10.

1.5K 126 13
                                    


POV Anastazja:

Wbiegłam do biura, z szerokim uśmiechem na twarzy, próbując zamaskować dość spore spóźnienie. Miałam świadomość, iż złamanie zasad jest jedynie nic nieznaczącym wykroczeniem, jednak zawsze starałam się postępować fair w stosunku do moich współpracowników.

Awans to jedynie zmiana biura i kilka dodatkowych przywilejów, nie licząc godziwej wypłaty ...

Pełna pozytywnej energii, podziękowałam stażyście za aromatyczną kawę, po czym przystąpiłam do mojej małej, osobistej rutyny. Przeglądanie prototypu magazynu przerwało mi nagle trzaśnięcie drzwi biura.

- Przysięgam Ci Max, że te szklane drzwi kiedyś tego nie wytrzymają. - narzekałam na irytującą przypadłość mężczyzny.

- Aż tak silny nie jestem ... - odpowiedział spoglądając krzywo na przedmiot dyskusji.

- Fakt. Zdecydowanie Cię przeceniłam. - rzuciłam posyłając mu zadziorne oczko.

- Znam ten uśmiech. - wycedził zainteresowany zajmując miejsce po drugiej stronie metalowego biurka. - Opowiadaj, co się działo! - krzyknął entuzjastycznie, przyciągając uwagę reszty biura, która momentalnie skupiła na nas uwagę, spoglądając zza szklanych ścian pomieszczenia.

Kolejny mistrz subtelności.

- Nie mogę mieć po prostu dobrego humoru? - zapytałam, chcąc odwrócić jego uwagę.

- Ostatni raz widziałem Cię taką szczęśliwą, jak adoptowałaś Tofu. - stwierdził podejrzliwie, sięgając po karmelowe wafle ryżowe.

- Częstuj się. - rzuciłam sarkazmem, unosząc prawą brew ku górze.

- Nie zmieniaj tematu! - zażądał, ponownie przyciągając gapiów.

- Ciszej, bo zaraz zaczną się plotki o naszym domniemanym romansie. - zażartowałam, próbując uciszyć przyjaciela. - Nic nadzwyczajnego. - powiedziałam naturalnie, przewracając strony magazynu. - Wychodzę dziś wcześniej, bo razem z dziewczynami, jadę odebrać Alex z lotniska. - dodałam zbyt szybko, próbując brzmieć naturalnie.

- Czekaj. - zrobił pauzę. - Tą Alex? - zapytał z niedowierzaniem. - Anastazjo Wolska, dlaczego dowiaduję się dopiero teraz? - rzucił, udając oburzonego. - Wszystko układa się w całość! - dodał klaszcząc w dłonie.

- Jaką całość? Dobrze się czujesz Maksymilianie? - zapytałam mrużąc oczy na znak niezrozumienia.

- Cztery dni temu byłaś u fryzjera, przedwczoraj miałaś paznokcie, a wczoraj pół wieczoru wysyłałaś mi propozycje casual'owych outfit'ów. Jak mogłem to przeoczyć? - kręcił głową dramatycznie.

- Przesadzasz! - krzyknęłam niekontrolowanie, po czym rzuciłam przepraszający uśmiech, gdy kilkadziesiąt par oczu spoczęło na mojej osobie.

Dlaczego te cholerne, szklane ściany nie są dźwiękoszczelne?

- O której ją odbierasz? - zapytał rzucając mi przenikliwe spojrzenie.

- Po pierwsze odbieramy. - podkreśliłam mnogość użytego przez chłopaka czasownika. - O szesnastej piętnaście powinna być na miejscu. - dodałam, przeglądając wersję roboczą naszego działu.

- Na długo przylatuje? - kontynuował, na co przewróciłam oczami.

- Zostaje tylko trzy dni. W niedziele miałyśmy lecieć do Portugalii w ramach prezentu dla świadków, ale z uwagi na aktualną sytuację zawodową dziewczyn, przesunęły wycieczkę na początek września. - wyjaśniałam pokrótce.

Before I met herOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz