1.

3.2K 164 37
                                    

POV Sylwia:

Wdech, wydech. Postaraj się nie rozszarpać jej przed ślubem ...

Powtarzałam niczym mantrę, nie mogąc wyjść z podziwu, że zdecydowałam się na poślubienie tej nieokrzesanej, wiecznie roztrzepanej dziewczyny.

Szczerze mówiąc czekam, aż usłyszę autorskie „A nie mówiłam" z ust mojej matki.

Zachichotałam przywołując tę myśl, po czym ponownie przyłożyłam telefon do ucha próbując zebrać myśli.

- Rozumiem. W takim razie postaram się zorganizować alkohol, który faktycznie nim jest. - zapewniłam nadal nie dowierzając w niekompetencję narzeczonej.

- Rozumiem, będziemy czekać już na sali. - barmanka oznajmiła miłym tonem.

- Bardzo dziękuję za telefon i jeszcze raz przepraszam za zamieszanie. - powtórzyłam nie chcąc obarczać pracowników naszymi problemami z logistyką.

- Proszę się tym nie przejmować. To nie pierwsza taka sytuacja. - kobieta zażartowała.

- I pewnie nie ostatnia. - stwierdziłam zgodnie z prawdą. - Do zobaczenia na miejscu.

- Do zobaczenia. Trzymam kciuki, aby wszystko poszło po Pani myśli. - dodała nim zakończyłam połączenie.

I wish.

Położyłam telefon na drewnianej toaletce, po czym z uśmiechem na twarzy odwróciłam się do zebranych osób. Przerażona mina mojej matki dodatkowo poprawiła mi humor, a niepewne spojrzenie Marty tylko potęgowało ten stan.

- Kate kupiła trzydzieści butelek bezalkoholowego prosecco. - powiedziałam nie mogąc powstrzymać śmiechu.

- Skłamałabym, gdybym powiedziała, że jestem zaskoczona ... - szatynka rzuciła kręcąc głową z rezygnacją.

- Cała Kate. Miejmy nadzieję, że nie zapomni przyjść na własne wesele! - pięćdziesięciolatka dodała unosząc ręce ku górze.

- To byłby jej popisowy numer ... - zadrwiłam spoglądając w stojące na ziemii lustro. - Chyba już najwyższy czas, abym zaczęła się ubierać. - stwierdziłam uświadamiając sobie, która jest już godzina.

- Oh, faktycznie. Rozmowy przy szampanie zajmują nam zawsze zbyt wiele czasu. - Marta przyznała wstając i kierując się w stronę wiszącej na drzwiach sukni. - Za piętnaście minut powinien przyjechać fotograf, więc nie ma co tracić czasu.

- Faktycznie mamy lekkie opóźnienie ... - kobieta wymamrotała poruszając się nieswojo. - Od czego by tu zacząć ... - powiedziała spoglądając na białą suknię.

- Najlepiej od zdjęcia jej z wieszaka ... - aksamitny głos Anastazji wypełnił pomieszczenie.

- No w końcu! Wypiłyśmy już prawie całego szampana. Myślałam, że nigdy nie dotrzesz. - stwierdziłam zauważając przyjaciółkę.

- Wiem, przepraszam. Musiałam podrzucić Tofu do Seweryna. W tej sukience nie było to łatwe zadanie ... - tłumaczyła biorąc wieszak z suknią w dłonie. - Zdejmuj ten szlafrok, przechodzimy do konkretów. - oznajmiła posyłając mi przyjazny uśmiech.

Dobrze, że jest teraz przy mnie.

Po dziesięciu minutach stanęłam na środku pokoju w pełnej krasie. Subtelny, lecz widoczny makijaż podkreślał moją minimalistyczną, dopasowaną suknię, którą przerobiłam tak, aby spełniała moje wszystkie wymagania. Delikatna biżuteria i jasne, upięte włosy nadawały kreacji eleganckiego, lecz swobodnego charakteru.

Before I met herOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz