~34~

314 10 4
                                    

Głośna muzyka, dym papierosów przy wejściu i alkoholu unoszącego się w powietrzu nie należy do zbyt przyjemnych, ale jako studenci nie za bardzo możemy sobie pozwolić na luksusowe wyjście do klubu przez co spędzamy kolejną godzinę przed barem.

Thomas pije kolejne 0% piwo a Adie raczy się drinkiem którego nazwa wygląda lepiej niż sam trunek.

-Wiecie co? Lubie wychodzić poza obszar akademika, ale wybraliśmy chyba jeden z gorszych barów. - Narzeka Thomas kręcąc butelką po wypitym piwie.

-Nie jest tak źle. Mogliśmy trafić na gorszą melinę. - Odpowiada Adie bawiąc się parasolką dołączoną do szklanki.

-Lauren wpadłaś chyba w oko jakiemuś chłopakowi bo ciągle na ciebie zerka, tylko nie patrz się perfidnie bo akurat patrzy w twoją stronę.

Jak na zawołanie Adie się odwraca i opluwa mnie drinkiem.

-O japierdole, idziemy stąd w tej chwili. - Mówi przerażona po czym wstaje od stołu.

Nic nie rozumiejąc odwracam się w kierunku w którym patrzyła brunetka co było najgorszą decyzją mojego życia...

Wysoki brunet patrzy wprost na mnie z tym obrzydliwym uśmiechem na twarzy. Macha mi delikatnie dłonią popijając piwo z butelki. Niewiele się zmienił, dalej jest wysoki i chudy, jego włosy są zaczesane do tyłu a oczy wciąż mają w sobie ten pogodny blask, który jest najbardziej zakłamaną rzeczą z jaką przyszło mi się spotkać. Nie potrafię się ruszyć, nie wiem czy sparaliżował mnie strach czy szok, którego właśnie doświadczyłam.

-Rusz się Lauren. - Ponawia swoje ruchy i zaciskając dłoń na moim nadgarstku ciągnie mnie do samochodu. - Jedziemy do akademika...nie, do sklepu, ja się musze napić, nie...kurwa nie napić ja będę chodziła najebana przez tydzień. - Dziewczyna łapie się za głowę a blondyn biegnie za nami dotrzymując nam kroku.

-Kto to był? - Pyta zszokowany chłopak obracając się co jakiś czas za siebie.

-To mój były. - Odpowiadam gapiąc się w pusty punkt przed sobą.

-NIE MORDA mam plan. - Krzyczy oświecona Adie.

-Ale nikt się nie odzywa. - Odpowiada Thomas.

-Michelle kurwa gdzie jest Michelle. - Mówi sama do siebie wyszukując numer do dziewczyny.

Michelle POV:

Barman przynosi mi drinka do biura, którego miałam wypić kilka godzin temu, niestety przez papierkową robotę się za niego nie zabrałam.

Skupienie nad stosem kartek przerywa mi dzwonek telefonu. Adie...odrzuciłam od niej już 4 połączenia co ta dziewczyna ode mnie chce.

Naciskam zieloną słuchawkę i przykładam telefon do ucha co było złym pomysłem.

-GDZIE TY JESTEŚ KRETYNKO WYDZWANIAM PO 20 RAZY DOBRZE TY SIĘ CZUJESZ? PO CHUJ CI TEN TELEFON JAK NIE POTRAFISZ GO ODEBRAĆ.

-Przestań się drzeć wariatko, co się dzieje pali się czy co? - Pytam znacząco zirytowana tym dzisiejszym dniem.

-Przyjedź do tego baru w którym ostatnio piliśmy jest za rogiem akademika na pewno wiesz o jaki chodzi.

-Adie, jest środek tygodnia nie mam ochoty pić, poza tym mam mnóstwo spraw w pracy. - Odpowiadam.

-Były chłopak Lauren tu jest więc bądź łaskawa tu przyjechać zanim będziesz musiała odbierać mnie z komisariatu bo przysięgam, że go zabije.

W tym momencie całe resztki spokoju jakie w sobie miałam rozpłynęły się w powietrzu.

-Widział ją? - Pytam zabierając kurtkę z wieszaka.

-Czy ją widział? Tak i wesoło jej pomachał jak ją rozpoznał myślisz, że wrócą do siebie i założą rodzinę? GDYBY JEJ NIE WIDZIAŁ TO BYM NIE DZWONIŁA CHYBA TAK?!

-Uspokój się zaraz jestem. - Mówię po czym się rozłączam.

Wychodząc z pomieszczenia szybko zamykam gabinet na klucz i wybiegam z kasyna zostawiając za sobą zaskoczone spojrzenia pracowników i moich rodziców.

Lauren POV:

Stoję dłuższą chwilę pod samochodem z Adie, Thomas poszedł nam po kolejne drinki w celu rozładowania napięcia co było chyba najlepszym pomysłem na jaki mógł wpaść.

-Lauren? - Na sam dźwięk tego głosu zrobiło mi się niesamowicie niedobrze.

-Wypierdalaj stąd, inaczej całe pozostałe życie spędzisz pod ziemią a ja w więzieniu, ale nie będę żałować ani jednej chwili twojego zabójstwa. - Adie wkłada sobie klucze między palce i zaciska pięść idąc agresywnie w stronę chłopaka.

W ostatnim momencie łapie ją za łokieć i przyciągam do siebie.

-Hej spokojnie, nie przyszedłem tu prowadzić rozmów o życiu. - Chłopak unosi ręce w geście obronnym.

-Lauren możemy porozmawiać? - Pyta wyciągając rękę w moją stronę.

-Nie mam o czym z tobą rozmawiać. - Odpowiadam krótko.

-Mam tego świadomość, mogę chociaż powiedzieć ci to co chciałem ci powiedzieć? - Pyta a mnie przechodzi dziwny dreszcz.

Blondyn wręcza mi drinka i obejmuje mnie ramieniem, wie, że jestem zestresowana, jednocześnie wie, że Adie jest w stanie wkurwienia i nawet nie widzi mojego strachu przed chłopakiem. Podejrzewam, że właśnie patrzy na niego i w głowie wykonuje na nim jakiegoś rodzaju nieopisane tortury.

Zeruje szybko zawartość szklanki i oblizuje usta z niezbyt dobrego smaku.

-Więc mów słucham. Powiesz co masz powiedzieć i nie zbliżaj się do mnie więcej. - Mówię.

-Więc tak...

-Co tu się dzieje. Nic ci nie jest? - Miller wyrasta z ziemi i pojawia się błyskawicznie obok mnie. Obejmując moją twarz dłońmi.

-Jest w porządku. - Uśmiecham się delikatnie i zerkam na chłopaka.

-A ty to kurwa kto? - Pyta dobrze wiedząc kim jest osoba stojąca przed nią.

-Ryan. - Odpowiada skanując Michelle wzrokiem.

-Wiecie co? Myślę, że robienie rabanu pod barem to niezbyt dobry pomysł, przemyśl to Miller hm?- Thomas zachowuje zdrowy rozsądek, ale za wiele mu to nie da.

-Mów co miałeś powiedzieć i po prostu się oddal.

-Ah tak ym...nie planowałem cię spotkać, ta sytuacja to przypadek, dostałem stypendium i przeniosłem się na inne studia, chciałem cię po prostu przeprosić za krzywdę, którą ci wyrządziłem, nie będę czuł się z tym lepiej i pod żadnym pozorem nie chcę abyś mi to wybaczyła, ja po prostu...poczułem potrzebę powiedzenia tego. Zmieniłem się i nie chcę, żebyś bała się mojego wzroku tak jak teraz, choć...to głupie bo no...zrobiłem ci coś okropnego.

-Ja się ciebie nie boję, brzydzę się ciebie, zaczęłam żyć na nowo od jakiegoś czasu, poznałam naprawdę wspaniałych ludzi i mam osobę przy której nie boję się dotyku fizycznego, która nauczyła mnie bliskości i tego, że warto ruszyć do przodu i nauczyć się ufać innym, nie miałabym z tym problemu, gdybyś tego nie zniszczył. Nie wiem nawet dlaczego mi to zrobiłeś. Kiedyś myślałam o tym czym sobie na to zasłużyłam i dlaczego mnie tak potraktowałeś. Teraz mam to po prostu gdzieś, dostałeś to na co zasłużyłeś, przypiętą łatkę gwałciciela. Nic mnie bardziej nie uszczęśliwia niż postrzeganie cię w ten sposób przez innych ludzi. Wybaczyłam ci już dawno, w zasadzie na samym początku, bo mam dobre serce i zależy mi na szczęściu nawet takiego skurwysyna jakim jesteś. Po prostu nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy.

-To może być trudne...- Odpowiada spuszczając wzrok.

-Słucham?!

-Bo...bo ja uhhh...bo ja uczę się na tej samej uczelni co ty Lauren.





Ale się porobiło 💀

New experienceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz