek przyciągając mnie do siebie za biodra i układając na swojej klatce piersiowej. Nie myślę racjonalnie układając dłonie kobiety na swoich pośladkach które natychmiast ściska przez co z moich ust wydobywa się cichy jęk. Przechodzę ustami na jej szyje składając na niej drobne pocałunki. Kobieta łapie mnie ciasno w pasie i bierze na ręce nie przestając mnie całować, idzie na ślepo do swojej sypialni kładąc mnie na miękkim materacu, jej zimne dłonie wolno rozpinają moją sukienkę pozbywając się jej w sprawny sposób. To samo robi z moją bielizną na co momentalnie trzeźwieje i się wzdrygam.

-Spokojnie Lauren, nie chce zabrać ci dziewictwa. - Odpowiada z powagą w głosie po czym znowu wraca do moich ust.

-Chce żebyś odpoczęła i wszystko sobie przemyślała. To co robimy nie jest odpowiednie, choć chciałabym zrobić z tobą wiele rzeczy o których nawet nigdy byś nie pomyślała. - Mówi całując mnie delikatnie w nos.

Ściągam stanik i przykrywam się ciepłą kołdrą, gdy kobieta się rozbiera i do mnie dołącza.

New experienceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz