27.

1.1K 121 18
                                    


POV Anastazja:

Niedziela.

Nie pamiętam kiedy ostatnio miała całkowicie wolną niedzielę. Niedzielę bez jakichkolwiek planów czy zobowiązań. Początkowo planowałam spędzić ją w towarzystwie Laury, jednak z uwagi na jej pracę musiałyśmy zmienić pierwotne założenia. Szczerze mówiąc cieszyłam się z takiego obrotu zdarzeń, gdyż potrzebowałam chwili wytchnienia w samotności. Po naszej ostatniej kłótni, która miała miejsce dwa tygodnie temu, nasz związek przeżywał pewnego rodzaju rozkwit.

Tak, związek.

Po długich godzinach rozmów i dyskusji zdecydowałyśmy się na podjęcie próby egzystencji jako para. W teorii nie zmieniało to nic, zaś w praktyce dało nam to poczucie rozpoczęcia nowego rozdziału. Starałyśmy się znajdować dla siebie więcej czasu i dzielić się nawet najmniejszymi detalami życia codziennego. Wiem, że brzmi to dość irracjonalnie, jednak kompletnie się tym nie przejmuję.

Jest lepiej i tylko to się dla mnie liczy.

Przemierzałam prawie pustą plażę z kubkiem kawy w dłoni, co i raz przywołując radośnie biegającego pupila. Tofu uwielbiał poranne spacery, dzieląc się entuzjazmem z pozostałymi spacerowiczami. Ochoczo zaczepiał przechodniów, a oni odwdzięczali się mu licznymi czułościami. Decyzja o adopcji psa ze schroniska była dość pochopna, jednak będąc na jednym z najgorszych etapów mojej życia, sprawiła mi wiele radości. Był idealnym lekiem na samotność i doskonałym kompanem do długich spacerów brzegiem morza. Uwielbiał dotrzymywać mi towarzystwa podczas wieczorów filmowych i znakomicie sprawdzał się jako przenośny grzejnik podczas zimy. Tofu jest siedmioletnim, średnim psem w typie Beagle'a i na całe szczęście odziedziczył po tej rasie jedynie dobre cechy. Jest radosny, energiczny i pozytywnie nastawiony do ludzi i innych zwierząt. Jest też trochę niezdarny i ma nieopanowany apetyt, co skutkuje delikatną nadwagą.

Według książkowych przykładów. Dla mnie wygląda po prostu zdrowo...

Zmarszczyłam brwi, próbując zorientować się, co tym razem zamierza mi sprezentować. Kiedy znalazł się przy mojej nodze, wyjęłam mu z pyska żółtą, gumową kaczkę, którą znalazł w okolicy nadbrzeżnych kamieni. Po długiej walce i licznych dyskusjach postanowiliśmy zabrać ją ze sobą. Przez całą drogę powrotną nie wypuszczał jej z pyska, dumnie krocząc po kamiennym chodniku. Gdy tylko przekroczyliśmy próg mieszkania, usiadł na podłodze, oczekując dopełnienia pospacerowego rytuału. Chętnie podał mi łapę, wtulając się w pozostałą część ręcznika.

To jedno z moich największych osiągnięć.

Wzięłam szybki, poranny prysznic, po czym wspólnie zjedliśmy niedzielne śniadanie. Nie mogłam oprzeć się jego błagalnemu spojrzeniu, więc w drodze wyjątku pozwoliłam mu na wylizanie pozostałości z glinianego talerza. Po zapakowaniu i włączeniu zmywarki, przenieśliśmy się na kanapę, w celu obejrzenia jakiegoś filmu. Niestety żadna z dennych pozycji nie spełniła naszych oczekiwań, więc sięgnęłam po zapomnianą książkę, na którą nigdy nie miałam czasu.

Było wręcz idealnie.

Nim się obejrzałam, na zewnątrz zapadł zmrok. Światło lamp ulicznych wdzierało się do wnętrza mieszkania, rzucając cień na śpiącego na fotelu Tofu. Późne, obfite śniadanie sprawiło, że nadal nie odczuwałam głodu. Oparłam się o zagłówek kanapy, analizując ubogą zawartość lodówki. Nie miałam ochoty na gotowanie, więc postanowiłam skorzystać z oferty dowozu jednej z moich ulubionych restauracji. Gdy sięgnęła po porzucony w otchłani kanapy telefon, dostrzegłam wiadomość od niebieskookiej sprzed kilku godzin.

„Chętnie skorzystam z dodatkowej pary rąk"

Zmarszczyłam brwi analizując tajemniczą treść wiadomości. Dopiero po chwili przypomniałam sobie o weekendowych planach szatynki, które zakładały malowanie salonu. Poczułam lekkie poczucie winy, gdyż pomoc w malowaniu stanowiła część mojej obietnicy. Bez zawahania wcisnęłam ikonkę słuchawki, po chwili słysząc charakterystyczny dźwięk nawiązywania połączenia.

Before I met herOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz