~37~

399 12 3
                                        

***

Idąc korytarzem dostrzegam swoją ukochaną grupę znajomych w komplecie.

-O patrzcie, przyszła ta co na jedenastą miała. - Mówi oburzony blondyn, dla osób trzecich mogłoby to zabrzmieć tak, jakby naprawdę był na mnie zły. Na szczęście widzę ten cień uśmiechu na jego twarzy i słyszę lekkie rozbawienie w tym co mówi.

-Trzymaj ślicznotko. - Mówię podając Adie jedzenie, które kupiłam jej w drodze na zajęcia.

-Moja kochana. - Dziewczyna z uśmiechem odbiera ode mnie jedzenie i całuje mnie w policzek.

-Widzieliście gdzieś prof. Smith? Muszę zanieść jej zadanie a od samego rana nigdzie jej nie widziałem. - Pyta Thomas.

-Jest chora dlatego jej dzisiaj nie będzie. - Wypalam bez namysłu.

Oczy wszystkich są teraz skierowane na mnie a ja widzę jak kilka osób znacząco się uśmiecha.

-Skąd to wiesz? Nikt z nas poza tobą nie zna przyczyny jej nieobecności. - Aggie zabawnie porusza brwiami a ja mam ochotę zapaść się pod ziemie.

-Tak słyszałam, nie wiem czy to prawda. - Wymyślam na szybko jakąś wymówkę, która pozwoli mi żyć spokojnie przez resztę dnia.

Rozglądając się po korytarzu w poszukiwaniu Michelle, zauważam Ryana, który już zdążył zapoznać się z kilkoma osobami stąd. O ironio jak cudownie się czuje, gdy obok bruneta dostrzegam sylwetkę Alexa.

Myślałam, że gorzej być nie może.

-No to pięknie. - Spoglądam na Adie a cała reszta bez jakiejkolwiek dyskrecji spogląda w tamtym kierunku zwracając uwagę chłopaków.

Alex z zadowoleniem idzie w naszym kierunku ciągnąc Ryana za ramie, na szczęście chłopak ma o tyle zachowanego zdrowego rozsądku, że niechętnie idzie w naszą stronę.

-Hej wam? Co macie takie miny? To Ryan, jest nowy.

-Zależy dla kogo nowy. Zastanów się z kim trzymasz Alex, bo albo z nami albo z nim, zabieraj kolegę. - Thomas staje naprzeciw bruneta mierząc go wściekłym spojrzeniem.

Mało co nie wypluwam wody z ust, gdy widzę jak Aggie odciąga blondyna za rękę, którą on bez problemu chwyta.

Czy ja o czymś nie wiem?!

-Hej wyluzuj, nie chce robić problemu. - Nie wiem dlaczego Ryan jest rozbawiony całą sytuacją.

-Teraz nie chcesz robić problemu? - Znajomy głos dociera do moich uszu, zanim zdążę zarejestrować sylwetkę Michelle widzę tylko jak popycha chłopaka na podłogę by po chwili podnieść go z niej i popchnąć znowu w odwrotnym kierunku. - Trzeba było myśleć o tym wcześniej, wypierdalaj stąd. - Mówi a wokół nas robi się spore zamieszanie.

Jeszcze chwila i pobije go do nieprzytomności jestem pewna.

-Zwariowaliście do reszty? Co to ma być! - Donośny głos sprowadza mnie na ziemie a wszyscy nagle się rozchodzą. Prof. Miller podchodzi do Michelle i odciąga ją od chłopaka. - Macie się rozejść w tej chwili. To nie podstawówka jesteście dorosłymi ludźmi jak wy się zachowujecie! Uniwersytet to nie ring dotarło?! - Spogląda po wszystkich zgromadzonych wyraźnie zły. Kilka osób mu przytakuje a kilka rozchodzi się natychmiast w swoim kierunku.

-Ty, ty i reszta do mnie, w trybie natychmiastowym. - Mówi wskazując na całą naszą grupę.

***

-Co to miało kurwa być?! - Pyta mężczyzna opierając się o mebel.

-To nie moja wina. - Odburkuje Michelle.

-To nigdy nie jest twoja wina, a zawsze jak ktoś chodzi z podbitym okiem albo zalewa się krwią na korytarzu, jesteś w pobliżu! - Arthur energicznie macha rękami a reszta stoi jak na kazaniu ze spuszczoną głową.

-W zasadzie ja mogę powiedzieć jak było. - Mówię cicho, bojąc się reakcji mężczyzny, który przeszywa mnie wzrokiem.

-Lauren mów.

-Po prostu Ryan to mój były chłopak, który zrobił mi coś okropnego w przeszłości, nie mam ochoty go widzieć czy z nim rozmawiać, wszyscy stąd o tym wiedzieli poza Alexem, który go do nas przyprowadził, Michelle chciała mnie chronić to tyle. - Wzdycham ciężko a dziewczyna delikatnie ujmuje moją dłoń w swoją.

-Nie chcę widzieć takich akcji następnym razem. Czy to jasne? - Pyta a wszyscy potwierdzająco kiwamy głowami. - Pamiętajcie, że jesteście dorośli i nikt was za to nie ukarze w jakiś nie wiadomo jak wielki sposób, mimo wszystko to uniwersytet i powinniście zachowywać się jak studenci a nie rozwydrzone bachory, nie wiem jak to załatwicie, ale jeżeli Lauren nie chce widywać tego chłopaka to załatwcie to bez przemocy. Albo w inny sposób dobra? - Pyta a ja jestem pewna, że ostatnie słowa wypowiedział wprost do Michelle.

-Załatwimy to. - Odpowiada Adie po czym mężczyzna wypuszcza nas z sali.

-Gdzie masz teraz zajęcia? - Pyta czarnowłosa obejmując mnie w pasie.

-Po drugiej stronie budynku. - Odpowiadam na co dziewczyna ciągnie mnie w tamtą stronę.

Szybko, żegnam się z resztą znajomych ostatni raz spoglądając na bruneta...

-Widziałam to. - Mówię pół szeptem do dziewczyny.

-Co takiego?

-To jak Arthur mówił do ciebie te słowa ,,Albo w inny sposób" to było kierowane tylko do ciebie. - Zatrzymuje się patrząc dziewczynie prosto w oczy.

-I co w związku z tym? Przecież go nie zabiję. - Wzrusza ramionami jakby to nie było nic wielkiego.

-Nie o to chodzi. Czegoś mi nie mówisz. - Silę się na powagę, chociaż od środka zżera mnie strach.

-Lauren, możemy porozmawiać o tym później? Nie stanie mu się krzywda zaufaj mi. - Dziewczyna obejmuje moją twarz swoimi zimnymi dłońmi i delikatnie mnie całuje.

Uśmiecham się oddając pocałunek, po czym odrywam się delikatnie od dziewczyny.

-Jutro idę z tobą do kasyna pamiętasz? - Pytam a dziewczyna stara się ukryć widoczne niezadowolenie.

-Tak pamiętam skarbie, ubierz coś ładnego. - Nakazuje śmiejąc mi się w szyje, przez co przechodzi mnie przyjemny dreszcz. - Leć na zajęcia i nie myśl o nim za dużo co? Bo zacznę robić się zazdrosna. - Uśmiecha się głupkowato i daje mi buziaka.

W spokoju kieruje się na zajęcia zastanawiając się co ciekawego może mnie jutro spotkać.

Michelle POV:

Odprowadzam moją uroczą Lauren wzrokiem i idę na zajęcia.

-Tu jesteś szukam cie pół dnia. Zaczynasz mnie zaniedbywać. - Mówi oburzona czarnowłosa.

-Wybacz mam za dużo na głowie ostatnio. - Przeczesuje włosy dłonią i rozglądam się po pustym już korytarzu.

-Lauren? - Pyta z szerokim uśmiechem łapiąc mnie pod rękę.

-Blisko, Lauren chce iść ze mną do kasyna. Nie wiem jak zareaguje na to wszystko. - Odpowiadam szczerze.

-Michelle, ona cię kocha miej to na uwadze.

-Dzięki Evie.

-Ale miej też na uwadze to, że nie prowadzisz normalnego życia a ona nie jest na to gotowa.

-Kurwa wiesz jak poprawić humor. - Odpowiadam naburmuszona.

-Im dłużej to trwa tym gorzej dla ciebie Michelle, życzę ci powodzenia w relacji z nią. - Mówi.

Cicho wzdycham i idę przed siebie zastanawiając się co mam zrobić z tą słodką brunetką.

New experienceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz