~26~

415 13 35
                                        

-Okeeey, pierwsza sprawa. Nie spałam z nią, nie myślcie sobie. A druga, było ciekawieee...

-Ciekawie to znaczy? - Pyta Hannah.

-Całowałam się z nią, prawdę mówiąc kilkukrotnie. - Odpowiadam nie widząc sensu w dalszym unikaniu tematu.

-Jak całuje? Lepiej od Michelle? - Pyta Alice a ja spoglądam kątem oka na Adie, która zaciska mimowolnie szczękę.

-Nie. - Mówię krótko, znowu mówiąc prawdę.

-No tak w końcu Michelle ma wprawę skoro liże się z kim popadnie i rucha inne dziewczyny po kątach. - Odpowiada Thomas, który wchodzi do pokoju.

-Podsłuchiwałeś? - Pytam oskarżycielsko na co chłopak tylko wzrusza ramionami. - W każdym razie Michelle nie pieprzyła się z nią w kiblu. - Opieram się wygodnie o ramę łóżka.

-A ty jej wierzysz? - Pyta blondyn parskając na to śmiechem.

-Masz jakiś problem? Przed chwilą chciałeś mnie pocałować a nagle jak dostałeś kosza zachowujesz się jak naburmuszony bachor. Skończmy tą bezsensowną dyskusję i tyle, ja z nią nie sypiam kilka razy się pocałowałyśmy i tyle.

-Tak Lauren tylko ty nie rozumiesz powagi sytuacji, Alex nie bez powodu nazywa ją kryminalistką, ale to powie ci sama jeżeli będzie gotowa. - Mówi Adie nie odrywając wzroku od podłogi, gdy inni milczą i patrzą na siebie wymownie.

-Dobrze to ją o to zapytam, powie to powie, nie to nie, nie jesteśmy zaręczone, żeby ze wszystkiego mi się zwierzała jestem tu zaledwie kilka dni.

-A już tyle się stało. - Aggie się śmieje a reszta jej wtóruje oczywiście poza mną bo nic z tego mnie nie bawi.

Michelle POV:

-Chyba naprawdę ci się śpieszy. - Mówi blondynka gdy ja biorę 4 skrzynki na raz ładując je na zaplecze magazynu. W tej chwili nie obchodzi mnie ich ciężar będę się tym przejmować jutro.

-Ta jak widać. - Pomrukuje nie zaprzestając swoich czynności.

-Wiesz, że z tej dziewczyny nic nie będzie? - Pyta a ja decyduje się w końcu nad przerwą na papierosa.

-Z ciebie nic nie będzie miałaś skończyć studia a ładujesz ze mną broń na magazyn kasyna o czym ty mówisz dziewczyno.

-O tym czego się boisz i o tym co mówi ci każdy. Lauren to nie dziewczyna dla ciebie, nie mówię tego nawet ze względu na siebie czy z zazdrości. Zobaczysz, że zrobisz jej krzywdę. Ona w ogóle wie, że wasi ojcowie podpisali umowę o handlu? Czy tego też jeszcze jej nie powiedziałaś? - Pyta zabierając mi truciznę z ust.

-Nie mam zamiaru, siedzi za coś innego, mniej wiedzy mniej problemów.

-Siedzi za usiłowanie morderstwa nie doszukuj się w tym luki prawnej pani mecenas. - Dziewczyna odpala papierosa rzucając mi własną paczkę pod nogi.

-Za ,,morderstwo", którego nie dokonał w akcie napadu maniakalnego po niedoszłym gwałcie na jego córce, nie widzę w tym niczego złego, sama bym to zrobiła gdyby...

-Gdyby?

-Nie ważne, pal to i zajmij się pracą, musze odebrać pieniądze, zabrać je do domu i pojechać do Lauren.

-Twojej Lauren. - Poprawia mnie.

-Mojej Lauren. - Przytakuję a kąciki moich ust mimowolnie mkną ku górze.

Dziewczyna zabiera się za ładowanie skrzynek a ja wystukuje do brunetki krótką wiadomość na temat tego jak się czuje i zabieram się za pójście do gabinetu po wypłatę, która do niskich nie należy. Musze zacząć myśleć o tym żeby zatrzymać część z niej i zabrać gdzieś Vazquez. Jak mnie zamkną przez następne kilka lat nie będę miała ku temu okazji.

New experienceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz