~11~

406 12 26
                                        

Dziewczyna z piskiem opon dojeżdża na parking. A ja szybko wychodzę z samochodu kierując się do środka budynku. Czuje na sobie obecność czarnowłosej, która stąpa za mną jak ta zjawa.

-Nie miałaś czegoś załatwić? - Pytam gdy w końcu mnie dogania.

-Nie, nie miałam, ty coś sobie ubzdurałaś.

Szepcze tylko ciche przekleństwo i rzucam pełen politowania wzrok panu Alvarezowi.

Mężczyzna współczująco się uśmiecha i podaje mi przedmiot.

Rozumiemy się bez słów.

Odbieram klucz i kieruje się do pokoju.

-Idziesz pierwsza. - Mówię stając na schodach.

-Bo co? - Pyta z uśmiechem.

-Bo...nic po prostu idź przodem. - Odpowiadam zestresowana, byłam prawie pewna, że dziewczyna patrzy na moje pośladki ale przecież jak mi zaprzeczy to nie dam rady jej tego udowodnić.

Michelle łapie mnie za pośladki i bierze na ręce a ja nieświadomie oplatam jej biodra nogami.

-Widzisz? Jesteś moja skarbie.

-Wal się Miller.

Dostaje się z dziewczyną pod drzwi a ta natychmiast wpija się w moje usta, agresywny i zmysłowy pocałunek zaczyna nabierać coraz bardziej na sile a moje plecy natychmiast wbijają się w ścianę obok drzwi.

-Proponuje wam znaleźć sobie pokój, obcowanie na korytarzu nie należy do przyjemnych widoków dla ludzi przechodzących tutaj.

Natychmiast odrywam się od Michelle spoglądając w oczy prof. Smith

Te cholernie jasne niebieskie oczy.

Ma chłodne spojrzenie wręcz lodowate, a ja czuje już konsekwencje tego spotkania na poniedziałkowych wykładach.

Kurwa.

Kobieta agresywnie wpatruje się w moje tęczówki a Michelle twardo trzyma dłonie na mojej talii tak jakby profesorka miała mnie jej zabrać.

-Tak zrobie pani profesor, postaram się aby Lauren była cicho, chociaż nie obiecuje, lubi pokrzyczeć. - Dziewczyna puszcza oczko blondwłosej a ja mam ochotę zapaść się pod ziemie.

Kobieta uśmiecha się pod nosem i unosi głowę w górę chcąc pokazać Michelle iż jest wyżej od niej.

-Nie wątpię, grzeczne dziewczyny zawsze są tylko ciche z pozoru. Miłego dnia moje drogie, panno Vazquez widzimy się na zajęciach. - Delikatnie się do mnie uśmiecha, nieznacznie przybliżając, przez co jestem w stanie poczuć odurzający zapach jej perfum.

Miller wpycha mnie agresywnie do pokoju wpijając się w skórę na mojej szyi.

Czuje przerażający paraliż całego ciała a wszystkie wspomnienia wracają.

Czym prędzej odpycham od siebie dziewczynę odrywając się od niej jak poparzona.

-Kurwa...

-Lauren co jest? - Michelle do mnie podchodzi a ja wystawiam ręce przed siebie czując jak w moich oczach zbierają się łzy, których nie mam zamiaru okazywać przed dziewczyną.

-Musisz wyjść Michelle. - Mówię chowając twarz w dłoniach.

-Nie muszę.

-Czy możesz kurwa chociaż w takiej chwili tego nie utrudniać i wyjść?!

-Nie mogę.

-KURWA MILLER! - Krzyczę decydując się unieść wzrok i zapłakaną twarz ku dziewczynie.

Michelle klęka przede mną wpatrując się tymi cudownymi oczami.

Jak ja kocham twoje oczy.

-Nie mogę bo chce być przy tobie Lauren. Nie oczekuje nawet, że powiesz mi o co chodzi, po prostu chce zostać przy tobie i chce żebyś wiedziała, że ze mną jesteś bezpieczna. - Odpowiada gładząc czule moje uda.

Palący dotyk staje się tym samym nieprzyjemnym mimo, iż wiem, że dziewczyna nie chce w żaden sposób zrobić mi krzywdy.

Moje ciało zaczyna się niekontrolowanie trząść a dziewczyna szybko kładzie się na łóżku przyciągając mnie delikatnie za ramiona do czułego uścisku.

Chowam twarz w zagłębienie jej szyi zaciągając się zapachem kwiatowych perfum.

Jej zimna szorstka dłoń czule gładzi mnie po plecach, gdy drugą starannie nas przykrywa.

Nie wiem nawet kiedy, zasypiam w jej objęciach z błogim spokojem i zapłakanymi oczami.

***

-Lauren wstawaj! Lauren!

-C-kurwa co jest! Pali się?! - Pytam spoglądając na osobę która chce mnie obudzić. -Adie?

-A kogo się spodziewałaś jebanego papieża? - Pyta zaskoczona. - Ah tak, MICHELLE.

-Ucisz się!

-Spoko i tak każdy wie, że się pieprzycie. - Odpowiada niewzruszona siadając na moim łóżku.

-Ale ja się z nią nie rucham. - Mówię zgodnie z prawdą.

-Alex rozesłał wszystkim zdjęcia jak całujecie się u niej w domu.

-CO! CO TY KURWA PIERDOLISZ?!

-Nie widziałaś? Patrz. - Dziewczyna pokazuje mi zdjęcie gdy czarnowłosa trzymała mi dłonie na pośladkach i namiętnie całowała moje usta.

,,Nowa dziwka Michelle szybko się zaklimatyzowała w moim domu."

Czy ten dzień może być gorszy?

Przecieram twarz dłońmi i rozglądam się po pomieszczeniu.

-Mam przejebane.

Michelle POV:

-Masz przejebane. - Mówię wchodząc wściekła do domu.

-Daj spokój już dałaś popis przy śniadaniu. - Odpowiada mój ojczym.

-JAJA SOBIE KURWA ROBISZ? Ten cwel wprost zapytał się czy pieprzyłam Lauren. - Wymachuje rękami na wszystkie strony a swoim krzykiem sprowadzam do salonu moją matkę.

-No i? To twoja dziewczyna nie rozumiem w czym problem, też wyszłam z takiego założenia. - Odpowiada mi rodzicielka.

-Nie No jasne, nie byłoby problemu gdyby nie fakt, że Lauren to dziewczyna po gwałcie a ja nie mam zamiaru wysłuchiwać w tym domu wypominania mi o schadzkach z innymi dziewczynami przez tego jebanego peta gwałciciela.

-Waż słowa Michelle.

-Waż słowa? Gdybys nie był pierdolonym najlepszym prawnikiem tego miasta już dawno płakałby, że chce umrzeć tak by go zjebali w tym więzieniu i wiesz co? - Odwracam się do chłopaka.

-Żałuje, że tam nie zdechłeś, jesteś dla mnie śmieciem i życiowym zerem, nic nigdy nie osiągnąłeś i nigdy nic sam nie osiągniesz, mam nadzieje, że zdechniesz w samotności i jeszcze nie raz trafisz do pierdla, dlatego uprzedzam, jeżeli tylko zobaczę cię w pobliżu mojej dziewczyny, będziesz wąchał kwiaty z łąki ale od spodu, a dobrze wiesz, że jestem w stanie to zrobić i nawet ręka mi się nie zatrzęsie.

Po swoim wywodzie wychodzę z domu trzaskając drzwiami. Wyciągam telefon wybierając numer do starej znajomej.

-Jesteś mi potrzebna, mam nadzieje, że jesteś sama w domu? - Pytam nie witając się nawet z blondynką.

-Wiesz, że dla ciebie zawsze mogę być sama w domu.

-Super będę za 15 minut zostaw mi otwarte drzwi.

New experienceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz