40.

1.7K 121 14
                                    


POV Alex:

Po wykonaniu kilku telefonów i odnowieniu paru dawnych kontaktów, bez problemu zdobyłam aktualny adres Laury. Nie zdziwił mnie fakt, iż mimo swojego wieku nadal mieszka w wynajmowanym mieszkaniu z dwiema innymi studentkami. Dziewczyna od zawsze powtarzała, że nie wyobraża sobie swojej przyszłości z schematyczny, utarty sposób. Ponad wszystko ceniła swobodę i uczuciową niezależność, co łączyło się z jej zerowym brakiem odpowiedzialności i brakiem konkretnych planów na przyszłość.

Dlatego tak trudno było mi uwierzyć w jej dobre intencje względem poukładanej i zdeterminowanej Anastazji.

Po niespełna trzydziestu minutach znalazłam się pod wskazanym przez dawną koleżankę adresem. Efektem ubocznym tej rozmowy było złożenie jej wątpliwej obietnicy o spotkaniu i odnowieniu zaniechanego kontaktu. Z pełną premedytacją przystałam na jej warunek, podświadomie wiedząc, iż nasze spotkanie najprawdopodobniej nigdy nie dojdzie do skutku. Świadomie zamknęłam tamten rozdział mojego życia i nie miałam chęci ani zamiaru do niego wracać.

Korzystając z uprzejmości mieszkańca bloku, z łatwością weszłam na klatkę schodową. Dynamicznym krokiem pokonałam dziesiątki schodów, stanowczo stając przed drzwiami szatynki.

Nie miałam żadnego planu. Decyzja o złożeniu jej tej niespodziewanej dla nas obu wizyty była całkowicie spontaniczna. Miałam pełną świadomość, że moje działanie może przynieść wiele negatywnych skutków, jednak nie byłam w stanie postąpić inaczej.

Musiałam porozmawiać z nią osobiście.

Wzięłam głęboki wdech, po czym agresywnie zapukałam do drzwi. Przez pierwsze sekundy moje serce biło jak szalone, próbując nadążyć za znacznie przyśpieszonym oddechem. Rządziły mną skrajne emocje, które za wszelką cenę starałam się opanować. Gdy po blisko minucie ciszy chciałam odpuścić, do moich uszu dobiegł dźwięk przekręcanego zamka.

- Szczęsny? - jej irytujący głos wywołał ciarki na linii mojego kręgosłupa. - Chyba żartujesz. - dodała zaskoczona, bojąc się otworzyć drzwi na oścież.

- Musimy porozmawiać. - stwierdziłam twardo, podchodząc do progu.

- Nic nie muszę. - zadrwiła, wyprowadzając mnie z równowagi. - Ana wie, że tu jesteś? - zapytała wścibsko, przypatrując mi się przebiegle.

- Nie. Anastazja nie wie, że tu jestem. - odpowiedziałam, celowo kładąc nacisk na pełną formę jej imienia.

Zdrobnienie zarezerwowane było jedynie dla najbliższych.

- Robi się ciekawie. - wymamrotałam pod nosem, uśmiechając się w typowy dla siebie sposób.

Miałam ochotę zerwać jej ten idiotyczny uśmiech z ust siłą.

- Porozmawiasz ze mną, jak dorośli ludzie mają w zwyczaju czy zamierzasz nadal rzucać dziecinne przytyki? - zapytałam spokojnie, naiwnie licząc na krztę zrozumienia.

- Masz mnie za idiotkę? Ostatnim razem prawie wyleciałaś na mnie z pięściami. - uniosła brew, przybierając nieziemsko irytujący wyraz twarzy.

- Nie schlebiaj sobie. - zadrwiłam. - Tak, jak wcześniej powiedziałam, chcę porozmawiać. - oznajmiłam, opierając dłoń o framugę drzwi.

- Z tego co pamiętam, nie należysz do zbyt rozmownych osób. - skwitowała, kurczowo trzymając drewniane wrota.

- Ludzie... - urwałam, gdy tylko zorientowałam się, że ludzie tacy jak ona nigdy się nie zmieniają. - Wpuścisz mnie do środka czy się mnie boisz? - ponownie zakpiłam, nie potrafiąc ukryć szyderczego uśmiechu.

Before I met herOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz