38.

1.4K 115 13
                                    


POV Alex:

Moje życie w końcu przybrało tory melancholijnej rutyny. Gdy tylko otwierałam rano oczy, wypełniały mnie tony pozytywnej energii, którą mogłam wykorzystać w pracy. Szaleńczy wir obowiązków lekko zelżał, ze względu na poświąteczne czystki. Gołym okiem dało się zauważyć, iż gdańskie ulice ponownie świeciły przyjemnymi pustkami, co bezpośrednio wpływało na wymiar mojej pracy. Niektóre apartamenty stały puste, a restauracje w końcu wyrabiały się z przygotowywaniem i wydawaniem zamówień na czas.

Jednym słowem, praca była czystą przyjemnością.

Moje życie uczuciowe przeszło całkowitą zmianę. Samotne, spokojne wieczory ustąpiły miejsca na rzecz wspólnej egzystencji z Anastazją. Starałyśmy się maksymalnie wykorzystywać każdą wolną chwilę, co ze względu na sporą odległość nie było takie proste. Kobieta nadal miała sporo pracy, co odbijało się na jej samopoczuciu. Kiedy wracała z redakcji marzyła jedynie o odpoczynku i chwili wytchnienia, co starałam się jej zapewniać. Na przemian prowadziłyśmy życie na tak zwanych walizkach, nieustannie kursując na trasie Gdańsk-Gdynia.

Nie widywałyśmy się codziennie, co odpowiadało nam obu. Przez te wszystkie lata nauczyłyśmy się, że obie potrzebujemy czasu dla siebie, w którym będziemy mogły cieszyć się niezakłóconą ciszą i radosną samotnością.

Od oficjalnej deklaracji związku minął zaledwie miesiąc. Ku naszemu zdziwieniu nasza relacja pozbawiona była jakichkolwiek spięć czy niedomówień. Dogadywałyśmy się doskonale, przez większość czasu czytając sobie w myślach. Myśli o niemożliwości koegzystencji w związku stały się jedynie pozbawionym podstaw surrealizmem.

Moje mieszkanie w końcu wyglądało tak, jak to sobie wymarzyłam. Wszystkie meble znajdowały się na swoim miejscu, a minimalistyczne dodatki dodawały wnętrzu ciepła i domowej atmosfery. Ze względu na spory deficyt w budżecie zdecydowałam, że poczekam z remontem kuchni do czerwca. Pomieszczenie pozostawiało wiele do życzenia, jednak przy sporej dawce pracy i samozaparcia doprowadziłam je do stanu użyteczności. We wszystkim mogłam liczyć na pomoc dziewczyn i blondynki, która okazała się doskonałym dekoratorem. Dumnie wiodła prym przy pracach remontowych, nieustannie wytykając błędy w naszej pracy wraz z Sylwią.

To duo było istnym żywiołem...

W dniu dzisiejszym zdecydowałam się na skorzystanie z możliwości pracy zdalnej. Nie przepadałam za tym rozwiązaniem, gdyż to oznaczało dodatkową pracę i nieustanne odbieranie pretensjonalnych telefonów, jednak ze względu na okoliczności musiałam to zrobić.

Właśnie dziś miała się odbyt oficjalna parapetówka.

Od samego rana przystąpiłam do etapowego przygotowywania jedzenia. W większości postawiłam na finger food, co pozwoli mi na wykorzystanie mojej ubogiej zastawy kuchennej. Wczoraj wieczorem wraz z Anastazją zrobiłyśmy obszerne zakupy, kilkukrotnie upewniając się, że mamy wszystko. Kobieta obiecała, że zaraz po pracy dołączy do kuchennej walki, jednak gdy tylko przekroczyła próg biura okazało się, że będzie musiała zostać w nim dłużej niż początkowo planowała.

Siekałam warzywa, barkiem przytrzymując wiecznie dzwoniący telefon. Jak na złość w dniu dzisiejszym wpadło kilka nieplanowych rezerwacji, a moja nieobecność dodatkowo pogarszała sprawę. Około godziny szesnastej zadzwoniłam po posiłki, które miały zjawić się u mnie lada moment.

- Jestem. - głos Sylwii wyrwał mnie z nieświadomego zawieszenia. - W czym pomóc? - zapytała od progu, rozglądając się po pomieszczeniu, które przypominało pole minowe.

- Nie wiem. Daj mi się zastanowić... - westchnęłam, nie wiedząc w co włożyć ręce. - W zasadzie mogłabyś wyjąć ciasto francuskie i... - blondynka uciszyła mnie, unosząc dłoń w jednoznacznym geście.

Before I met herOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz