25.

1.3K 126 13
                                    


POV Anastazja:

Wigilia pracownicza niespodziewanie przeciągnęła się do pierwszej w nocy. Byłam zaskoczona takim obrotem sprawy, gdyż pierwszy raz w historii wydawnictwa sala nie święciła pustami już o dwudziestej trzeciej. Wszystko rozwinęło się za sprawą inicjatywy szatynki, która swoją małą interwencją zachęciła towarzystwo do odważnego ruszenia na parkiet. Po pierwszej godzinie tańca, cały odczuwany przeze mnie stres odszedł w zapomnienie. W końcu mogłam się rozluźnić i nadgonić pijane towarzystwo. Z chęcią wymieniłam musujące prosseco na cięższe alkohole, czego skutki zaczęłam odczuwać dopiero pod koniec wigilii.

Jednym słowem miałam dość słaby timing.

Open bar i ciągłe namowy towarzyszy stolika, skłonił szatynkę do sięgnięcia po wyskokowe trunki mimo, że planowałyśmy wrócić autem. Postanowiłam nie walczyć z tłumem, więc wspólnie zdecydowałyśmy, że odbiorę samochód w dniu jutrzejszym. Aktualnie znajdowałyśmy się w uberze, który kierował się w stronę Gdyni. Pomimo moich zapewnień, że dam radę sama wrócić do domu, szatynka nie odpuściła i zdecydowała się na odwiezienie mnie pod same drzwi. Wspólnie zgodziłyśmy się, że jej nocny powrót do domu nie ma sensu, więc zaproponowałam jej nocleg na kanapie, na który po chwilowej namowie przystała.

Ceny uber'ów o tej godzinie są znacznie zawyżone.

Po dwudziestu minutach jazdy i nieustającym śmiechu, znalazłyśmy się u celu podróży. Standardowo niebieskooka wysiadła pierwsza, aby otworzyć mi drzwi i pomóc w wyjściu z niskiego pojazdu. Dopiero teraz poczułam silny ból, spowodowany długimi godzinami w wysokich szpilach. Chętnie skorzystałam z jej ramienia, pokonując kilkadziesiąt stopni.

- Mam nadzieję, że Kora dotrze do domu o własnych siłach. Była nieźle pijana, gdy tańczyłyśmy do przedostatniej piosenki. - dziewczyna rzuciła, chwytając się metalowej barierki.

- Była też mocno oburzona, gdy zdecydowałaś poświęcić mi ostatni taniec... - skomentowałam zgodnie z prawdą, przywołując jej nietęgi wyraz twarzy.

- Nie zauważyłam. - skłamała, robiąc sztuczną, zaskoczoną minę.

- Jasne. - zadrwiłam. - Przez cały wieczór nie spuszczała z ciebie oczu. Chyba wpadłaś jej w oko... - dywagowałam lekko rozmytym tonem.

- Chyba żartujesz. Założę się, że teraz leży w objęciach jakiegoś umięśnionego przystojniaka. - stwierdziła, śmiejąc się promiennie.

- Jest biseksualna. Przynajmniej tak twierdzi... - rzuciłam bezmyślnie, po chwili żałując własnych słów.

- Oh. Nigdy bym nie powiedziała. - ucięła temat, gdy stanęłyśmy przed drzwiami apartamentu.

Bezowocnie przeszukiwałam małą, czarną torebkę, za żadne skarby nie mogąc znaleźć kluczy. Alkohol huczał w mojej głowie, po części odbierając mi koordynację ruchową.

- Ty to zrób. - wymamrotałam zirytowana, podając szatynce skórzany dodatek.

Kobieta bez najmniejszego trudu znalazła metalowe klucze, w mgnieniu oka przekręcając je w zamku.

- Panie przodem. - rzuciła nonszalancko, jak zawsze przepuszczając mnie w progu. - Nie zgasiłaś światła? - zapytała, gdy tylko znalazłyśmy się we wnętrzu mieszkania.

Zmarszczyłam brwi, analizując wcześniejsze wyjście. Byłam pewna, że wyłączyłam światło, gdyż zawsze upewniałam się dwa razy.

Nigdy nie ufałam sobie w tej kwestii.

- Część. - wzdrygnęłam się, gdy do moich uszu dobiegł znajomy głos.

Uniosłam wzrok, dostrzegając stojącą w progu sypialni sylwetkę brunetki. Dziewczyna miała na sobie białą oversize'ową koszulkę i krótkie, szare spodenki.

Before I met herOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz