~36~

381 15 1
                                        

Budzę się w ramionach Miller, która chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, że za 15 minut powinna znaleźć się na zajęciach.

Ja mam tyle szczęścia, że zaczynam o 11, Smith się pochorowała i nie jest w stanie przyjść co powoduje mimowolną ulgę, gdy pomyślę, że przez większość czasu nie będę jej widziała.

-Michelle wstawaj masz zajęcia. - Szturcham dziewczynę lekko w ramie, co nic nie daje, bo czarnowłosa jedynie mocniej przytula się do mojego brzucha mrucząc w niezadowoleniu.

Wywracam jedynie oczami na jej lenistwo i wyswobadzam się z mocnego uścisku. W normalnej sytuacji cieszyłabym się naszą bliskością, ale jeżeli ja nie zadbam o jej edukację nikt tego nie zrobi.

-Miller mówię poważnie wstań. - Szepczę jej delikatnie do ucha gryząc jego płatek.

Dziewczyna jedynie się uśmiecha i przewraca na drugi bok.

-Budź mnie tak jeszcze to może wstanę. - Odpiera łapiąc mnie na oślep w talii i przerzucając przez swoje ramie tak abym znalazła się na wysokości jej klatki piersiowej.

-Michelle Miller, masz wstać w tej chwili na zajęcia.

Po dobroci się po prostu nie da.

Bezczelna. Nawet nie reaguje na moje stanowcze uwagi, czy ona myśli, że nie jestem na tyle asertywna lub poważna, aby choć raz posłuchała tego co do niej mówię?

Wzdycham ciężko i sięgam po ostateczny pomysł jaki przychodzi mi do głowy.

Delikatnie przejeżdżam dolną wargą po szyi dziewczyny ocierając się w tym czasie o jej kolano.

-Michelle, skarbie. - Cicho jęczę nie przestając ruszać biodrami.

Brązowooka w natychmiastowym tempie podnosi się do pozycji siedzącej a jej klatka piersiowa unosi się szybciej niż zazwyczaj co nie jest początkowo w ogóle zauważalne.

-Nigdy więcej tego nie rób. Chyba, że jesteś pewna tego co robisz Lauren. - Odpowiada a ja się uśmiecham zagryzając swoją dolną wargę. Dobrze wiem jak Michelle uwielbia, gdy to robię. Ma obsesje na punkcie moich ust.

-Idę się ogarnąć na te pieprzone zajęcia. - Wywraca oczami na co cicho chichoczę wiedząc, że wygrałam to co chciałam.

Dziewczyna powoli zbiera swoje ubrania i wchodzi do łazienki, a ja delektuje się spokojem i wolnym czasem przed zajęciami.

Do pokoju wchodzi osoba, która nie potrafi nigdy zapukać przez co nawet nie muszę otwierać oczu, by wiedzieć kto to jest.

-Nie za wygodnie ci tu? Przypominam, że uczysz się aby wykonywać jeden z trudniejszych zawodów, ORAZ uczysz się aby być hot szefową swojej własnej kancelarii adwokackiej. - Głos Adie odbija się echem w mojej głowie zaburzając mi spokój na każdej możliwej płaszczyźnie.

-Mam zajęcia na 11 skarbie. - Odpowiadam jak gdyby nigdy nic.

-Życie jest niesprawiedliwe... - Mówi załamana zabierając swoją torbę z notatkami.

-Kupie ci śniadanie słońce. - Krzyczę na odchodne. Gdy dziewczyna ze zmarnowaną miną idzie na zajęcia.

Chwilę później Miller wychodzi spod prysznica ubrana jedynie w dresy i czarny koronkowy stanik idealnie wpasowujący się w jej ciało.

-Kto to był? - Pyta zdziwiona.

-Moja kochanka. - Odpowiadam szczerząc się w stronę dziewczyny.

O dziwo mam cholernie dobry humor i nic nie zapowiada tego, aby zniszczył się w przeciągu paru godzin.

-Bardzo zabawne Vazquez. - Wywraca oczami i układa się wygodnie między moimi nogami.

-Czy ja mówię, że to żart? - Pytam z powagą.

Dziewczyna szybko chwyta mnie za nadgarstki i układa je nad moją głową boleśnie gryząc moją dolną wargę.

Cichy jęk wychodzi z moich ust, gdy jej druga dłoń zaciska się na mojej prawej piersi.

Staram się zachować zdrowy rozsądek, Michelle puszcza moje dłonie a ja natychmiast to wykorzystuje obracając nas tak, żebym to ja była teraz na górze.

-Nawet w takiej pozycji wyglądasz jak cudowna uległa. - Mówi wodząc rozmarzonym wzrokiem po moim pół nagim ciele.

-Nie przyzwyczajaj się Michelle. - Szepczę wpijając się delikatnie w jej rozgrzane usta.

Dziewczyna oddaje wolny pocałunek i zaciska dłonie na moich biodrach wbijając mi boleśnie paznokcie w skórę.

Składam mokre pocałunki na szyi i obojczykach delikatnie zasysając skórę w tamtych miejscach. Jej ciche jęki i pomruki zadowolenia utwierdzają mnie w tym, że robię to dobrze.

Dziewczyna unosi się powoli na łokciach a ja sprawnym ruchem odpinam jej stanik rzucając go gdzieś za siebie.

-Lauren, poczekaj...ja...kurwa. - Oddech czarnowłosej staje się coraz cięższy a ja czuje się cudownie, przez fakt, że ledwo co ją dotykam a jestem w stanie sprawić jej tak dużą przyjemność.

Michelle wplątuje dłonie w moje włosy i lekko za nie ciągnie gdy ponownie poruszam biodrami i całuję jej linię szczęki.

Schodzę z dziewczyny tylko po to by zdjąć jej spodnie razem z tym co w tej chwili najbardziej mi przeszkadza.

-Lauren musisz przestać...boże... - Urywa gdy mój język znajduje się między jej nogami.

Prawdę mówiąc nie wiem co robię, ale jęki Miller i jej ciasny chwyt na moich włosach sprawiają, że czuję się bardziej pewna siebie niż powinnam w tej sytuacji.

Dziewczyna ponownie unosi się na łokciach i bezwstydnie wpatruje się we mnie z przymkniętymi powiekami, odczuwając ten cholerny przypływ odwagi wciąż wolno ruszam językiem i sama podnoszę na nią swój wzrok. Widok jej, pod moim dotykiem jest najlepszym jakiego mogłam doświadczyć.

Czarnowłosa znowu opada na miękką pościel a ja wkładam w nią mocno swoje palce powodując kolejne błogie uczucie w jej ciele. Czuję jak zaciska się na moich palcach poruszając co chwilę biodrami.

Nie zaprzestając swoich ruchów ponownie podnoszę się na jednej dłoni w celu obcałowywania jej brzucha, kierując się coraz wyżej do momentu aż nie czuję szybko unoszącej się klatki piersiowej dziewczyny.

Szybciej ruszam palcami obserwując jej spokojny wyraz twarzy, idealne duże usta, z których cicho wydobywa się moje imię przymknięte powieki oddające stan w jakim się znajduje.

Gdy dziewczyna na mnie spogląda tylko się uśmiecham mocniej dociskając palce do jej najczulszego miejsca, wpijam się zachłannie w jej usta, chcąc pokazać jak bardzo tego pragnęłam. Gryzę jej dolną wargę na co dziewczyna zostawia mi na plecach ślady po swoich paznokciach, które będą długo zdobić moje plecy.

-Lauren, szybciej...proszę. - Pojękuję znowu przyciągając mnie do długiego i namiętnego pocałunku.

Robię posłusznie to co mi każe, a po chwili słyszę jak głośno wykrzykuje moje imię, jej plecy wyginają się w niesamowity łuk, ciało zaczyna się niekontrolowanie trząść, więc wiem, że osiągnęłam to co chciałam.

-Otwórz usta. - Ponaglam dziewczynę a ta bez wachania spełnia moją zachciankę.

Patrząc na nią z góry wkładam jej dwa palce do ust i obserwuję jak sama zlizuje z nich siebie by znowu mnie pocałować.

-Teraz to tym bardziej nie mam ochoty iść na zajęcia kochanie. - Mówi starając się uspokoić własny oddech.

-Niestety, ale idziesz, to miało cię pobudzić i w zasadzie, dać mi satysfakcje. - Odpowiadam ostatni raz całując dziewczynę przelotnie w usta na co ta tylko wywraca oczami i podnosi się z łóżka w celu założenia tego co przed chwilą z niej zdjęłam.

New experienceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz