42.

1.5K 112 8
                                    


POV Alex:

Z każdym kolejnym łykiem mocnego, dębowego alkoholu, ogromny stres związany z dzisiejszym dniem schodził na drugi plan. Początkowe minuty rozmowy z ojczymem Anastazji przypominały bardziej szczegółowy wywiad z aroganckim, doświadczonym dziennikarzem niż luźną, przyjacielską rozmowę, jednak było to zrozumiałe.

W końcu traktował Anastazję jak własną córkę i nad wszystko przekładał jej dobro.

- Belgia, powiadasz. - mężczyzna powtórzył pod nosem, układając usta w prostą linię. - Domyślam się, że płaca była nieporównywalnie wysoka do tego, co oferują polscy pracodawcy. - stwierdził, rzucając mi podejrzliwe spojrzenie.

Kolejna podkręcona piłka.

- Tak, nie da się temu zaprzeczyć. - odpowiedziałam dyplomatycznie, szukając ratunku w kryształowej szklance.

- W takim razie, co skłoniło cię do powrotu? - czułam, że to pytanie było jedynie wierzchołkiem góry lodowej.

- Myślę, że zna pan odpowiedź. - nieświadomie unosiłam prawą brew, karcąc się za to w myślach. - Nie było dnia, bym nie myślała o Anastazji. Zawsze chodziło o nią. Od pierwszego dnia, w którym miałyśmy okazję się spotkać. - dodałam, czując, iż moja krótka wypowiedź nie spełniła jego oczekiwań.

- I wszystko staje się jasne. - oznajmił, wzruszając ramionami. - To dla ciebie zostawiła Nikodema. - na dźwięk tych słów poczułam, że zapadam się w otchłań wygodnej, beżowej kanapy.

- Nie powiedziałabym. - zdobyłam się na odwagę. - Myślę, że od dawna była z nim nieszczęśliwa, a to, że nasze drogi się skrzyżowały było tylko nieoczekiwanym zbiegiem zdarzeń. - rozpierała mnie duma.

Mężczyzna zmarszczył kruczoczarne brwi, dokładnie analizując moje słowa. Widziałam, że moja odpowiedź dość mocno go zaskoczyła. Bez słowa skierował wzrok na prawie pustą szklankę, mieszając pozostałym alkoholem. Dźwięk kostek lodu odbił się od ścian pomieszczenia, zakłócając głuchą ciszę.

Chyba przesadziłam.

-Nie pamiętam, kiedy ostatnio się tak uśmiechała. Już prawie zapomniałem, jak błyszczą jej się oczy, gdy zanosi się śmiechem... - jego ton był dość ckliwy. - Przy tobie jest szczęśliwa. - dodał, spoglądając mi prosto w oczy.

- To bardzo miłe, jednak to nie moja zasługa. - wyraźnie się zdziwił. - Myślę, że to tylko jej zasługa. W końcu odnalazła siebie i wie, kim tak naprawdę jest. - oznajmiłam szczerze. - Może w jakimś małym stopniu jej w tym pomogłam, jednak całe uznanie należy się wyłącznie jej. - podsumowałam, obserwując jak na twarzy mężczyzny pojawia się blady uśmiech.

- Dobrze, że w końcu się znalazłyście. - wyszeptał łamiącym się głosem, od razu odchrząkując. - Bardzo dobrze. - dopowiedział wstając i chwytając za pustą szklankę, którą postawiłam na stoliku.

- Oh, bardzo dziękuję za tak miłe przywitanie, ale niestety nie mogę więcej wypić. Czeka nas dziś jeszcze droga powrotna. - zaznaczyłam, obejmując stanowisko dzisiejszego kierowcy.

- Nie ma mowy! Nigdzie was dziś nie puszczę. Przygotowałam wam już miejsce w pokoju gościnnym. - glos solenizantki rozbrzmiał w otwartym salonie.

- Mamo, jest niedziela! Jutro rano zaczynamy pracę... - blondynka skontrowała, wyłaniając się zza rogu z dwoma miskami sałatki.

- Trudno. Będziecie musiały wstać o świcie... - kobieta postała nam sarkastyczny uśmiech, stawiając półmisek z łososiem w centralnej części stołu. - Nawet nie próbuj się kłócić z mamusią! - zastrzegła żartobliwie, mrużąc oczy w niecnym geście.

Before I met herOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz