33.

1.1K 120 8
                                    


POV Alex:

Od dobrej godziny leżałyśmy nieruchomo na rozłożonej kanapie w salonie i oglądałyśmy specjalne wydanie „Dzień dobry TVN". Wczoraj wieczorem urządziłyśmy sobie maraton filmowy, który rozpoczęłyśmy świątecznym klasykiem.

Oczywiście mowa tu o „Holiday".

Po udanej wigilii zdecydowałam się na powrót do domu, w którym w samotności siedziałam na niewygodnym fotelu, obserwując przez drzwi balkonowe, jak puchaty śnieg zasypuje malownicze ulice Gdańska. W jednej dłoni trzymałam szklankę whisky z lodem, zaś w drugiej metalowy brelok, który odbijał przyćmione światło lampy ulicznej. Wielokrotnie wracałam do treści krótkiego listu, zaciągając się obłędnym zapachem kartki. Moje myśli nieustannie wracały do sytuacji sprzed kilku dni, pomstując nad tragicznymi decyzjami, które wtedy podjęłam.

Kolejny dzień spędziłam w domu dziewczyn, które zaprosiły mnie na obiad wraz z częścią swojej dalszej rodziny. Cieszyłam się, gdyż kuzynki Kate zawsze wprowadzały zabawną atmosferę, wiecznie żartując ze swoich życiowych perypetii. Są bliźniaczkami, więc ich procesy myślowe często są bardzo zbliżone. Wieczorem wróciłam do własnego mieszkania, spędzając wieczór tak samo, jak poprzedni.

Drugi dzień świąt rozpoczęłam w wygodnym, ciepłym łóżku. Po zjedzeniu szybkiego śniadania, ubrałam termoaktywny, sportowy komplet, po czym z wełnianą czapką na głowie ruszyłam w dół zaśnieżonych chodników. Nigdy nie lubiłam biegać, ale zważając na brak możliwości wyboru innej formy wysiłku, musiałam zadowolić się zimowym truchtem. Po powrocie do domu, gdy nie czułam już palców u stóp, wzięłam gorący, energetyczny prysznic, na dobre rozpoczynając ten dzień. Mimo braku jakichkolwiek planów na spędzenie drugiego dnia świąt, odebrałam telefon od Marty, która zaproponowała wspólny obiad. Moja początkowa niechęć szybko spotkała się z jej uporem, więc już koło czternastej czekałam na spóźniony tramwaj. Nie próbowałam odpalić samochodu, gdyż wiedziałam, że to jedynie wywoła we mnie gniew.

Cholerna Toyota...

W drodze do domu przyjaciółki, zahaczyłam o stację benzynową, na której kupiłam dwie butelki przeciętnej klasy wina. Tuż po przekroczeniu progu mieszkania, do moich nozdrzy wdarł się majestatyczny zapach przypraw korzennych. Uciszyłam się, gdy przy świątecznym stole dostrzegłam też Szczepana z jego nową sympatią. Od mojemu powrotu widzieliśmy się zaledwie dwa razy, co wynikało z mojego braku wolnego czasu. Całą energię wkładałam w remont nowego lokum, co niestety odbiło się na kontaktach z pozostałą częścią znajomych. Po zjedzeniu wyśmienitego obiadu, pomogłam Marcie sprzątać. Kobieta z radością opowiedziała mi o swoim aktualnym życiu. Dowiedziałam się też, że w przyszłym roku planuje w końcu pobrać się z Adamem. Po sowitych gratulacjach, przyszedł czas na kawę i ciasto. Zwinnie omijałam pytania dotyczące moich aktualnych problemów sercowych, które stanowiły zagwozdkę dla wścibskiego Szczepana. Mężczyzna bez jakichkolwiek skrupułów szczycił się swoją nową zdobyczą, nieustannie prawiąc jej swoje autorskie komplementy, które doprowadzały nas do śmiechu.

Mimo upływu czasu, jego żałosny podryw nie uległ zmianie...

Około godziny siedemnastej większość gości tłumnie ruszyła do własnych domów, co również postanowiłam uczynić. Skorzystałam z uprzejmości blondyna, który wraz z Sarą podwiódł mnie pod same drzwi mieszkania. Przed wyjściem z auta obiecałam im, że w najbliższym czasie zrobię parapetówkę. Nie zdążyłam się nawet rozebrać, gdy odebrałam telefon od Kate, która poinformowała mnie, że razem z Sylwią czekają pod moją kamienicą. Kobiety nalegały, abym nocowała u nich, na co po krótkiej namowie przystałam.

Z Sisi się nie dyskutuje - ta zasada pozostaje niezmienna.

Wieczorem przebrałyśmy się w nowe, świąteczne piżamy, które w trójkę dostałyśmy od pani Natalii. Każdą z nich była w innym kolorze, a łączyły je długie kraciaste spodnie. Wyglądałyśmy jak podstarzałe atomówki, które wspólnymi siłami walczyły z trzylitrowym garnkiem białego, grzanego wina. Rozłożyłyśmy kanapę w salonie, co w tym domu było prawdziwym świętem. Dumnie leżałam na środku, trzymając dużą miskę popcornu i znosząc przytulające się do mnie przyjaciółki. I właśnie tam zakończyłam ostatni dzień tegorocznych świąt.

Before I met herOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz